Rozdział #29

3.9K 279 198
                                    

- Jarvis, reszta zorganizowała jakieś... Zebranie? Coś w tym stylu? - spytała, wchodząc do windy.

- Tak. Sala trzynasta na szesnastym piętrze - odpowiedział program.

- Dzięki.

Kliknęła odpowiedni guzik, zakładając ręce na siebie. Miała szczerą nadzieję, że Avengersi nie wrzeszczą na siebie nawzajem i dadzą radę dojść do porozumienia.
Innym z kolei aspektem było to, że... Dostała awans... W Tarczy... Kurcze. Kilka lat temu pracowała jako agentka od zadań w terenie, jednak po tym cholernym incydencie Fury postanowił, że dostanie przydział w dziale śledczym. Obu stronom taki układ pasował, więc postanowiła wykonywać swoją nową pracę najlepiej jak umie. Nigdy nie sądziła, że wróci do poprzedniego stanowiska... Cóż... Życie pisze różne scenariusze.

Gdy drzwi od kabiny się otworzyły, dziewczyna wyszła na przestronny korytarz, zachowany w odcieniach jasnej zieleni i bieli. Gdyby nie zachmurzone, granatowe niebo widoczne przez okna, byłaby pewna, że jest dzień. Cały hol oświetlony został mocnymi żarówkami o przyjemnym dla oczu, lekko żółtym świetle.
Pokonała kilkanaście metrów, przyglądając się poszczególnym wejściom, szukając cyfry szesnaście namalowanej nad framugą. Gdy znalazła odpowiednie drzwi, wykonane z jasnego, ładnie ozdobionego...tworzywa, usłyszała stłumione głosy dochodzące z wewnątrz. Nacisnęła za klamkę i gdy weszła do przestronnego salonu, wszyscy umilki.

- Do ciebie też Fury dzwonił? - spytała odrazu Natasha, która siedziała wraz z Bruce'm na beżowej kanapie.

- Tak - weszła do środka, pokonując kilka metrów.

Całe pomieszczenie pomalowane i umeblowane zostało w modernistycznym stylu. Zdecydowanie przeważała tu duża ilość czerwieni, wymieszana z różnymi odcieniami szarości i beżu.
Pierwszymi rzeczami, które rzuciły się w oczy szatynki były kręte schody wykonane ze szkła, które prowadziły na piętro wyżej i barek z alkoholem, znajdujący się pod jedną ze ścian. Znajdowały się tu także dwa wielkie okna, z czego jedno zostało otworzone tworząc w salonie przeciąg.
Hestia spojrzała na wszystkich Avengersów, którzy rozsiedli się na trzech kanapach ustawionych wokół szklanego stolika. Wanda z Visionem i Clintem siedzieli na jednej z nich, Natasha wraz z Bruce'm na drugiej, a Thor wraz z Tony'm na trzeciej i cóż... Zdecydowanie nie wyglądali najlepiej. Oprócz androida i Starka, większość osób przysypiała na siedząco, chcąc jak najszybciej znaleść się w łóżkach.

Co jeszcze dziwniejsze, zupełnie nie wyglądali na wściekłych. Jak gdyby kłótnia w kuchni w ogóle się nie odbyła. Cóż... Nie przeszkadzało to szatynce.

- Mamy jakąkolwiek pewność, że ta baza się tam znajduje? - jęknął Clint, pocierając lekko zaczerwienione oczy.

- Skoro Fury łaskawie do nas zadzwonił to raczej tak - odpowiedziała Natasha.

Hestia usiadła obok Bruce'a, opierając łokcie na udach.

- Dostaliście w ogóle jakieś współrzędne? Gdzie ona jest? - spytała szatynka, prostując lekko plecy.

- W Peru - westchnął Banner, a dziewczyna spojrzała na niego z szokiem - W jakiejś miejscowości...

- Puerto Ocopa - dokończył Vision - Nie za bardzo zaludnione miejsce, z lasami w pobliżu. Idealna kryjówka dla kogoś, kto nie chce być schwytany.

- Ale Peru? - jęknęła Hestia - Przecież to w cholerę daleko.

Doprawdy, spodziewałaby się każdego miejsca na Ziemii: Rosji, Chin, Norwegii, ale żeby Hydrę aż tam wywiało?

- Dlatego radziłabym jak najszybciej ustalić jakikolwiek plan i iść spać - pochyliła się do przodu Natasha - Fury powiedział nam, że Ty też możesz lecieć, więc trochę nam pomożesz - popatrzyła przez chwilę na Hestię, która wzruszyła ramionami - Jarvis, przygotuj nam na jutro Quinjeta i ustaw autopilota na Puerto...

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz