Rozdział #30

3.4K 251 52
                                    

Wstrzymała oddech i poczuła się, jak gdyby serce chciało wyskoczyć z jej piersi. Cofnęła się mimowolnie o krok do tyłu i szybko uniosła wzrok, spoglądając z przerażeniem na twarz Lokiego.
Schowała nerwowo ręce za siebie, zastanawiając się szybko, co może w takiej sytuacji zrobić. Nie zawoła Jarvisa o pomoc, wiedząc, że Loki jednym machnięciem ręki może sprawić, że będzie wąchać kwiatki od spodu. Tu z kolei rodziło się kolejne pytanie - jakim prawem wyszedł z celi, nie uruchamiając żadnego alarmu?! Chociaż w sumie... No tak, pieprzone iluzje.

Dziewczyna niemal podskoczyła, gdy usłyszała dochodzący ze swojej kieszeni dzwonek od telefonu. Rzuciła szybkie spojrzenie Lokiemu, który ilustrował ją szmaragdowymi oczami, a po chwili wyciągnęła niepewnie urządzenie, zauważając na wyświetlaczu numer Natashy.

- Powiesz im? - usłyszała w swojej głowie głos mężczyzny.

Hestia rzuciła mu szybkie spojrzenie, jednak nie odpowiedziała, klikając zieloną słuchawkę i przykładając telefon do ucha.

- Nie przeszkadzam, Hes? - spytała rudowłosa, lekko rozespanym tonem głosu.

- Nie - przełknęła ślinę, wpatrując się w pozbawione emocji oczy Lokiego.

- Cudnie. Słuchaj, tak sobie z Wandą, Clintem i Bruce'm pomyśleliśmy, że w sumie lepiej byłoby zabrać Thora do tego Peru... - zaczęła mówić, a Hestia starała się nadążyć za jej tokiem myślenia.

- I? - zacisnęła dłoń na telefonie.

- Ja wiem, że Fury pozwolił Ci z nami lecieć, ale dobrze by było, żeby ktoś został z Jelonkiem...

Dziewczyna jęknęła niemal bezgłośnie, przeczesując nerwowo ręką włosy. Przeniosła wzrok na leżący na biurku strój Tarczy i westchnęła cicho.

- ...więc reszta kazała mi do ciebie zadzwonić i zapytać, czy nie mogłabyś zamienić się zadaniami z Thorem - dokończyła swoją wypowiedź.

Hestia przeniosła wzrok na Lokiego, który spojrzał na nią pytająco. Przełknęła ślinę i odpowiedziała spokojnie:

- Mogłabym.

- Dzięki! Tyłek nam ratujesz. Wrócimy za kilka dni. Gdyby coś się działo, to odrazu dzwoń! - rozłączyła się, a dziewczyna spokojnie wyłączyła telefon.

Westchnęła głośno i schowała urządzenie do kieszeni, unosząc wzrok na bladą twarz mężczyzny.

- Nie powiem im, ale pod jednym warunkiem - zaczęła mówić do Lokiego, który założył ręce na siebie - Zostajesz w Stark Tower i nie sprawiasz problemów.

- Da się załatwić - parsknął śmiechem, a Hestia westchnęła z ulgą.

- Mówię prawdę. Byłoby źle, gdyby ludzie dowiedzieli się, że wróciłeś na Midgard - oparła plecy o ścianę i przeczesała nerwowo włosy, nie zdając sobie sprawy z tego, na co właśnie się zgodziła.

- Jesteś blada jak ściana - przewrócił w rozbawieniu oczami - Nie ubliżając oczywiście ścianom.

- Idiota - mruknęła pod nosem i wyminęła mężczyznę, widząc, że raczej nie ma zamiaru jej mordować.

Otworzyła szafę i wyjęła z niej pusty wieszak, na którym zawiesiła strój Tarczy. Skoro nigdzie jutro nie leci, to nie ma w najbliższym czasie zamiaru go używać.

- Jak ty w ogóle ściągnąłeś te...bransoletki? - mruknęła, zawieszając ubranie na metalowym pręcie, umieszczonym wewnątrz szafy.

- Myślisz, że po co czytałem te wszystkie książki? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Super - westchnęła, zamykając skrzydło szafy - I co teraz zamierzasz zrobić?

- Poczekać - podszedł do dziewczyny, która odłożyła piżamę na biurko.

- E... Poczekać? - zmarszczyła brwi i odwróciła się w jego stronę - Na co?

- Chyba przeceniałem twoją wątpliwą inteligencję - powiedział sam do siebie i spotkał się z morderczym spojrzeniem Hestii - Poczekam, aż Odyn łaskawie zdejmie ze mnie tą śmieszną karę.

- A później wracasz do Asgardu? - spytała, opierając się o blat biurka - Thor mówił, że macie jakiś problem z elfami...

- Elfy nie są głupie. Helmvald nienawidzi Odyna wraz z wzajemnością, jednak nie zaatakuje Asgardu bez poważnej przyczyny. Thor jest idiotą skoro się tym przejmuje - prychnął, zakładając ręce na siebie.

- Hel... Kto? - szatynka uniosła jedną brew do góry.

- Władca Álfheimu - westchnął Loki.

Hestia już chciała coś odpowiedzieć, gdy nagle usłyszała ciche pukanie do drzwi. Wraz z brunetem odwróciła głowę w kierunku źródła dźwięku, a po chwili dwoje osób spojrzało sobie prosto w oczy.

- Spadaj stąd - szepnęła, podchodząc do drzwi.

Nie zważając na to, co zrobił mężczyzna, nacisnęła klamkę i mimowolnie uśmiechnęła się, gdy zobaczyła przed sobą Thora.

- Nie przeszkadzam? - spytał Bóg, a Hestia otworzyła drzwi tak, aby nie mógł dostrzec w jej pokoju Lokiego.

- Nie. Stało się coś? - spytała, zaciskając delikatnie dłoń, którą trzymała na klamce.

- Chciałem się tylko zapytać, czy Natasha powiedziała ci, że...

- Powiedziała - kiwnęła potwierdzająco głową, wchodząc w zdanie blondyna.

- Wrócimy najszybciej jak się da - uśmiechnął się pokrzepiająco - Tylko... Pilnuj się, dobrze? Nie wiem na jakie pomysły może wpaść Loki - zacisnął usta w wąską linię.

- Cóż za wiara w moją osobę, bracie - usłyszała za sobą głos bruneta - Dobrze wiedzieć jakie masz o mnie zdanie.

Hestia odwróciła się gwałtownie i zabiła Lokiego wzrokiem. Poczuła się w tej chwili niewyobrażalnie mała... W końcu stała pomiędzy dwoma Bogami, którzy nie mieli ze sobą najlepszych relacji.

- Kiedyś miałem zupełnie inne - powiedział smutno Thor, nie przejmując się tym, że jego brat znajduje się w pokoju szatynki - Podczas naszej nieobecności postaraj się nie zrobić czegoś głupiego.

- Na twoim miejscu, martwiłbym się o siebie - odpowiedział zimnym tonem brunet.

- Nie będę Ci przeszkadzał, Hestio - przeniósł wzrok na dziewczynę, która kiwnęła głową niemal niewidocznie.

- Nie przeszk... - zaczęła cicho mówić, gdy Thor kontynuował swoją wypowiedź.

- Nie zrań kolejnej osoby, która stara ci się pomóc, Loki - spojrzał na brata, a następnie odszedł od drzwi, zostawiając dwoje osób w niezręcznej ciszy.

Dziewczyna zmarszczyła brwi i zawahała się chwilę. Zamknęła powoli drzwi i przygryzła dolną wargę, zatapiając się w swoich myślach. "Nie zrań kolejnej osoby, która stara ci się pomóc...". Thor chyba nie myślał, że Hestia... Chwila, co?!
Obróciła się, aby spytać o coś bruneta, gdy nagle stanęła jak wryta dostrzegając, że w jej pokoju nie ma nikogo oprócz niej samej. Rozglądnęła się niepewnie na boki, a gdy zdała sobie sprawę, że Loki najprawdopodobniej teleportował się do siebie, podeszła do biurka łapiąc do ręki piżamę.
To był bardzo dziwny...dzień.
Z mieszanymi uczuciami weszła do łazienki, starając zrozumieć słowa Thora, które odbijały się echem w jej myślach.

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz