Rozdział #91

3.1K 293 237
                                    

Kiedy Hestia wraz z Lokim przekroczyła próg biblioteki, z jej głowy niemal odrazu wyleciała rozmowa, którą razem prowadzili. Stanęła niczym słup soli, podczas gdy mężczyzna ją wyminął, a ciężkie drzwi zatrzasnęły się za nią z hukiem.
Otworzyła lekko usta i przesunęła wzrokiem po gigantycznych regałach z książkami, sięgającymi od podłogi, aż po sam sufit. Ciągnęły się one wzdłuż całego pomieszczenia, a pomiędzy nimi ustawione było po kilka biurek, przy których siedziały nieznajome jej osoby, zatapiające się w czytanym tekście. Niemal odrazu w powietrzu poczuła charakterystyczny zapach papieru wymieszanego ze starym kurzem, który najprawdopodobniej pochodził od książek liczących sobie zdecydowanie więcej niż kilkaset lat.

Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że Loki stoi z boku i przygląda jej się z lekkim uśmiechem. Zamknęła natychmiast buzię i schowała ręce za siebie.

- Mogę tu zamieszkać? - spytała, unosząc kąciki ust - Proszę.

- Nadszedł dzień, w którym Hestia Lined mnie o coś poprosiła - powiedział z rozbawieniem, przewracając oczami.

- Nadszedł dzień, w którym jaśnie Książę przypomniał sobie moje imię - odgryzła się niemal natychmiast.

- Zawsze je pamiętam, mała Żmijo - uśmiechnął się i puścił jej oczko.

- Inna sprawa z używaniem - westchnęła i przeniosła wzrok na całe pomieszczenie, gdy jej serce szybciej zabiło, a w klatce piersiowej poczuła ucisk uczucia, które z całej siły starała się zignorować - Więc... Kogo szukałeś? - zmieniła temat, unosząc jedną brew do góry.

Loki obrócił się i przesunął spojrzeniem po wszystkich osobach, które siedziały przy biurkach znajdującymi się pomiędzy regałami. Zatrzymał go na jednej z kobiet, która zatapiała się w tekście grubej książki, w między czasie popijając jakiś napój z filiżanki.

- Bingo - uśmiechnął się i skierował w stronę nieznajomej.

Hestia przekrzywiła głowę lekko na bok i obdarzyła go pytającym wzrokiem. Nie znała tej kobiety. Na dziewięćdziesiąt procent nie minęła z nią na korytarzu i... osobiście coraz mniej optymistycznie była nastawiona do planu Lokiego. Nie wiedziała co wymyślił, a biorąc pod uwagę, że był zupełnie nieprzewidziany, mogło to być coś bardzo, bardzo, głupiego.

Dorównała kroku mężczyźnie i wraz z nim stanęła przed biurkiem, przy którym siedziała nieznajoma. Miała kręcone przy końcówkach włosy o uroczym kolorze truskawkowego blondu, a w dłoni trzymała filiżankę, na której zaciskała palce z pomalowanymi na niebiesko paznokciami. Westchnęła cicho i uniosła wzrok z nad tekstu napisanego runami, obdarzając Lokiego znużonym spojrzeniem morskich tęczówek.

- Wróciłeś - uniosła jedną brew do góry - Jakże niemiło cię znowu widzieć.

- Z wzajemnością - uśmiechnął się niechętnie i spojrzał na trzymaną przez nią filiżankę - Mogłabyś kiedyś odstawić tę kawę i nie wlewać jej w siebie litrami, wiesz?

- Nie mów mi co mam robić - mruknęła z grymasem, zakładając ręce na siebie - I odrazu powiedz o co chodzi, zanim będę miała ochotę cię zabić - obdarzyła szatynkę wymownym spojrzeniem - Jesteś...?

- Hestia - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.

- Eir - przedstawiła się i spojrzała na Lokiego - Mów o co chodzi. Nie mam całego dnia.

- Pamiętasz jak kiedyś ci obiecałem, że przywrócę cię do Rady, jeśli spełnisz moją małą prośbę? - uśmiechnął się tajemniczo, a kobieta zmarszczyła lekko brwi - Więc tak się składa, że mam pewną propozycję.

- Mhm - westchnęła - Opowiadaj. Może być ciekawie, zanim z wielką chęcią cię uduszę - zamknęła z głuchy dźwiękiem książkę leżącą na biurku i odsunęła ją na bok - Albo nie, czekaj. Chcę zgadywać - uniosła dłoń, gdy mężczyzna otworzył usta, aby coś powiedzieć - Chodzi o ciebie, prawda? - przeniosła wzrok na Hestię.

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz