Rozdział #15

4K 275 41
                                    

Nagle srebrne drzwi od windy otworzyły się, wydając charakterystyczny dźwięk. Wyszedł z nich lekko zdenerwowany Stark, który na widok Hestii stojącej w celi, stanął i zamrugał kilkakrotnie.

- Czy. Ty. Zwariowałaś?! - warknął, jednocześnie unosząc ręce. Dziewczyna gwałtownie oderwała się od ściany, którą podpierała i spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem.

- Już dawno - prychnęła i wzruszyła ramionami, zakładając ręce na siebie - Żyję, jeśli o to ci chodzi.

- Dlaczego wyłączyłaś kamery? Cholera, Lined, on ci mógł coś zrobić! - krzyknął i wskazał rękami na Lokiego, który w odpowiedzi posłał mu mordercze spojrzenie. Szatynka zmrużyła lekko oczy i postarała się nie parsknąć śmiechem. Bóg nie wyglądał, jakby chciał ją zabić, ani tym bardziej skrzywdzić...za to widok rozwścieczonego miliardera był co najmniej śmieszny.

- Wróciliśmy do mówienia po nazwisku, Stark? - spytała i uniosła prawą brew - Nic się nie stało, daj spokój - machnęła ręką i po chwili westchnęła.

- Oszalałaś?! Skąd mamy mieć pewność, że nie rzucił na ciebie jakiegoś czary-mary albo innego świństwa po to, aby się stąd uwolnić? - syknął i spojrzał z obrzydzeniem na Lokiego.

Agentka mrugnęła kilka razy i zmarszczyła lekko czoło. Fakt, skoro Loki potrafił rzucać mniejsze zaklęcia, równie dobrze mógł zrobić z niej posłuszną małpę. Mógł... Ale tego nie zrobił.

- Nie, Tony - pokręciła głową i uniosła prawy kącik ust - Bransoletki, zapomniałeś?

- Wyłaź stamtąd - mężczyzna puścił mimo uszu jej pytanie i oparł lewą rękę na boku, wcześniej otworzywszy Hestii przejście.

- Mówił ci ktoś już, że mógłbyś robić za bazyliszka? Zaraz mnie zabijesz tym spojrzeniem - przewróciła oczami i wyszła z celi, zamykając za sobą drzwi i stając przed mężczyzną.

- Dlaczego masz na sobie krew?! - warknął i wskazał dłonią na podkoszulek dziewczyny.

Szatynka popatrzyła się na siebie i ujęła w rękę kawałek materiału. Krew tworzyła na miętowym kolorze rdzawo-brązowe plamy. Jej lewa dłoń była czysta, jednak nie można było tego powiedzieć o ubraniu.

- Szwy mi się rozerwały i tyle - mruknęła i schowała dyskretnie za siebie uleczoną rękę. Nie uszło to uwadze Lokiego, który zmrużył lekko oczy i spojrzał na dziewczynę z zainteresowaniem.

- Skończ, Lined - mruknął znudzony Tony i uniósł ostrzegawczo rękę - Czego chciał Jeleń?

- Jeszcze raz nazwiesz mnie Jeleniem, nędzny Midgardczyku, to możesz być pewien, że nawet kara Odyna nie pomoże ci się uratować - syknął nagle Loki, a pozostali spojrzeli na niego ze zdziwieniem. Ich reakcje były zupełnie różne: Hestia uśmiechnęła się wrednie, wiedząc, że Bóg nie żartuje, natomiast Stark zmarszczył brwi i puścił mimo uszu jego ostrzeżenie.

- Wracając do pytania - czego chciał? - spytał miliarder i ponownie spojrzał na twarz Hestii.

Dziewczyna nie wiedziała, co mu odpowiedzieć. Prawda czy kłamstwo, prawda czy kłamstwo, prawda czy... Cholera! Niech będzie kłamstwo.

- Sprawy spoza Ziemi - mruknęła i wzruszyła ramionami, patrząc w oczy mężczyzny - Nie będę Ci opowiadać, bo nawet nie wiesz czym jest Bifrost.

- E... - Tony wydawał się być wybity taką odpowiedzią. Loki spojrzał na kobietę z zaciekawieniem, ale ta skarciła go krótkim kontaktem wzrokowym - No ale dlaczego wyłączyłaś kamery?

- Bo tylko ja albo Thor byśmy coś zrozumieli. Po drugie i tak nikt z was by nie uwierzył, za to zamęczylibyście mnie irytującymi pytaniami - westchnęła i machnęła dłonią - Dobra, nieważne. Chcesz coś jeszcze?

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz