Rozdział #20

3.9K 256 42
                                    

Hestia poczuła na swojej twarzy ciepłe promienie słońca, które przedostawały się do pokoju przez szpary znajdujące się pomiędzy oknem, a żaluzjami. Powoli otworzyła oczy i już chciała wstawać gdy nagle dostrzegła czerwony kolor ściań... Zaraz, czerwony?! Wspomnienia z nocy dotarły do niej z lekkim opóźnieniem, a ona w efekcie ścisnęła usta. Obróciła delikatnie głowę w lewo i spostrzegła, że obok niej znajduje się Natasha, która leży na plecach i oddycha równomiernie. Jej rude włosy rozrzucone były w nieładzie po poduszce, a ubrania lekko zmięte. No tak... Razem oglądały film i pewnie zasnęły nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Przez ciało szatynki przeszedł nieprzyjemny dreszcz i dopiero po chwili zrozumiała, że przespała całą noc bez ani grama kołdry...Brrrrr... Spojrzała na telewizor i odetchnęła cicho, gdy dostrzegła, że Jarvis wyłączył go najpewniej chwilę po ich zaśnięciu.
Najdelikatniej i najciszej jak potrafiła - usiadła i z niepokojem spojrzała na rudowłosą, która mruknęła coś przez sen. Wstała z łóżka i po chwili namysłu przykryła Natashę czerwonym kocem, który znajdował się z boku. Skierowała się w stronę wyjścia, otworzyła drzwi i dyskretnie zamknęła je za sobą, a gdy znalazła się na korytarzu - wzięła głęboki wdech. Nie powinna zawracać Romanoff głowy o tak późnej godzinie... Napewno uniknęłaby wtedy spania z nią w jednym łóżku. Skierowała się powoli w stronę swojego pokoju, przecierając lekko oczy.

- Hestia? - odezwał się nagle jakiś męski głos za jej plecami. Dziewczyna pisnęła cicho i obróciła się gwałtownie spoglądając na twarz, jak się okazało: Clinta.

- Nie strasz mnie - westchnęła i odwróciła się w jego stronę. Mężczyzna również miał na sobie piżamę, co oznaczało najpewniej, że niedawno wstał.

- Wybacz - uśmiechnął się delikatnie, a potem spojrzał na nią pytającym wzrokiem - Co ty robiłaś o tej godzinie u Nat? - popatrzył ze zmarszczonymi brwiami na drzwi, z których przed chwilą wyszła.

- E... - przygryzła lekko wargę, nerwowo łapiąc się za ręce - Wczoraj w nocy oglądałyśmy film, no i tak trochę, razem... Zasnęłyśmy - mruknęła pod nosem, a Barton przewrócił w rozbawieniu oczami.

- Ciebie też wciągnęła w to nocne czatowanie przed telewizorem? Dzięki Bogu, może mnie zostawi w spokoju - odetchnął, a Hestia zaśmiała się głośno.

Po krótkiej chwili ciszy, drzwi od pokoju Natashy otworzyły się gwałtownie, a sekundę później pojawiła się w nich niezbyt rozbudzona kobieta, która ziewnęła. Szatynka z Clintem spojrzeli na nią lekko zdziwieni, a ona rozczesała ręką rude włosy.

- Cześć, Clint - mruknęła do mężczyzny i spojrzała na dziewczynę - Zasnęłyśmy wczoraj?

- Zasnęłyśmy - parsknęła nerwicznym śmiechem.

- Idę się przebrać, wy sobie poplotkujcie - machnął ręką Barton i spotkał się z morderczym spojrzeniem ze strony dwóch kobiet - Ja dzisiaj zaniosę jedzenie Jeleniowi, bo wy chyba powinnyście odpocząć - mruknął, spojrzał na nie rozbawionym wzrokiem i z uśmiechem na twarzy skierował się do jednego z pokoi, znikając za jego drzwiami.

- Przykryłaś mnie kocem? - spytała nagle Natasha odwracając głowę w kierunku lekko zdezorientowanej Hestii.

- No... Tak. Jak się obudziłam - spojrzała na swoje bardzo interesujące skarpetki, a po chwili uniosła lekko wzrok.

- Dzięki - przetarła lekko zaczerwienione oczy - Dzisiaj idę o dwudziestej do łóżka. Muszę w końcu się wyspać - oparła plecy o framugę drzwi, a Hestia rzuciła jej zdziwione spojrzenie.

- Dwudziestej? Dla mnie to środek dnia - parsknęła śmiechem, a Natasha uniosła lekko kąciki ust.

- Jarvis, która godzina? - mruknęła pod nosem i założyła ręce na siebie.

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz