Obudziły mnie głośne śmiechu, a kiedy otworzyłam oczy cicho jęknęłam. Od wczoraj towarzyszył mi ogromny ból głowy, którego nie potrafiłam się pozbyć. Wszystkie głosy się nasiliły, a chwilę później ujrzałam moich przyjaciół.
- Wyglądasz jak gówno Summer - powiedział Chris, a ja jako kulturalna osoba pokazałam mu środkowego palca.
- Lenehan wybacz, ale zgadzam z Williamsem - dorzucił Luke i usiadł koło mnie - Dobrze się czujesz?
- Głowa mnie od wczoraj napierdala i czuje jakbym zamiast niej miała jej jakąś tykającą bombę - bąknęłam - Plus dzieci nie dawały mi spać w nocy, bo urządziły sobie chyba trzecią wojnę światową.
- Widać, że Devries je stworzył - zaśmiał się Christian, a ja zmroziłam go wzrokiem - To było nie na miejscu.
Przytaknęłam i mozolnie usiadłam, byłam cała obolała i naprawdę chciałam mieć to wszystko za sobą.
- Macie już imiona? - zapytał po raz pierwszy Brooke posyłając w moim kierunku szczery uśmiech, który odwzajemniłam.
- Kylie dla dziewczynki i Alex dla chłopca - odpowiedziałam szczerząc się cały czas - Przynajmniej nie będę musiała oddawać ubranek.
- Mówiłaś coś, że nie wiecie gdzie będzie pokoik.
- Będą dwa, jeden tutaj, a drugi tam u Leondre.
- Wierzysz w to, że on za kilka miesięcy da radę opiekować się dwójką dzieci, a na dodatek sam?
- A Collen cię nienawidzi jeszcze bardziej, bo jesteś z nim w ciąży, więc zapewne nie będzie mu pomagać.
- Chłopaki mamy jeszcze czas, żyjmy tym co się dzieje teraz - zaśmiałam się cicho i wygrzebałam się z spod kołdry wstając na proste nogi - Chris, Luke ustaliliście w końcu tą datę czy wolicie jeszcze poczekać?
- Najprawdopodobniej będzie to czternasty grudnia - uśmiechnął się Jefferson i pocałował mnie w czoło - Nie martw się, to dopiero za rok, bo chcemy żebyś z nami się wyszalała mamuśko.
- Spierdalaj za to Lu
*
Po piętnastej ta banda opuściła moje mieszkanie na co mogłam spokojnie odetchnąć. Przejrzeli mi całą szafę co jakiś czas komentując ubranka dla bliźniaków. Było cicho po tym jak wyszli, bo mama była w pracy, Brooke u koleżanki, a Charlie u Chloe, więc miałam całe mieszkanie dla siebie. Zmarszczyłam brwi, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi, bo nikogo się nie spodziewałam. Przetarłam twarz, ale poszłam otworzyć.
- Brooklyn o co chodzi? - zapytałam widząc mulata na zewnątrz z tajemniczym uśmiech. Podszedł bliżej mnie tak, że nasze klatki prawie się stykały, a małe utrudnienie było przez mój pięcio miesięczny brzuch. Za pleców wyjął fioletową różę którą mi wręczył.
- Może nie znamy się jakoś długo, ale ja już zdążyłem oszaleć na twoim punkcie, a więc Summer zgodzisz się iść ze mną na randkę?
Powiem tak, że mnie wmurowało, Luke coś tam mi mówił, że Brooke się we mnie podkochuje, ale nie brałam tego na poważnie, cóż myliłam się.
- Brooke.. - westchnęłam cicho dobierając odpowiednie słowa, aby go nie zranić. Cholera - Wybacz mi, ale to naprawdę nie. wyjdzie.
- To przez niego prawda?
- Nie ważne, że mnie nie pamięta do końca, kocham go i naprawdę nie chce się wpakować w związek, gdzie nie będzie żadnych uczuć z mojej strony.
***
no to w następnych trochę się zacznie :)) rozumiecie to, że za 2 rozdziały jesteśmy w połowie książki? szybko leci, nim się obejrzymy będzie epilog i przed wami ostatnia część
CZYTASZ
Naughty Boy || devries ✔
Fanfiction#1 Ona go nienawidziła z niewiadomych przyczyn. On był typowym szkolnym dupkiem, a jednocześnie przyjacielem jej brata. Jest zakład.. który może dużo namieszać w życiu tej dwójki. #2 Ich życie było różnorakie, raz się układało, a później, ładnie mó...