Rozdział 33

229 37 15
                                    

Kiedy stosik zadrżał po raz setny, Kasamia straciła cierpliwość i uderzyła w niego dłonią, aż patyczki rozsypały się po całej jaskini.

- Bezsensu tak gra! – krzyknęła, a siedząca obok Burza stłumiła chichot. – Tylko człowiek mógł wymyślić coś równie głupiego.

- Przesadzasz, dobrze ci szło – mutantka spojrzała na nią z typową dla siebie łagodnością. – Prawie go miałaś.

- Pewnie, gdyby ręce nie trzęsły mi się z bólu... – krańcem oka dostrzegła, że Aria trzyma jeden z patyczków w dłoni. Wyrwała jej go czym prędzej, niż włożyła go sobie do ust.

- Masz rację, poszukam gry w której będziemy mieć równe szanse.

- A nie możesz po prostu iść do domu? – nalegała, kiedy ona po raz kolejny zaczęła przekopywać stertę ukradzionych przedmiotów. – Na pewno masz coś ciekawszego do roboty, niż siedzenie tu ze mną.

- Mówiłam ci już – spojrzała na nią. – Zostanę dopóki łowcy nie przyjdą. Muszę mieć pewność, że ten kamień się sprawdzi.

- A nie możesz tego robić z daleka i w milczeniu? Ludzkie gry są takie durne... – poskarżyła się, choć ona nie wydawała się tym faktem zniechęcona. Wręcz przeciwnie, durny szeroki uśmiech nie schodził jej z twarzy. Rozłożyła przed nią następne pudełko. – A to co?

Burza już szturmowała w dłoniach instrukcje:

- Tutaj piszę, że to się nazywa „Statki" – mruknęła, nie odrywając wzroku od papieru. – Każda z nas ma porozkładać na swojej części swoje statki – mówiąc to podała jej garstkę plastikowych okrętów. – A później mamy zgadywać gdzie one są. Ta która pierwsza zatopi wszystkie statki przeciwnika, wygrywa.

- Kolejna gra o wojnie... kto by się spodziewał? – westchnęła. – Czy oni nie mają nic innego do roboty? Nawet dla rozrywki muszą się tłuc?!

- Bierki nie były o wojnie, tak samo Chińczyk – zauważyła, chichocząc. Odkąd zaczęły grać w gry znowu stała się irytująca – No już, daj spokój, rozkładaj swoje statki! – właśnie skończyła rozkładać swoje i napotkała jej zniechęcone spojrzenie. – Będziemy się świetnie bawić! Na co czekasz? Rozwiń żagle, Kasamio!

- Jesteś beznadzieja – mruknęła, mimo to sięgnęła po pierwszy statek i przyczepiła go do plastikowej planszy. – Co teraz? – zapytała, kiedy skończyła z ostatnim.

Burza pokrótce wyjaśniła zasady, a Kasamia starała się utrzymać niezadowoloną minę. W sumie, nie było wcale tak okropnie mieć towarzystwo... nawet kogoś tak głośnego i denerwującego jak ona.

- Chcesz zacząć?

...No bo, dlaczego ona się ciągle tak szczerzy? Czy nie zrozumiała jeszcze, że życie to niekończący się zbiór cierpień i porażek? Dlaczego jest taka wesoła? Nabija się ze mnie? Co ją tak wiecznie bawi?

- Kasamia?

- Ty zacznij – powiedziała szybko.

- Okej, niech więc będzie... B1.

Spojrzała na planszę:

- Trafiłaś.

- Serio?! Tak za pierwszym razem? – była podekscytowana, jak małe dziecko. – Co za szczęście. Teraz twoja kolej.

- Naprawdę muszę? – jęknęła.

- Jeśli bardzo nie chcesz... – westchnęła, a uśmiech zszedł z jej twarzy. – Nie musimy.

- C4 – rzuciła bez zastanowienia, a Burza natychmiast się rozpromieniła.

- Niestety pudło – sięgnęła po pionek, żeby odznaczyć na tablicy jej porażkę, a ona zgodnie z zasadami zrobiła to samo ze swojej strony. – Powiedz...

Brakujący ElementOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz