christmas mood

697 52 6
                                    

- Kylie uważaj! - krzyknęłam do dziewczynki, która zabierała się za wieszanie bombek. Spojrzała się na mnie z błyskiem w oczach. Po chwili mogłam jedynie usłyszeć cichy huk, na co westchnęłam - Właśnie o tym mówiłam. 

Podeszłam do pięciolatki biorąc ją na ręce, aby nie weszła mi na szkło. Po jej zaróżowionych policzkach spływały łzy, a sama cicho łkała w moją szyję. Co roku powtarzam, aby uważali i za każdym razem kończy się tym, że trzeba kupić nowe ozdoby, bo większość jest zbita. Posadziłam ją na wannie i wzięłam jej rączkę, gdzie były małe ranki. 

- Nie! - pisnęła, kiedy wyjęłam wodę utlenioną - Mamusiu, ja nie chcę. 

- Skarbie, muszę ci to odkazić.

- Nie chcę!

- Kylie Olivia Devries - powiedziałam stanowczym głosem, ale jak tylko na chwilę się odwróciłam zdążyła mi uciec z łazienki - Ky!

Słyszałam jej ciche tupanie jak zbiega po schodach, na co przyśpieszyłam w kroku zbiegając co drugi schodek, o mały włos się nie zabijając, ale co tam. Wzięłam głębszy oddech, kiedy zobaczyłam ją jak Leondre ją trzyma, a Alex stał obok. Mało mi brakowało do wybuchu, a nie chciałam robić teraz żądnych scen. 

- Weź ją do łazienki i odkaź jej te rany - bąknęłam jedynie do chłopaka, który otwierał usta, aby coś powiedzieć - I jak skończysz, skocz do miasta po nowe bombki, bo wątpię czy z starych coś jeszcze zostało.

Spojrzał się na mnie, ale jedynie wzruszył ramionami i wraz z naszą córką ruszył na górę, a ja zabrałam zmiotkę wracając się do salonu, gdzie od rana stała już choinka, która jedynie czekała, aż ktoś ją ozdobi. 

- Usiądź na kanapie, włącz sobie bajki, byle nie wchodź mi w szkło - parsknęłam zmiatając zbite bombki, które zajęły większość podłogi - Nie chodźcie mi tylko tutaj na boso. 

Do świąt zostało jakieś trzy dni, a ja nie mam prawie nic zrobione. Muszę jeszcze kupić prezent Leondre, ale nie mam kiedy ruszyć się z mieszkania, a nie zlecę tego Chrisowi, albo Luke'owi. Spojrzałam na drzewko, które stało w rogu salonu mające jedynie białe światełka. 

- Idź po kapcie i zacznij powoli i ostrożnie ubierać choinkę - powiedziałam do syna wyrywając go z transu. 

- Zostało coś? - zapytał cicho schodząc z kanapy i spojrzał się do pudełka, gdzie zazwyczaj przetrzymujemy te wszystkie świąteczne szpargały. Skrzywił się nieznacznie, ale zabrał jakieś łańcuchy kierując się do choinki. 

****

Przyśpieszyłam w kroku czując jak zimne powietrze odbija się o moje policzki. Wtuliłam twarz w szalik, ale dużo to nie pomogło. Kilka minut później wpadłam do galerii okręcając się kilka razy starając się znaleźć Chrisa. 

- Powinien ci kupić chyba okulary sieroto - usłyszałam ochrypły śmiech koło ucha - Jak mogłaś mnie nie zauważyć. 

- No sorry, jestem zmęczona, a muszę kupić prezent dla Leondre i ogarnąć mieszkanie na święta - parsknęłam spoglądając się na bruneta - Dzięki, że przyszedłeś. 

- Dla mojej jedynej i niepowtarzalnej przyjaciółki wszystko - roześmiał się zwracając tym uwagę kilku osób - Masz już jakiś pomysł na prezent dla Devriesa? 

Zaprzeczyłam głową. Znamy się od ponad ośmiu lat i jak zawsze mam problem z wybraniem prezentu dla niego. W zeszłym roku dostał ode mnie wejściówki na koncert  swoich idoli, dwa lata temu kupiłam mu koszulkę z napisem " jestem przystojny,zabawny, inteligentny dlatego jestem zajęty". 

- Nawet tobie miałam problem co kupić - jęknęłam wchodząc do jednego ze sklepów - W sumie mogłabym wam kupić skarpetki i byłoby po problemie, ale nie. Summer uparła się, że kupi coś fajnego dla chłopaków. 

- Jesteśmy po prostu zbyt zajebiści, żeby dostać coś zwykłego - zarechotał, a ja westchnęłam przeciągle. Weźcie go już ode mnie, albo mu strzelę w pysk. 

**** 

Zrobiłam ostatnie poprawki w sukience i zeszłam na dół. Spojrzałam się do salonu i uśmiechnęłam się lekko widząc dzieciarnię wpatrzoną w telewizor. Przynajmniej nie będą przeszkadzać teraz. Choinka była naprawdę ślicznie przystrojona, a lampki odbijały się w odbiciu szyb. 

- Za ile powinni być twoja mama i Charlie? - poczułam męskie dłonie i ciepły oddech na moim karku. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, wyprzedził mnie dzwonek. Odwróciłam się w jego kierunku i cmoknęłam chłopaka przelotnie w usta - Idę otworzyć. 

Uśmiechnęłam się lekko i dołączyłam do bliźniaków. Poprawiłam jedynie talerze i poczochrałam Alexa po włosach przez co jęknął. 

- Mamooo - zrobił oburzoną minę - Bo mi fryzurę popsujesz. 

- I tak ci nic nie pomoże Alexander - zachichotała Kylie patrząc się z boku na swojego brata

- Mamo! 

Przekręciłam oczami na ich zachowanie i zostawiłam tą dwójkę samych. Mam nadzieję, że się nie zagryzą. Usłyszałam rozmowy dochodzące z kuchni, a kiedy tylko do niej weszłam kobieta uśmiechnęła się szeroko. 

- Wyglądasz kwitnąco kochanie - powiedziała radośnie przyglądając mi się bacznie, a ja uniosłam kąciki ust do góry - Jest już Victoria? 

- Za chwilę powinni być, mama pisała mi kilka minut temu, że już wyjeżdżają - odpowiedział szybko mój narzeczony - Kylie, Alex, babcia przyjechała!

W ciągu sekundy usłyszeliśmy naprawdę głośne piski i dwójka pięciolatków z ogromnym impetem wleciała do kuchni. 

- A na mój widok już tak się nie cieszą - wymamrotał Charlie, a ja razem z Leondre parsknęliśmy śmiechem. 

- Idź lepiej do salonu, bo marudzisz Chazza - powiedziałam rozbawionym głosem i szturchnęłam go w żebra na co mi oddał. 

Minęły godziny, a rozmowy się nie kończyły, a ja naprawdę poczułam się w miejscu gdzie tak naprawdę powinnam być. 

***

postanowiło dziecko, że napisze świąteczny dodatek, to macie.  wesołych świąt ludziki xx miał być o 24, ale mój organizm pada, więc dodaje teraz

Naughty Boy || devries ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz