Rozdział #71

3.3K 269 161
                                    

- Ale mówiąc "jaśniej", chciałem żebyś nie komplikowała jeszcze bardziej - Tony jęknął i wyszedł na korytarz, gdy dziewczyna oparła się o jego ścianę - I gdzie idziesz, skoro możesz zawołać Jelenia do siebie przez Jarvisa, geniuszu.

- Chciałam, żebyś Ty wyszedł z mojego pokoju - puściła mu oczko i wyminęła mężczyznę, wchodząc do pomieszczenia.

Zatrzasnęła drzwi tuż przed jego nosem z głuchym hukiem. Przekręciła zamek i zacisnęła usta w wąską linię, gdy Tony szarpnął za klamkę.

- Wybacz, jesteś strasznie upierdliwy - jęknęła ze zrezygnowaniem.

- I tak cię później z tego wszystkiego wypytam - usłyszała jego stłumiony, zirytowany głos, a potem cichnące kroki kierujące się w stronę windy.

Przeczesała nerwowo włosy dłonią i oparła się o drzwi, wypuszczając powietrze z płuc. Jeśli wyjaśni to wszystko w logiczny sposób i da Fury'emu nowe światło na tę sprawę, być może Loki nie będzie musiał widnieć w aktach Tarczy jako najgorszy przestępca tego stulecia.

- Jarvis, zawołasz Lokiego? - westchnęła cicho, starając się zapanować nad sercem, które chciało jej wyskoczyć z piersi.

Zmrużyła lekko oczy, kiedy tuż przed nią błysnęło zielone światło. Zacisnęła usta w wąską linię i uniosła głowę do góry, gdy mężczyzna stanął przed nią z założonymi rękami, obdarzając ją pytając spojrzeniem.

- Co tym razem? - uniósł jedną brew do góry, tasując dziewczynę wzrokiem - Jeśli pokłóciłaś się z puszką i chcesz go zamordować, to chętnie pomogę - uśmiechnął się wrednie.

- Ile pamiętasz z ataku Chitauri na Midgard? - wypaliła niemal odrazu, a Loki obdarzył ją zdezorientowanym spojrzeniem - W sensie... Gdybym cię teraz spytała o daną sytuację, to byłbyś w stanie mi odpowiedzieć na pytanie?

- A tobie o co chodzi? - parsknął fałszywym śmiechem - Jestem stary, ale na demencję nie choruję. Poza tym, jeśli chcesz powspominać i potem próbować mnie zabić, to możesz odrazu powiedzieć - uśmiechnął się cierpko.

- Jak rozwaliłeś statek Tarczy? - uniosła jedną brew do góry, a na jej twarz wdarła się powaga, gdy Loki spojrzał na nią przez ułamek sekundy zdezorientowanym wzrokiem - Nie pamiętasz, prawda? Nic. Ani tego, że wywaliłeś Tony'ego przez okno, co było w sumie trochę śmieszne, ani tego, że Clintowi i niektórym ludziom namieszałeś w głowie, ani...

Hestia urwała wypowiedź w połowie i zacisnęła usta w wąską linię. Między dwójką osób nastała niezręczna cisza, w której dało się usłyszeć tykanie zegara wiszącego na ścianie.

- Okej, dzwonię do Fury'ego.

Już chciała go wyminąć, gdy nagle Loki złapał ją za nadgarstek. Odwróciła się gwałtownie i westchnęła cicho, patrząc prosto w jego zielone oczy.

- Nie będę siedzieć cicho, skoro cały Midgard zupełnie niesłusznie uważa cię za mordercę - odparła spokojnym tonem głosu, stając tuż przed brunetem.

- Jestem mordercą, Lined. Przestań się w końcu mieszać w nie swoje sprawy i przy okazji powiedz, co znowu sobie ubzdurałaś - syknął zimnym tonem głosu, zaciskając palce na nadgarstku dziewczyny.

- Ty kontrolowałeś Clinta, w takim razie kto kontrolował Ciebie? - kontynuowała - I nie waż się mówić, że nikt, bo nigdy nie uwierzę w to, że akurat tamtego dnia postanowiłeś sobie zmienić kolor oczu na niebieski - warknęła, ignorując narastający ból wokół dłoni.

- Nie znasz go - syknął zimnym tonem głosu - Poza tym, to tak nie działa, Lined. Czy choć raz nie możesz posłuchać osoby mądrzejszej od siebie i dać sobie spokój?

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz