Rozdział #10

4.1K 274 117
                                    


Hestia wpadła jak burza do przydzielonego wcześniej biura. Jak się okazało, Stark udostępnił jej kod dostępu dzięki czemu mogła tu wchodzić i wychodzić kiedy miała na to ochotę.

- Co jest, Friday? - spytała szybko, kierując się do jednego w komputerów.

- Tak jak kazałaś Hestio, przeanalizowałam wybrane kamery w poszukiwaniu czarnego kota z blizną - zaczął tłumaczyć kobiecy głos.

- I? - mruknęła dziewczyna coraz bardziej się niecierpliwiąc.

- Znalazłam! - odpowiedziała dumnie - Spójrz - poprosiła i wyświetliła pośrodku pomieszczenia hologram, który pokazał nagranie z jednej z kamer.

Był to kilkusekundowy wycinek, który ukazywał ludzi idących przez chodnik w parku. Mniej więcej w połowie filmu, trawnik obok ścieżki został przecięty przez idącego żwawym krokiem czarnego kota, który rozglądał się nerwowo na wszystkie strony. Nie wie co robić - pomyślała Hestia.

- Wytnij mi fragment, w którym można zauważyć bliznę - rozkazała szatynka opierając się o blat biurka. Po chwili przed jej oczami ukazał się obraz, na którym zauważyć można było kocura z wystawioną lewą łapą, na której widniało zaróżowione draśnięcie.

- To tak, Friday, wyostrz mi to zdjęcie, aby było wyraźne i zawołaj tu Thora w tempie natychmiastowym - odezwała się agentka przypatrując z zainteresowaniem zwierzęciu.

- Dobrze, Hestio - przytaknęła sztuczna inteligencja.

- Dawaj hologram mapy z wczoraj - poprosiła dziewczyna, a po chwili program spełnił jej prośbę - Gdzie znalazłaś tego kota?

- Tutaj - odpowiedziała i zaznaczyła miejsce czerwoną kropką - Nagranie jest sprzed kilku dni, więc sugeruję, aby ustalić prawdopodobą trasę podejrzanego i zanalizować resztę kamer z miasta.

- Dobra myśl. Odpuść sobie wszystkie telefony i komputery bo i tak pewnie nic z nich nie wyciągniemy - mruknęła szatynka wzdychając lekko - Sprawdź jeszcze schroniska i hotele dla zwierząt. Tak dla pewności.

- Dobrze. Jeśli podejrzany poruszał się w tym samym kierunku co dotychczas, to śmiem twierdzić, że mógł zbliżać się do Harlemu - powiedziała grzecznie Friday.

- Do Harlemu? Ja tam mieszkam - westchnęła Hestia i nagle wciągnęła szybko powietrze jak gdyby coś sobie uświadomiła - Dobry Boże... - jęknęła cicho sprawdzając dokładnie mapę.

- Coś się stało? - spytał troskliwie kobiecy głos.

- Obym się myliła, bo jak nie, to będzie źle... Zadzwoń do Tony'ego ale to już! - powiedziała głośniej próbując się nie denerwować.

- Już się robi - odpowiedziała Friday, a po chwili Hestia usłyszała męski głos.

- Co jest? - spytał luźnym tonem Stark - Thor już do ciebie idzie, zaraz powinien być.

- Tony, jakiej pracownicy oddałeś mojego kota? - spytała niecierpliwie, stukając butem o podłogę.

- Chloe, tej blondynce co cię wczoraj odprowadziła. A co? - odpowiedział spokojnie.

- Cholera. Jest dziś w pracy? - mruknęła szybko Hestia.

- No jest. Ale aż tak bardzo stęskniłaś się za futrzakiem, że to nie może poczekać? - spytał leniwym tonem.

- Myślisz, że ja nie mam nic lepszego do roboty? Dzwoń do Fury'ego i zapytaj się co mam zrobić w przypadku znalezienia Lokiego! - powiedziała głośniej szatynka i rozłączyła się. W tej samej chwili do pracowni wszedł Thor.

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz