Rozdział #54

3.4K 271 302
                                    

Hestia uniosła głowę do góry i spojrzała prosto w oczy Lokiego. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, dostrzegła kątem oka, że tuż za nią ktoś rzucił kilkoma sztyletami, wbijając je od tyłu w szyje agentów. Dziewczyna jęknęła z zniesmaczeniem, kiedy poczuła, że mężczyzna trzymający ją za ramię upada bezwładnie na podłogę dusząc się własną krwią. Ludzie osuwali się po kolei na ziemię, a szatynka mimowolnie odsunęła się od leżących ciał i powstałych na białych płytkach czerwonych plam.
Spojrzała przed siebie, aby sprawdzić kto uśmiercił w kilka sekund cały oddział agentów i lekko otworzyła usta, kiedy dostrzegła po drugiej stronie korytarza Lokiego, podrzucającego w dłoni sztylet.

- Ale ty... - uniosła dłonie w pytającym geście.

Odwróciła się, a brunet, z którym rozmawiali mężczyźni zniknął w zielonym świetle, okazując się być tylko hologramem.

- Teraz to się nawet zdziwiłam - zamrugała kilkakrotnie oczami i wytarła z policzków łzy - Czasami naprawdę nie rozróżniam kiedy kłamiesz, a kiedy mówisz prawdę.

Mężczyzna obdarzył ją najbardziej znudzonym i zdziwionym jej głupotą wyrazem twarzy, na jaki tylko go było stać.

- Bóg Kłamstw? Podstępu? Oszustw? Nadal do ciebie nie dotarło? - uniósł jedną brew do góry, teleportując się tuż obok Hestii.

- Nie - zaśmiała się pod nosem, a po chwili opuściła kąciki ust - Czy ty przypadkiem nie miałeś zakazu zabijania ludzi?

- Nie zauważyłaś jeszcze, że wszelkie zasady i zakazy mam w głębokim poważaniu? - uniósł jedną brew do góry, zakładając ręce na siebie - Ale tak, teoretycznie nie powinienem tego robić.

- Chwila, a czy Thor przypadkiem nie mówił, że Odyn cię zabije, jeśli ktoś przez ciebie umrze? - zmarszczyła brwi i spojrzała na niego pytającym wzrokiem.

- Tak, a co? - spytał obojętnym tonem głosu, przenosząc wzrok na lekko zdziwioną twarz Hestii.

- I... Nie boisz się faktu, że właśnie podpisałeś na siebie wyrok śmierci? - rozłożyła dłonie w pytającym geście.

- Nie pierwszy i nie ostatni raz - przewrócił oczami z irytacją, kierując się w stronę windy - Idziesz czy zostajesz?

- E... - spojrzała na mężczyznę z niedowierzaniem - Idę, idę - podbiegła do niego i kliknęła guzik powrotu windy.

Założyła ręce na siebie i westchnęła cicho, spoglądając za okno i śnieżycę, która rozpętała się na zewnątrz.

- Panno Lined? - do ich uszu dotarł głos Jarvisa.

Hestia uśmiechnęła się szeroko i opuściła ręce wzdłuż ciała, spoglądając do góry.

- Smutno tu bez ciebie było - zaśmiała się pod nosem - Nic ci nie jest?

- Nie, nie. Pan Stark cofnął mnie do ustawień fabrycznych i wgrał pamięć tamtego... Starego Jarvisa - wyjaśnił szybko - W każdym razie już wszystko jest w porządku.

- Cudnie - założyła ręce na siebie - Skoro już żyjesz, to mógłbyś powiedzieć, na których piętrach są jeszcze agenci Hydry?

- Na żadnych - odpowiedział niemal odrazu, ku zdziwieniu dziewczyny - Pan Rogers, Barnes, Wilson, Barton oraz Pani Romanoff pozbyli się większości agentów w środku, a ci, co przeżyli postanowili wrócić do bazy. Pani Maximoff razem z Visionem i Panem Starkiem załatwili sprawę kilku helikopterów, które obserwowały cały budynek.

- Oł... - zastanowiła się przez chwilę i razem z Lokim weszła do windy, gdy ta otworzyła wejście - A co z Fury'm?

- Postanowił śledzić agentów, którzy uciekli. Powiedział jednak, że jeszcze dzisiaj przyjedzie do Stark Tower, aby omówić kilka ważnych kwestii związanych z Hydrą - odpowiedział odrazu - Zanim Pani zapyta, odrazu powiem, że wszyscy Avengersi znajdują się aktualnie na piętrze piętnastym.

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz