Rozdział #4

4.5K 287 103
                                    


Hestia miała zamknięte oczy, gdy nagle poczuła niewielki ucisk na nogach. Szybko zerwała się do pozycji siedzącej, jednocześnie łapiąc za sztylet, który trzymała awaryjnie obok łóżka. Zanim porządnie się obudziła, zobaczyła, że przy końcu srebnego ostrza znajduje się czarna, futrzasta głowa. Kot zdawał się w ogóle nie przejmować tym, że jego tymczasowa właścicielka go prawie zabiła. Zamiast tego, siedział na nogach dziewczyny, wpatrując się w nią zielonymi oczami.

- Życie ci nie miłe idioto? Która jest w ogóle godzina? - spytała, odkładając broń na miejsce. Spojrzała na zegar elektryczny i zobaczyła migające cztery cyfry: 06:40 - Cholera, muszę się zbierać do Fury'ego! - krzyknęła, zdejmując kota z nóg i kładąc go na pościeli. Szybko wstała, złapała swój strój agentki i popędziła do łazienki.

***

Wyszła z pomieszczenia po pół godzinie. Ubrana była w jednoczęściowy, czarny kostium. Gdzieniegdzie poukrywane miała noże motylkowe i inne tego typu zabawki. W końcu lepiej być zabezpieczonym, prawda? W biurze nic jej nie groziło, jednak sam fakt, że zajmowała się sprawą Lokiego, lekko ją przerażał.
Na twarz nałożyła lekki makijaż, a włosy spięła w ciasny kucyk. Spojrzała na zegar - siódma trzynaściw. Cudownie, czyli dziś też nici z jedzenia... Pobiegła do salonu, nałożyła kotu trochę mokrej karmy i dolała świeżej wody.

- A więc tak, żarcie, woda i otwarte okno. Wrócę późno. Cześć! - rzuciła na odchodne, jednocześnie ubierając cienką kurtkę. Złapała torebkę, w której znajdowały się akta i wyszła z domu, zamykając go wcześniej. Zeszła szybkim krokiem po schodach, a po chwili wsiadła do czerwonego samochodu. Wzięła kluczyki i odpaliła pojazd, w tym samym czasie wyjeżdżając na mało ruchliwą ulicę. Siódma siedemnaście - powinna zdążyć.

***

Hestia wysiadła z samochodu i zamknęła drzwi. Na szczęście obyło się bez korków, więc miała jeszcze pięć minut wolnego. Szybkim krokiem skierowała się w stronę automatycznych drzwi. Dziewczyna weszła do środka, wcześniej witając się z sekretarką. Ściągnęła kurtkę i przewiesiła ją przez ramię. Popatrzyła po chwili na zegar wiszący na szarej ścianie - 07.58.
Bez zastanowienia poszła do windy. Kliknęła odpowiedni guzik i oparła się o jedną ze ścian.
Po kilkunastu sekundach drzwi się otworzyły, a Hestia skierowała się prosto do gabinetu dyrektora. Tak jak wczoraj, wejście samo się przed nią otworzyło, a ona zastała Fury'ego siedzącego przed biurkiem.

- Nie mam czasu na bezsensowne powitania. Czego wczoraj Pani chciała? - spytał ilustrując dziewczynę jednym okiem. Hestia weszła do środka, a stukot jej butów odbił się od ścian.

- Informacji - rzuciła krótko i wyciągnęła żółtą teczkę, którą wczoraj dostała - Nie ruszę ze sprawą dopóki nie będę wiedziała kilku istotnych rzeczy - odpowiedziała sucho i patrzyła na reakcję dyrektora

- Więc słucham - mruknął mężczyzna, odsuwając krzesło od biurka jednocześnie zakładając nogę na nogę

- E... To tak - zaczęła i usiadła na przeciwko Fury'ego - Po pierwsze, spędziłam wczoraj kilka godzin na szukanie jakichkolwiek wskazówek w internecie. Według akt i kamer, Loki wylądował na Ziemii, a po chwili zupełnie wyparował. Mam dwie teorie: albo jakimś cudem wmieszał się w tłum, co jednoznaczne byłoby ze zmienieniem wyglądu, albo się teleportował. Chwila, zanim zacznie Pan pytać - urwała jednocześnie unosząc rękę - Właśnie po to przyszłam. Muszę wiedzieć ze sprawdzonego źródła jakimi ten Jeleń włada mocami. Nie wiem czy to, co znalazłam w mitologii jest prawdziwe więc... Ma Pan jakieś informacje na ten temat? - spytała z nadzieją w głosie, licząc na pozytywną odpowiedź

- Ja nie, jednak wiem kto może je mieć - mówiąc to, wyjął z kieszeni telefon, wybrał jakiś numer i zadzwonił. Hestia przyglądała się temu z lekkim zdziwieniem jednak nic nie powiedziała. Ciekawe z kim się kontaktował?

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz