Epilog [3]

728 52 41
                                    

- Dzieciarnia, tata przyjechał! - krzyknęłam na tyle. aby wszyscy mnie usłyszeli. Minęły cztery lata podczas których naprawdę wiele się zmieniło. Mój i Leo związek wypalał się każdego kolejnego dnia i w końcu nastał taki dzień, kiedy po prostu stwierdziliśmy, że nie ma sensu dalej tego ciągnąć i rozstaliśmy się. W dniu dzisiejszym jestem w szczęśliwym związku z Brooklynem, tak jakieś półtora roku temu daliśmy sobie szansę, a Leondre z tego co wiem, od roku jest w związku z Carmen, naprawdę miłą dziewczyną. 

Poprawiłam włosy i poszłam otworzyć drzwi mężczyźnie. Uśmiechnęłam się lekko i gestem ręki zaprosiłam go do środka. Niedługo po tym usłyszałam potrójne tupotanie po schodach. Kylie i Alex rzucili się w ramiona ojca przytulając go, a Rose stała z tyłu. Była najmłodsza z całego rodzeństwa, miała jakieś dwa lata, kiedy ja i Devries się rozstaliśmy. 

- Gdzie ich zabierasz? - zapytałam cicho, poprawiając dziewczynce krzywego kucyka który był twórczością mojego chłopaka. 

- Mama chciała się z nimi zobaczyć, a później jedziemy na weekend do rodziców Carmen. 

- Nie lubię jej - wymamrotała cicho Rosalie, ale na tyle głośno, abym mogła ją usłyszeć. Spojrzałam się na nią zaskoczona, bo bliźniaki za to ją uwielbiają, ale nie bardziej od Brooke'a. 

- Jest w trzecim miesiącu ciąży i po prostu chcą się z nami zobaczyć - wytłumaczył, a uśmiechy naszych dzieci trochę zbladły i odsunęły się mężczyzny. 

- Źle się czuje mamo - powiedziała Kylie i odwróciła się w moją stronę, a w jej oczach zamajaczył się duży ból - Mogę zostać w domu? 

Leondre spojrzał się zaskoczony na dziesięciolatkę, ale nic nie powiedział. Widziałam po jego oczach, że jest zraniony, bo Kylie od zawsze była córeczką tatusia i zawsze z nim jeździła. Czy chodziło o to, że Leo zostanie po raz kolejny ojcem? 

- Idź zobaczyć co robi Brooke, zaraz przyjdę do ciebie kochanie - pocałowałam jej czoło i poczekałam, aż dziewczyna wyjdzie. Rose spojrzała się na mnie i poszła w ślady swojej starszej siostry nic nie mówiąc - Uhm nic nie mówiłeś, że Carmen jest w ciąży. 

- Dwa tygodnie się dopiero o tym dowiedzieliśmy - podrapał się nerwowo po karku - Macie już wybrane imię? 

- Nate - powiedziałam kładąc dłoń na moim siedmiomiesięcznym brzuchu - No cóż, powodzenia z dzieckiem Leondre. 

Nie jesteśmy już tacy sami jak te piętnaście lat temu. 

On już nie jest tym niegrzecznym chłopcem

To co było kiedyś, już nie wróci. 

****

cóż piszę po raz ostatni w tej książce i jest mi tak kurewsko dziwnie. nie chciałam robić happy endu, bo to jest za bardzo oklepane, więc wyszło to co wyszło. mam nadzieję, że jakoś się spodobał ten epilog i chcę tak bardzo napisać, że zobaczymy się w następnej części, ale wiem, że tak nie będzie. za chwilę dodam jeszcze podziękowania i to będzie definitywny koniec

Naughty Boy || devries ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz