D W A D Z I E Ś C I A - J E D E N [2]

985 81 7
                                    

Głośno sapnęłam odstawiając wszystkie misie i ubranka na swoje miejsca. Szafa dzieci już się nie domyka mimo tego, że jeszcze się nie urodziły. Był środek października, a mój termin porodu powoli się zbliżał. Rozejrzałam się po pokoju i po chwili z niego wyszłam zostawiając tam sam porządek. Zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Chris. Miałam z nim iść wybierać kwiaty na jego ślub, co z tego, że on jest za jakiś rok, mój przyjaciel woli mieć już teraz wszystko ustalone. Z tego co się dowiedziałam Luke został w domu, bo niestety rozłożyła go choroba. Zapalenie oskrzeli nie jest za przyjemne. Było po dwunastej, więc miałam jakieś cztery godziny zanim przyjdzie do mnie nauczycielka. Tak, udało mi się namówić moją mamę, że można mi załatwić nauczenie indywidualne. 

- Coś długo cię nie było - powiedział brunet, a ja przekręciłam oczami nakładając czarne botki - Przycisnęło cię?

- Spierdalaj Williams - bąknęłam, bo naprawdę nie miałam dzisiaj humoru na takie oto żarty - Chodźmy, bo później nie będę miała kiedy Chrissy. 

Spojrzałam się na niego, a ten jedynie się szeroko uśmiechnął. Zmarszczyłam brwi i machnęłam ręką, ale nic nie powiedziałam. Wzięłam kluczyki od przyjaciela i wyszłam na zewnątrz po tym jak się opatuliłam kurtką z szalikiem. Wcisnęłam się na miejsce pasażera, a kluczyki włożyłam do stacyjki, chwilę później dołączył do mnie Christian. 

- Masz już coś na oku? - zapytałam, kiedy wyjechaliśmy na drogę. Spojrzał się na mnie kątem oka, a jego kąciki ust uniosły się w górę. 

- Muszą być niebieskie róże, Lu ma na nie bzika - głośno się zaśmiałam - Więc zapewne kolor przewodni też będzie niebieski. To jego ulubiony kolor. 

- Masz niebieskie oczy - dorzuciłam, a na moje usta wcisnął się lekki uśmiech - Nie mogę w to uwierzyć, że za rok będziesz na zawsze Lucasem.

- A ja nie mogę uwierzyć, że za miesiąc zostaniesz matką dwójki dzieciaków - dorzucił, a ja przekręciłam oczami. 

*

Siedziałam niespokojnie w kwiaciarni, gdzie chłopak wybierał wszystkie niezbędne dodatki na jego i Luke'a ślub. Widziałam jak co chwilę na mnie spogląda, kiedy poinformowałam go, że dzieci zaczynają kopać i muszę gdzieś usiąść. W moim brzuchu toczyła się najprawdopodobniej trzecia wojna światowa i czuje, że jeszcze trochę potrwa. Inaczej miałam taką nadzieję dopóki nie poczułam jak moje spodnie robią się mokre. Moje oczy się rozszerzyły, bo dobra nie byłam na to przygotowana. 

- O kurw.. - jęknęłam cicho, ale chyba nie na tyle, bo chłopak się na mnie spojrzał niepewnie - Chrissy mamy problem. 

Uniósł brwi do góry, kiedy ja zacisnęłam wargi w cienką linię. 

- O chuj - wymamrotał i podszedł do mnie żwawym krokiem - Nie miały kiedy indziej. 

- Czy ja ci wyglądam na jakąś wróżkę, aby móc ci powiedzieć, kiedy bliźniaki chciały być z nami - warknęłam i złapałam go za rękę wbijając mu paznokcie - Zadzwoń do Devriesa, ale najpierw do szpitala. 

Naprawdę ten dzień nie mógł się zapowiadać cudowniej. 

***

9 do końca ouch. 

na początku informuje, że nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, bo mam teraz mały zapierdol w szkole i nie mam nawet czasu dla siebie, so jakoś w październiku powinien być. wydaje mi się, że trzecia część przesunie się do grudnia, bo jeżeli nie będę miała czasu, to druga część skończy się na przełomie października, a listopada. a na dodatek kończą mi się pomysły do tej części, więc potrzebuje trochę czasu, aby przemyśleć jak dalej ma iść akcja. 

so widzimy się w 22 rozdziale x 

Naughty Boy || devries ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz