Natasha już chciała otwierać celę, gdy nagle Hestia machnęła do niej porozumiewawczo ręką.- Nie wchodź, Nat - mruknęła spoglądając na Lokiego - Mógłbyś to łaskawie zdjąć z mojej szyi? Wolę mieć głowę na miejscu.
- No proszę, proszę, jaka pyskata - odezwał się Bóg przyciskając mocniej ostrze do skóry i powodując na niej lekkie nacięcie.
- Ał... - mruknęła ironicznie Hestia, przewracając oczami - Zabieraj sztylet póki jeszcze mam cierpliwość.
- Myślisz, że się ciebie boję, nędzna Midgardko? - spytał, wykrzywiając usta w złoźliwym uśmiechu. Thor i Natasha przyglądali się scenie z lekkim przerażeniem.
- Myślę, że nie - odezwała się szatynka - Ale to już twój błąd.
Ręka Hestii powędrowała nagle w kierunku kieszeni z bronią. Bez zastanowienia wyciągnęła z niej nóż i zaatakowała Lokiego w ramię. Ten widząc zamiary dziewczyny, zrobił zgrabny unik, zamachnął się i przeciął agentce lewą dłoń od wewnątrz, z której po chwili popłynęła szkarłatna krew. Szatynka syknęła i rzuciła w Boga bronią, celując w jego brzuch. Spudłowała, a brat Thora w odwecie podciął jej nogi. Hestia skutecznie odskoczyła na bok jednak Loki był szybszy i wbił sztylet w kawałek ubrania dziewczyny, tym samym przyszpilając ją do ściany.
- Ale żeby tak Boga atakować? - uśmiechnął się wrednie i podszedł do brązowookiej, która bezskutecznie próbowała się wyrwać.
- Dzięki - mruknęła spoglądając na rozciętą dłoń, z której płynęła ciurkiem krew - Mógłbyś mnie łaskawie odczepić?
- Do usług - odpowiedział z jadem w głosie jednocześnie wyciągając sztylet ze ściany - Nie trzeba było zaczynać, Midgardko.
- Ja się do ciebie nie zwracam per Asgardczyku. Przecież wiem, że wiesz jak mam na imię - sarknęła i schyliła się po swoją broń.
- Skąd wiesz, że jestem Asgardczykiem? - spytał z wrednym uśmiechem.
- Ja wiem dużo rzeczy... Książe - parsknęła dziewczyna i spojrzała na ranę - Oddaj sztylet.
- Wybij to sobie z głowy - warknął opierając się o ścianę.
- Bracie, pójdź na ugodę - odezwał się Thor, który spojrzał na Lokiego błagającym wzrokiem.
- Po pierwsze, od kiedy ja chodzę z kimś na ugodę, co? Po drugie, nie nazywaj mnie tak - syknął, a Hestia zmarszczyła lekko brwi, wycierając krew w ubranie - Dobrze wiesz kim jestem... Synu Odyna - warknął i schował sztylet w miejsce, z którego poprzednio go wyciągnął. Szatynka obrzuciła braci pytającym spojrzeniem i przełknęła ślinę.
- Wyłaź stąd zanim się jeszcze rozmyślę i cię zabiję - rozkazał agentce i usiadł na krześle. Ta popatrzyła na niego zdziwionym wzrokiem i po chwili spytała.
- Ale co? Żadnej próby mordu, albo chęci uwolnienia się? Nic z tych rzeczy? - mruknęła obserwując bruneta.
- A powiesz mi, co według ciebie mógłbym robić po wyjściu stąd? Chętnie posłucham - założył nogę na nogę i oparł się o krzesło.
- E... - mruknęła, mrugając oczami. Takiej odpowiedzi się nie spodziewała, a najgorsze było to, że Loki miał częściowo rację - Dobra, nieważne - machnęła ręką i przy pomocy Natashy wyszła z pomieszczenia.
- Nic ci nie jest Hes? - spytała Czarna Wdowa podbiegając do dziewczyny.
- Natasha, spokojnie. Miewałam gorsze rany - uspokoiła ją i przewróciła brązowymi oczami.
CZYTASZ
Prawdomówny Kłamca || Loki Laufeyson
Fanfic"Każda kobieta marzy o spotkaniu Księcia na białym koniu. Cóż... Ty dostałaś Księcia, który będzie próbował cię zabić. Optymistycznie, prawda?" Nie będę opowiadać wam o latających smokach, jednorożcach, romansach wyjętych niczym z filmu i Księżniczk...