Hestia uniosła głowę do góry i spojrzała prosto w oczy Lokiego. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, dostrzegła kątem oka, że tuż za nią ktoś rzucił kilkoma sztyletami, wbijając je od tyłu w szyje agentów. Dziewczyna jęknęła z zniesmaczeniem, kiedy poczuła, że mężczyzna trzymający ją za ramię upada bezwładnie na podłogę dusząc się własną krwią. Ludzie osuwali się po kolei na ziemię, a szatynka mimowolnie odsunęła się od leżących ciał i powstałych na białych płytkach czerwonych plam.
Spojrzała przed siebie, aby sprawdzić kto uśmiercił w kilka sekund cały oddział agentów i lekko otworzyła usta, kiedy dostrzegła po drugiej stronie korytarza Lokiego, podrzucającego w dłoni sztylet.- Ale ty... - uniosła dłonie w pytającym geście.
Odwróciła się, a brunet, z którym rozmawiali mężczyźni zniknął w zielonym świetle, okazując się być tylko hologramem.
- Teraz to się nawet zdziwiłam - zamrugała kilkakrotnie oczami i wytarła z policzków łzy - Czasami naprawdę nie rozróżniam kiedy kłamiesz, a kiedy mówisz prawdę.
Mężczyzna obdarzył ją najbardziej znudzonym i zdziwionym jej głupotą wyrazem twarzy, na jaki tylko go było stać.
- Bóg Kłamstw? Podstępu? Oszustw? Nadal do ciebie nie dotarło? - uniósł jedną brew do góry, teleportując się tuż obok Hestii.
- Nie - zaśmiała się pod nosem, a po chwili opuściła kąciki ust - Czy ty przypadkiem nie miałeś zakazu zabijania ludzi?
- Nie zauważyłaś jeszcze, że wszelkie zasady i zakazy mam w głębokim poważaniu? - uniósł jedną brew do góry, zakładając ręce na siebie - Ale tak, teoretycznie nie powinienem tego robić.
- Chwila, a czy Thor przypadkiem nie mówił, że Odyn cię zabije, jeśli ktoś przez ciebie umrze? - zmarszczyła brwi i spojrzała na niego pytającym wzrokiem.
- Tak, a co? - spytał obojętnym tonem głosu, przenosząc wzrok na lekko zdziwioną twarz Hestii.
- I... Nie boisz się faktu, że właśnie podpisałeś na siebie wyrok śmierci? - rozłożyła dłonie w pytającym geście.
- Nie pierwszy i nie ostatni raz - przewrócił oczami z irytacją, kierując się w stronę windy - Idziesz czy zostajesz?
- E... - spojrzała na mężczyznę z niedowierzaniem - Idę, idę - podbiegła do niego i kliknęła guzik powrotu windy.
Założyła ręce na siebie i westchnęła cicho, spoglądając za okno i śnieżycę, która rozpętała się na zewnątrz.
- Panno Lined? - do ich uszu dotarł głos Jarvisa.
Hestia uśmiechnęła się szeroko i opuściła ręce wzdłuż ciała, spoglądając do góry.
- Smutno tu bez ciebie było - zaśmiała się pod nosem - Nic ci nie jest?
- Nie, nie. Pan Stark cofnął mnie do ustawień fabrycznych i wgrał pamięć tamtego... Starego Jarvisa - wyjaśnił szybko - W każdym razie już wszystko jest w porządku.
- Cudnie - założyła ręce na siebie - Skoro już żyjesz, to mógłbyś powiedzieć, na których piętrach są jeszcze agenci Hydry?
- Na żadnych - odpowiedział niemal odrazu, ku zdziwieniu dziewczyny - Pan Rogers, Barnes, Wilson, Barton oraz Pani Romanoff pozbyli się większości agentów w środku, a ci, co przeżyli postanowili wrócić do bazy. Pani Maximoff razem z Visionem i Panem Starkiem załatwili sprawę kilku helikopterów, które obserwowały cały budynek.
- Oł... - zastanowiła się przez chwilę i razem z Lokim weszła do windy, gdy ta otworzyła wejście - A co z Fury'm?
- Postanowił śledzić agentów, którzy uciekli. Powiedział jednak, że jeszcze dzisiaj przyjedzie do Stark Tower, aby omówić kilka ważnych kwestii związanych z Hydrą - odpowiedział odrazu - Zanim Pani zapyta, odrazu powiem, że wszyscy Avengersi znajdują się aktualnie na piętrze piętnastym.
CZYTASZ
Prawdomówny Kłamca || Loki Laufeyson
Fanfiction"Każda kobieta marzy o spotkaniu Księcia na białym koniu. Cóż... Ty dostałaś Księcia, który będzie próbował cię zabić. Optymistycznie, prawda?" Nie będę opowiadać wam o latających smokach, jednorożcach, romansach wyjętych niczym z filmu i Księżniczk...