Rozdział #86

3.3K 271 488
                                    

Kiedy tuż po teleportacji, Hestia nie zdążyła wystarczająco szybko złapać równowagi, niemal bezwiednie puściła dłoń mężczyzny, a z jej ust wydobył się cichy pisk. Otworzyła oczy ze zdziwieniem, kiedy zamiast uderzyć o podłogę, wpadła prosto w ramiona Lokiego, które oplotły się wokół jej talii. Odchyliła głowę do tyłu i spojrzała prosto w jego oczy z lekkim zdezorientowaniem, zaciskając usta w wąską linię.

- Jeszcze chwila i naprawdę zacznę myśleć, że robisz to specjalnie - mruknął ze znudzeniem, a jego chłodny oddech musnął skórę dziewczyny.

- Nie bawię się w Aessę - syknęła z jadem, stając tuż przed nim, jednocześnie poprawiając sukienkę.

- Jakby nie patrzeć, to ty aktualnie na mnie lecisz, nie ona - uniósł kąciki ust i przewrócił oczami.

- Ja lecę w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ona trzyma się metafory - odgryzła się niemal natychmiast, a Loki obdarzył ją wymownym spojrzeniem - Poza tym, to nie moja wina, tylko tej głupiej teleportacji - mruknęła, uciekając wzrokiem na bok.

Dopiero teraz dostrzegła, w jakim pomieszczeniu się znajdują. Westchnęła cicho, gdy zobaczyła kilka metrów przed sobą biblioteczkę, a także ciemny wystrój salonu, pośrodku którego stali. Czarna podłoga i meble w tym samym odcieniu, poprzeplatane złotymi i zielonymi dodatkami. Całe pomieszczenie oświetlone zostało światłem padającym przez okno, które prowadziło wprost na rozległy taras ukazujący śliczną panoramę Asgardu.
Czy tak wyglądał salon należący do Księcia Krainy Bogów? Zdecydowanie. Wszystkie meble i chociażby książki leżące na półkach były zbyt perfekcyjnie poukładane i miały w sobie właśnie ten, lekko mroczny klimat, który wręcz idealnie pasował do Lokiego.

- Nie mogłeś wybrać jaśniejszych kolorów, czy po prostu uparcie dążyłeś do tego, aby ta komnata wpasowywała się w odcień twojego serca? - parsknęła cicho, przenosząc wzrok na mężczyznę, którego dłonie wciąż spoczywały na jej talli.

- Bardzo śmieszne - przewrócił oczami z irytacją - Jeśli chcesz żebym oślepł, to zawsze można zmienić kolor na wściekły różowy. Podoba się taka opcja? - spytał z wrednym uśmiechem na twarzy.

- Podziękuję. Moje oczy mają się jeszcze w porządku i nie chcę, żeby coś je niechcący wypaliło - prychnęła z rozbawieniem i przeniosła wzrok na całe pomieszczenie - Chociaż...? Gdybym chciała zrobić ci na złość, to może wykombinuję skądś farbę w jakimś interesującym kolorze...

- Po pierwsze: nie wpuszczę cię. Po drugie: nie będziesz musiała się trudzić. Skończysz martwa, zanim zdążysz się nad tym planem pożądnie zastanowić - uśmiechnął się prześmiewczo.

- Cudownie - parsknęła śmiechem - Każda kobieta marzy o Księciu na białym koniu, a mi się trafił taki, który z chęcią by mnie zabił - przewróciła oczami z rozbawieniem.

- Nie mam białego konia - westchnął z irytacją.

- Fakt. Ty sam możesz się w niego zmienić - uniosła wrednie kąciki ust - Wspominałam już o tym, że w mitologii byłeś matką Sleipnira?

- Czekaj, co? - spytał ze szczerym zdziwieniem, zaciskając palce na talii Hestii.

Dziewczyna parsknęła cicho, aby po chwili wybuchnąć śmiechem, obserwując reakcję Lokiego. Zmniejszyła dzielącą ich odległość, niemal dotykając ciałem jego klatki piersiowej.

- Nie martw się. W książce miałeś taki sam wredny charakter jak w rzeczywistości, więc generalnie byłeś chujową mamusią. Ojcem zresztą też - uśmiechnęła się szeroko, gdy mężczyzna zabił ją wzrokiem - Monogamizm nie był twoją mocną stroną, co Sigyn niekoniecznie się podobało. W ogóle wiesz, że twoim synem był gigantyczny wilk i wą...

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz