Rozdział #59

3.4K 264 201
                                    

- O to.

Hestia usiadła po turecku, a Loki w między czasie odpiął guzik od czarnej koszuli, znajdujący się na jego lewym nadgarstku. Podwinął szybko rękaw na wysokość łokcia, ukazując tym samym cienką bliznę, która odznaczała się na jego bladej skórze.

- I? - spytała szatynka, opierając głowę na ręce.

- Cierpliwość nie jest twoją mocną stroną, prawda? - spytał z przekąsem Loki, obdarzając ją szybkim spojrzeniem zielonych tęczówek.

- Twoją też nie, więc się przymknij - odgryzła się wrednym tonem głosu, opuszczając wzrok na rękę mężczyzny.

Loki przewrócił oczami i wypowiedział pod nosem jakieś skomplikowane zdanie w języku, którego Hestia nie znała.
Na nadgarstku mężczyzny zaczęło pojawiać się i jarzyć delikatne, fioletowe światło. Po kilku sekundach dziewczyna mogła stwierdzić, że przypominało ono fluorescencyjny tatuaż... Ale powiedzmy sobie szczerze - na sto procent nie był to zwykły tatuaż. Kształtem przypominał ostro zakończoną literę C, lub szeroko rozstawiony znak większości. Jednocześnie świecił się delikatnym, fioletowym światłem, częściowo oświetlając rękę bruneta.

- Runa Kaen. Ogień w najczystszej postaci - machął dłonią, a fioletowy tatuaż zaczął blaknąć, aby po chwili zniknąć.

- Runy to coś, czym "naznacza" się dane osoby? - spytała, przekrzywiając głowę lekko na bok i patrząc prosto w zielone oczy Lokiego.

- Można tak powiedzieć. Wszyscy w Asgardzie, Wanaheimie i Álfheimie je mają - odparł, wzruszając ramionami - Oczywiście, powtarzają się one co jakiś czas, w końcu jest ich tylko dwadzieścia cztery, ale wiesz o co mi chodzi - założył ręce na siebie - Ale tak. Można powiedzieć, że naznacza się nimi ludzi. Nie pojawiają się u nas od urodzenia. Trzeba specjalnego zaklęcia, żeby dana runa cię wybrała.

- A robi to ona na podstawie naszego... charakteru? - uniosła jedną brew do góry, a Loki w między czasie zapiął guzik od czarnej koszuli.

- Wszystkiego, Lined. Naszych czynów, charakteru, zachowań. Po prostu spośród dwudziestu czterech o różnym znaczeniu, wybiera cię ta, która najlepiej opisuje całe twoje życie.

- Okej... - starała się nadążyć za tokiem jego rozumowania - W takim razie jaką ma Thor?

- Thúris - odpowiedział niemal odrazu - Runa siły i ochrony.

- Em... A Frigga? - spojrzała prosto w oczy Lokiego.

- Runa Wunjo. Powietrze i rodzina w jednym - odparł, wzruszając ramionami.

- Nie mów mi, że pamiętasz wszystkich... - jęknęła, poprawiając szybko włosy - Odyn, Sif, Freja...?

- Odyn ma Raedo. Runa wędrowca - westchnął cicho - Sif dostała Týr, czyli runę zwycięstw w bitwach i wojnach, a Freja ma , czyli runę pożądania.

Hestia otworzyła usta ze zdziwienia, aby po chwili je zamknąć i spojrzeć szybko za okno.

- Wow, albo kłamiesz mi prosto w oczy, albo faktycznie opisują one idealnie daną osobę - uniosła brew z apobratą - A Heimdall?

- Bjarkán. Runa prawdziwego widzenia - spojrzał prosto w oczy Hestii - Zaskoczona?

- Lekko - uśmiechnęła się delikatnie i opuściła wzrok na dół, nie będąc w stanie dłużej znieść spojrzenia Lokiego - Ile jest tych run? Dwadzieścia cztery?

- Tak. Każda odpowiada danej literze z waszego alfabetu - odpowiedział, a Hestia zmarszczyła brwi z lekkim zastanowieniem - No, zazwyczaj. Runa Kaen robi jednocześnie za "C" i "K", a na przykład Thúris za "TH".

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz