#21- Tajemniczy Bukiet

192 15 1
                                    

Pw-Tomek

... I tu jej odpowiedź się urwała, gdyż nasze usta złączyły się. Całowaliśmy się, tak jak za pierwszym razem. Najpierw delikatnie a potem robiło się coraz namiętniej. Opadliśmy na kanapę. Natalia usiadła mi na kolanach. Czuliśmy się wspaniale. Zupełnie zapomnieliśmy o świecie...

Tego dnia obudziłem się z uśmiechem na ustach, który został wywołany mój sen. Było to przypomnienie wydarzenia z wczorajszego wieczoru. W sumie jedno z lepszych tamtej nocy. Zdziwiło mnie też to, że obudziłem się wyspany. Wczoraj nie poszedłem spać zbyt wcześnie, a wstałem bez pomocy budzika, więc było to podejrzane. Jednak, gdy tylko spojrzałem na wskazówki zegara,wszystko stało się jasne. Była jedenasta dwadzieścia trzy. Przeraziłem się. O dziewiątej miałem zacząć trening. Z przerażeniem do ręki wziąłem telefon. Miałem trzydzieści trzy nieodebrane połączenia i masę smsów od Natalki . Bałem się zadzwonić. Spodziewałem się wielkiego ochrzanu. Stwierdziłem jednak, że Natalia może się o mnie martwić i należą jej się wyjaśnienia. Wybrałem jej numer.

- Cześć... - zacząłem.
-O Jezu! Wszystko z tobą okej? Tak się o ciebie martwiłam! Dobrze się czujesz? Coś ci się stało?- wyraźnie odetchnęła z ulgą. Nie dziwiłem jej się. Gdybym to ona nie odbierała, to też odchodziłbym od zmysłów.
-Tak, tak, u mnie wszystko w porządku-wyjaśniłem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę-powiedziała.
-Nie robisz mi wyrzutów? Nie pytasz czemu nie odbierałem? Co robiłem? I z kim?-spytałem zdziwiony.
-Dlaczego miałabym to robić? Nie jestem zła. Wręcz przeciwnie. Jestem szczęśliwa, że nic Ci nie jest. A jeśli chodzi o kwestie tego co robiłeś to ufam Ci i wierzę w twoje uczucia-wyjawiła.
-Ewelina zrobiłaby mi kłótnie stulecia-wyznałem.
-Ale ja nie jestem Ewelina, skarbie- przypomniała trochę zazdrosna. Nie lubiła gdy wspominałem o swojej byłej.
-Wiem, ale jesteś od niej dużo lepsza-powiedziałem subtelnym głosem.
- Widzę, że wiesz co na mnie działa-powiedziała.
-Już zdążyłem cię poznać. Ale wracając do mojego spóźnienia. Po prostu zaspałem, dosłownie przed chwilą wstałem i zadzwoniłem do ciebie. Przepraszam-czułem potrzebę wytłumaczenia się.
-Tak jak mówiłam, nic się nie stało. Dobrze, że nic ci nie jest. Skoro tak sobie fajnie rozmawiamy, to może powiesz mi co ci się śniło, że spałeś tak długo-zaproponowała.
-Śniło mi się to co zwykle-powiedziałem-czyli ty.
-Jak uroczo-westchnęła-a co robiłam?
-Tym razem w moim śnie, było przypomnienie sytuacji, która była bardzo miła. Przynajmniej dla mnie-nasze pocałunki na backstage.
-Co za przypadek! Nawet sny mamy takie same- zaśmialiśmy się-Idealna z nas para!
- To prawda. Świetnie się dobraliśmy-przyznałem.
-Dobra, my sobie tu gadamy, a tancerz sam się z ciebie nie zrobi! Ogarnij się i przyjdź do sali numer siedem w budynku obok studia ATM-rozkazała.
-Już nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę-wyznałem.
-Nie mów, że chcesz mnie tylko zobaczyć- czytała mi w myślach.
-Widzę, że ty też mnie już znasz-zauważyłem.
-Trochę tak. Na studiach z psychologii uczyłam się, jak rozpoznać czego chcą ludzie, to też pomaga- oznajmiła.
-Nie dość, że śliczna to jeszcze mądra-westchnąłem.
-Bo zaraz się zrobię się czerwona-zaśmiała się.
- Nie przejmuj się i tak będziesz wyglądać słodko-pocieszyłem.
-Dobra, koniec słodzenia. Przyjeżdżaj na trening. Do zobaczenia-powiedziała.

Potem pożegnaliśmy się, a ja zacząłem szykować się do wyjścia. W sumie tylko ubrałem się i wybiegłem z domu. Zapomniałem o telefonie i o tym, że nie mam samochodu,wiec musiałem się wrócić. Zdenerwowany zamówiłem taksówkę. Musiałem czekać całe trzy minuty. Czas mi się dłużył, chciałem ją zobaczyć, pocałować ją. Po przyjeździe samochodu kazałem kierowcy, jak najszybciej zawieść mnie pod wyznaczone miejsce. Przed budynkiem zauważyłem stoisko z kwiatami. Zapytałem czy sprzedają tam też sztuczne kwiaty. Okazało się, że tak, więc zakupiłem bukiet składający się z siedmiu róż. Haczykiem było to, że jedna z nich była sztuczna. Po zakupach udałem się prosto na salę. Gdy tylko Natalia mnie zobaczyła, to pokazałem jej, że trzymam w dłoniach bukiet kwiatów z kolcami. Nie chciałem, aby się skaleczyła podczas rzucania się na mnie.

-O kochanie, nie trzeba było-powiedziała.
-Jakoś musiałem zrekompensować ci moje spóźnienie-oznajmiłem-A w dodatku mam dla ciebie oświadczenie. Wręczam ci ten bukiet róż, ale gdy ostatni kwiat zwiędnie to przestanę cię kochać i się rozejdziemy. Rozumiesz?
-... - widziałem, że jest Zdezorientowana- Co ty gadasz Tomek? Przecież, one uschną najpóźniej za miesiąc...
-Zaufaj mi. Obiecasz, że przestaniesz mnie kochać dopiero wtedy, gdy ostatni płatek z kwiatu spadnie? - zapytałem.
-Jeśli tego chcesz. Mogę spróbować, ale zawsze będę cię kochać. Znów cię nie rozumiem. Chcesz być ze mną na stałe, a potem dajesz mi cięte kwiaty i mówisz mi, że jak zwiędną to się rozejdziemy- teraz była smutna-Twoja mentalność coraz bardziej mnie zadziwia.
-Zaufaj mi- to ostatnie słowa, które powiedziałem przed tym jak zbliżyłem do niej swoje usta. Tym razem skończyliśmy na delikatnym i dość krótkim pocałunku, bo Natalia, była zagubiona i nie wiedziała czego chce. Zabrała się za dokładne oglądanie kwiatów. Ja w tym czasie pobiegłem do automatu po wodę. Po otwarciu drzwi czekała na mnie nie lada niespodzianka.

-Głupek-powiedziała Natalka.
-Co masz na myśli? - zapytałem.
-Te kwiaty-uśmiechnąłem się- nie wydaje ci się, że ten kwiat jest inny i  trochę odstaje od reszty?
-Możliwe-odpowiedziałem.
-Może jest sztuczny? I nigdy nie uschnie? - spytała.
-No taki przynajmniej był plan. On nigdy nie zwiędnie, więc nigdy nie przestanę cię kochać. Ty teraz też nie możesz przestać tego robić. Obiecałaś-przypomniałem.
-Nie zamierzam przestawiać-oznajmiła, po czym rzuciliśmy się na siebie. Tym razem nasz pocałunek był dość namiętny i znów moje usta zawędrowały na jej szyję. Włosy Natalii się poplątały a koszulka, którą miała na sobie, trochę się podwinęła. Wystarczająco, aby dać mi wystarczająco miejsca na pocałunki. Mojej koszuli również magicznie odpinały się guziki. Byliśmy szaleńczo zatraceni w sobie i nie zwracaliśmy uwagi na wszystko inne.

-Ekhem, ehkem, ekhem-usłyszeliśmy po czym zamarliśmy. Nie wiedzieliśmy co robić.

Miłość od pierwszego tańcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz