#8- Zamieszanie Z Transportem

260 16 2
                                    

Pw-Tomek

Gdy rano się obudziłem, czułem, że czegoś mi brakowało. Nie miałem pojęcia czego. Ostatni raz czułem taki brak, po pożegnalnej nocy z Eweliną. Tak jakbym tęsknił za nią. Wydawało mi się, że tym razem mogło chodzić nie o nią, lecz o Natalcię, która spędziła ubiegłą noc u mego boku. Po tych krótkich, dość dziwnych przemyśleniach wstałem z łóżka i udałem się pod prysznic.

Od razu po wejściu do łazienki włączyłem radio. Godzina była dość wczesna, więc aby nie obudzić żadnego sąsiada ustawiłem niską głośność. Gdy oprawa muzyczna była gotowa, przyniosłem ubrania, które chciałem dzisiaj założyć, a potem zdjąłem te, które miałem na sobie. Następnie wszedłem do kabiny prysznicowej i puściłem wodę. Myjąc się, śpiewałem piosenki z radia. Gdy leciał mój ulubiony kawałek i już miał być ten najlepszy moment... Usłyszałem, że dzwoni mój telefon.

Chciałem go zignorować, ale przypomniałem sobie, że Natalka miała zadzwonić i powiedzieć mi na którą mamy trening. Nie myśląc wiele szybko wyszedłem spod prysznica (omal się nie wywracając) i pobiegłem do telefonu. Nie myliłem się dzwoniła moja trenerka.

-Cześć Tomek-usłyszałem jej głos-nie przeszkadzam Ci?
-Ty mi nigdy nie przeszkadzasz. To na którą mamy trening? - spytałem.
-Trening? - była zdziwiona, czyżbym zaliczył wtopę?-myślałam, że zechcesz pójść ze mną na spacer do parku, a potem do restauracji...
-Ej, ja bardzo... -chciałem powiedzieć że chętnie to zrobię, ale mówiła, że zadzwoni i powie mi o treningu, a chciałem, żeby wiedziała, że ją słucham. Niestety jak zawsze wyszło źle.
-Ale skoro wolisz trening, to widzimy się o 8.30 na Mickiewicza 33-oznajmiła.
- Chętnie pójdę z tobą do tej restauracji-liczyłem że coś zdziałam.
-Chciałeś trening to masz. Do zobaczenia-  powiedziała i zakończyła połączenie.

Jak ja ją kocham. Denerwuje mnie, ale jest w tym taka słodka. Po zakończeniu rozmowy zorientowałem się, że rozmawiałem z nią a teraz stoję na środku salonu całkiem nagi. W dodatku nie pozasuwałem rolet. Po chwili usłyszałem, że również zapomniałem o zakręceniu wody. Brawo Tomek. Ty dla niej kiedyś głowę stracisz. W sumie już straciłeś. Racjonalnie myślący człowiek nie robiłby takich rzeczy, bo coś czuję do jakiejś kobiety. Ale Natalia nie była jakąś kobietą. Ona była wyjątkowa. Denerwująca, ale pociągająca. Słodka, ale z pazurem. Łagodna, ale wymagająca. Utalentowana, ale z pokorą. Szczera, ale uprzejma. Śmieszna, ale nie głupia. Piękna, Radosna, wspierająca, delikatna, czuła, empatyczna, ambitna, inteligentna i z pasją taka właśnie była moja Natalka.

Po chwili stwierdziłem że to trochę straszne, że stałem nagi na środku salonu i myślałem o swojej nauczycielce (bo nie ukrywajmy, była nią), więc szybko wróciłem do kabiny prysznicowej i dokończyłem mycie się.

Następnie podszedłem do lodówki. Zauważyłem, że mam mało jedzenia i będę musiał zrobić zakupy. Jedyne co posiadałem u siebie w domu to jajka, Mleko, masło, szynkę, ketchup (który się kończył) i majonez. Nie miałem nawet montesnacków, bo ostatniego zjadłem na treningu. Oczywiście jak Natka wyszła do toalety, bo nie lubiła kiedy jem słodycze na treningach. Tak czy siak, nie miałem pomysłu na śniadanie. Zjadłbym płatki na mleku, ale nie miałem płatków, mógłbym zjeść kanapkę, ale nie miałem chleba, ani bułek. Ostatecznie stwierdziłem, że zrobię sobie jajka sadzone i popije to mlekiem. Pomyślałem, że może to nawet dobrze się komponować.

Po usmażeniu jajek przełożyłem je na talerz. Nalałem do szklanki mleka i usiadłem do stołu. Wpadłem jeszcze na głupi pomysł. Stwierdziłem, że muszę go zrealizować, więc podszedłem do lodówki i wyciągnąłem z niej ketchup. Tak, polałem nim te jajka. Bałem się jak to wyjdzie, ale o dziwo mi smakowało. Ketchup nadawał im wyrazistości.

Po tym specyficznym śniadaniu zauważyłem, że Bilonek się obudził. Ostatnio nie spędzam z nim dużo czasu, więc postanowiłem mu to wynagrodzić. Nie było dzisiaj czasu na spacer, więc pobawiliśmy się w domu. Najpierw nagrałem z nim Instastory. Potem go głaskałem i ciągnąłem z nim sznurek. Następnie chciałem poćwiczyć z nim aportowanie, ale bałem się,że coś mogłoby się zbić, lub zepsuć, więc po prostu turlałem do niego piłkę. Na koniec miałem pouczyć go nowych komend, ale był głodny i nie miał ochoty na naukę. Nasypałem mu karmy do miski i się z nim pożegnałem. To był ten czas, kiedy musiałem iść na trening. Ubrałem kurtkę, wyszedłem z domu i zamknąłem drzwi.

Sprawdziłem na mapie gdzie jest ulica Mickiewicza 33. Okazało się, że zaraz pod budynkiem, w którym mam ćwiczenia, znajduje się przystanek autobusowy. Stwierdziłem, że tego skorzystam i pojadę busem miejskim. Po przyjściu na przystanek zobaczyłem, że autokar właśnie odjeżdża. Krzyknąłem głośno, aby się zatrzymał, ale kierowca, albo mnie nie usłyszał, albo nie chciał tego zrobić. Następny pojazd miał być, za pół godziny a ja nie miałem tyle czasu, biorąc pod uwagę, że sama jazda trwała dwadzieścia minut, a ja za pół godziny miałem być na miejscu. Zadzwoniłem więc do Warszawskiej korporacji T.A.X.I.

-Halo. Dzień dobry. Chciałbym zamówić taksówkę-powiedziałem.
-Dzień dobry. Niestety aktualnie wszyscy taksówkarze są zajęci i ktoś może po pana podjechać za jakieś 40 minut-odezwała się pani po drugiej stronie.
-No, nie mogę tyle czekać. Tak czy siak dziękuję, do usłyszenia-powiedziałem po czym się rozłączyłem.

Myślałem, że mam dzisiaj szczęście. No cóż, zostaje mi jeszcze Uber. Wszedłem, więc w aplikacje i  wybrałem miejsce, gdzie się znajduje i do którego chce się udać. Niestety jedyne co mi się wyświetliło to komunikat sprawdź swoje połączenie internetowe. Sprawdziłem i nic. Wszystko powinno śmigać. Gdybym miał internet od Plusa, Orange, New Mobile, T-mobile, a5 czy innej dziwnej sieci to bym zrozumiał, ale ja mam od Play-najlepszej sieci w Polsce. Jaka gówniana aplikacja. Bardzo szybko złość przerodziła się  w frustrację, smutek i bezradność.

Siedząc na tym przystanku, stwierdziłem że muszę poinformować Natalkę, o zaistniałej sytułacji. Nie wiem jak ona, ale ja na jej miejscu, bardzo bym się martwił. Gdy miałem już wybrany jej numer usłyszałem pisk opon i znajomy głos.

-Co tu robisz Tomek? Nie powinieneś być na próbie? -zapytała osoba z auta.
-Powinienem, ale nie mam jak dostać się na Mickiewicza 33-powiedziałem.
-O masz trening na tej ulicy? Ja też! Siadaj pojedziesz ze mną-zaproponowała mi znajoma osoba.

Gdy podniosłem wzrok okazało się że to Mariusz Węgłowski! Nie wiem jak on mnie wychaczył, ale serdecznie mu podziękowałem, za uratowanie mnie z tej trudnej sytuacji. Po drodze opowiedziałem mu, co się stało, że nie miałem jak dotrzeć na trening. Wyjaśniłem, też sytuacje z czwartkowego wieczoru, gdy wszedł na naszą salę. Nie drążył jednak tego tematu. Lubiłem go. Miał fajne poczucie humoru, a poza tym też był łysy. Czasem wyglądaliśmy jak ojciec i syn. Co było dość zabawne. Hajsownicy też go lubili. Pewnie dla memów. Siedząc w  jego samochodzie nagrałem kolejne Instastory i wstawiłem nowe zdjęcie.

Po dojechaniu na miejsce podziękowałem Mariuszowi jeszcze raz i szybko pobiegłem do odpowiedniej sali. Ona już tam była...

Miłość od pierwszego tańcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz