Świat dosłownie oszalał po tym jak Leondre dodał na swoje social media zdjęcie usg naszego dziecka. Moja skrzynka na twiterze jak na instagramie była zawalona wiadomościami od Bambinos. Niektóre nam gratulowały, a niektóre nie pałały sympatią pisząc te wszystkie rzeczy do mnie. Mówi się trudno. Jakoś nie będę płakać nad tym, że niektóre dziewczyny mnie nienawidzą za to, że jestem w ciąży z ich idolem, które mają złudną nadzieję, że Devries kiedyś z nimi będzie.
- SUMMER - usłyszałam krzyk Charliego, a później wpadł do mojego pokoju - Brooke do ciebie przyszedł.
Uniosłam głowę na dźwięk imienia chłopaka i trochę ociężale podniosłam się z łóżka, na którym spędziłam połowę dnia. Usłyszałam śmiech blondyna, kiedy mozolnym krokiem schodziłam po schodach.
- Mendo nie śmiej się ze mnie - bąknęłam szturchając go w ramię - Jestem w czwartym miesiącu ciąży i nie jest tak łatwo.
Po pomieszczeniu rozniósł się jeszcze jeden śmiech należący do mulata, który wyłonił się za ściany należącej do salonu.
- Zanim gdzieś wyjdziecie - zaczął blondyn zwracając naszą uwagę - Jadę pod wieczór do Devriesa, jedziesz ze mną Summer?
- Jasne Charles - cmoknęłam i pociągnęłam przyjaciela w kierunku drzwi, gdzie wsunęłam czarne znoszone vansy z którymi nie potrafię się rozstać. Chwilę później oboje wychodziliśmy z jednego z bliźniaków - Gdzie idziemy tak w sumie?
- Przejść się - mrugnął, a ja cicho się zaśmiałam - Zaproponował bym ci kawę, ale z tego co wiem, nie można jej pić podczas ciąży.
Uśmiechnęłam się w jego kierunku i ruszyłam do przodu, całkowicie ignorując spojrzenia innych kobiet. Jak ja nie lubię jak ktoś wpierdala się w moje życie i w to co robię. To jest moja decyzja i tego nikt nie zmieni. Może nie z dzieckiem, bo ono w ogóle nie było planowane, ale stało się. Co z tego, że jestem za młoda by je mieć? Pokochałam je i to powinno ludziom wystarczyć.
*
Do domu wpadłam dopiero o dwudziestej, szybko się przebrałam i pojechałam z starszym Lenehanem do Leondre. Może powinnam tracić tą nadzieję, że jeszcze trochę, a wszystko wróci jak było niespełna rok temu, ale ja tak nie potrafię.
Siedziałam w salonie i czułam baczny wzrok Collen na sobie, który co chwilę prychała pod nosem. Czułam się taka mała przy jej wzroku który oznaczał, że ona teraz jest górą. Usłyszałam jak po schodach ktoś zbiega i wpada do salonu z wielkim impetem.
- Leo chce żebyś do niego na chwilę przyszła - usłyszałam szeptanie koło ucha, które spowodowało, że poderwałam się do góry. Widziałam zdezorientowane spojrzenie dziewczyny, kiedy wyszłam bez słowa i ruszyłam na górę. Mogłaby powiedzieć żebym tam nie wchodziła, ale w gruncie rzeczy to mieszkanie należy w połowie do mnie, więc mam prawo robić co chcę. Weszłam szybko na tyle ile pozwalał mi brzuch po schodach i skierowałam się do sypialni chłopaka. Słyszałam ciche posypywania, kiedy otworzyłam drzwi.
- Devries wszystko dobrze? - zapytałam cicho jakby bojąc się, że przez głośniejszy ton może coś go zaboleć.
- Wspomnienia - wychrypiał mając twarz w poduszkach - Napierdalają we mnie i kurwa zaczynam się gubić.
Moje serce podskoczyło i zaczęło bić odrobinę za szybko. Usiadłam na łóżku i odgarnęłam z jego spoconego czoła kilka niechcianych kosmyków włosów.
- Wszystko będzie dobrze - zaczęłam go uspokajać chociaż sama byłam bombą wybuchową. Cicho warczał, ale nadal przeczesywałam palcami jego grzywkę.
- Summer? - zapytał nagle cicho i usiadł naprzeciwko mnie, ale nie strącił mojej dłoni - Mogę mieć do ciebie pytanie?
Przytaknęłam trochę obawiając się tego co chce się zapytać.
- Byliśmy razem?
***
idk, ale podoba mi się ta końcówka xd taki polsat, dawno nie było.. co sądzicie? w rozdziale 15 trochę się zadzieje cx i myślę, że nie umrę.. zostało 26 rozdziałów do końca oh.
see ya x
miłego dnia/nocy
Najchętniej dodałabym wszystkie rozdziały na raz jakie napisałam, ale poczekacie prawda
CZYTASZ
Naughty Boy || devries ✔
Fanfiction#1 Ona go nienawidziła z niewiadomych przyczyn. On był typowym szkolnym dupkiem, a jednocześnie przyjacielem jej brata. Jest zakład.. który może dużo namieszać w życiu tej dwójki. #2 Ich życie było różnorakie, raz się układało, a później, ładnie mó...