Rozdział #88

3K 287 221
                                    

Hestia przewróciła oczami z rozbawieniem i wstała z kanapy. Loki machnął dłonią, a zielone płomienie oplotły się wokół nich, zamieniając ubrania z powrotem na asgardzkie.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, spoglądając w dół na błękitną suknię, sięgającą niemal do podłogi. Była podobna do poprzedniej, jednak jej rękawy zostały przycięte, przez co odsłaniały ramiona szatynki. Na jej szyi zawisł srebrny naszyjnik, wysadzany granatowymi kamieniami, a na nadgarstku pojawiła się bransoletka do kompletu.

Szatynka odwróciła głowę do tyłu, a uśmiech z jej twarzy znikł, gdy kątem oka dostrzegła, że suknia ma również wycięcie na plecach. Zacisnęła usta w wąską linię, spoglądając obojętnym wzrokiem na dwie blizny bięgnące wzdłuż jej kręgosłupa, które odznaczały się jaśniejszą barwą na skórze.

- O co ci znowu chodzi? - spytał Loki, gdy Hestia spojrzała prosto w jego oczy.

Westchnęła cicho i odgarnęła włosy za lewę ramię, czując niemal palące spojrzenie mężczyzny na swoich plecach, gdy odwróciła się do niego tyłem.

- Nie wszyscy muszą wiedzieć, że jestem postrzępiona jak szmaciana lalka - wykrzywiła twarz w grymasie, gdy brunet stanął tuż obok niej.

- Wiesz co? Coraz bardziej zaczynam się przekonywać, że potrafisz obrazić samą siebie lepiej niż ja - uniósł jeden kącik ust do góry - Z drugiej strony, nie wiem czy to jest normalne.

- Jak to powiedziałeś: "moja samoocena i tak już leży", więc generalnie mam to gdzieś - mruknęła z grymasem - Mógłbyś zmienić tę sukienkę? Wystarczająco dużo obelg nasłuchałam się już przez te kilka lat i wystarczająco dużo ludzi patrzyło na mnie, jakbym co najmniej zabiła im matkę - prychnęła z irytacją, widząc obojętne spojrzenie Lokiego - Jeśli chcesz dołączyć, to nie krępuj się. Przyzwyczaiłam się do twojego paskudnego charakteru.

- Obrażanie kogoś poprzez wypominanie blizn, których nawet nie zrobiłaś sobie sama, jest idiotyczne i szczeniackie - westchnął cicho i machnął dłonią, a sukienka Hestii zamieniła się na taką, zakrywającą jej plecy - Tym bardziej, że w żadnym stopniu mi one nie przeszkadzają.

- Jesteś dziś podejrzanie miły... - zmrużyła lekko oczy, zakładając ręce na siebie - Znowu coś kombinujesz?

- Co najwyżej zemstę za akcję z przed kilku godzin - uśmiechnął się wrednie, gdy na twarzy dziewczyny pojawiły się lekkie rumieńce.

- Przeprosiłam - mruknęła z grymasem - Poza tym, to ty wszystko zacząłeś. Chciałam, żebyśmy byli kwita - uniosła kąciki ust, a po chwili westchnęła - Ale fakt, nie powinnam tego robić. Ja w ogóle nie wiem co mi strzeliło do...

Nie zdążyła dokończyć zdania, bowiem Loki przyłożył dłoń do jej ust, skutecznie ją uciszając.

- Dotarło do mnie za pierwszym razem, Żmijo. Nie musisz się powtarzać - przewrócił oczami z irytacją, a Hestia uśmiechnęła się lekko, odpychając od siebie jego rękę - Przecież cię za to nie zabiję. Uwierz mi, odgrywałem się na ludziach w gorszy sposób.

- Domyślam się - parsknęła cicho.

- W takim razie, po co mnie w ogóle przepraszasz? - założył ręce na siebie, patrząc na dziewczynę wyczekującym spojrzeniem - Tylko tym razem podaj mi jakieś sensowne argumenty.

Hestia zacisnęła usta w wąską linię i zmarszczyła lekko brwi. Za co go przepraszała? Sama nie wiedziała. Od czasu pobytu w Hydrze przyswoiła sobie do świadomości, że ludzi nie powinno dotykać się bez ich zgody. To się tyczyło wszystkich. Jej samej, kobiet, mężczyzn... Nie to nie i... może trochę przejmowała się tym, że Loki tego nie chciał?

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz