Rozdział #72

3.3K 262 141
                                    

Przeżyliście kiedyś w swoim marnym życiu taki niezręczny moment, gdy podczas rozmowy obydwie strony nagle milkną, a pomiędzy nimi nastaje cisza niemożliwa do zniesienia? Tak?
W takim razie pójdźmy o krok dalej. Przekazał wam ktoś kiedyś taką informację, dzięki której nie wiedzieliście czy macie się w tej samej chwili rozpłakać, udać, że nic się nie stało, czy może przytaknąć jak idiota z lekkim uśmiechem na twarzy?

- Dobra... - Hestia westchnęła, starając się uspokoić i przerwać panującą wokół ciszę - Czyli Midgardowi aktualnie nic nie grozi?

- Raczej nie - pokręcił głową - A przynajmniej nie teraz.

- Okej... Czyli nie ma tragedii - uśmiechnęła się niechętnie - I wiem, że zaraz zaczniesz na mnie naciskać, żebym o tym nikomu nie mówiła, ale...

- Gilotyna i stryczek czekają - wciął się w jej zdanie obojętnym tonem głosu - Względnie znajdę jakąś bardzo bolesną truciznę...

- Sadysta - mruknęła pod nosem, a Loki uśmiechnął się lekko - Chciałam tylko powiedzieć, że nie mogę robić za twoją matkę i podejmować decyzji za ciebie. Mimo wszystko wydaje mi się, że nie mówienie o tym nikomu działa tylko i wyłącznie na twoją niekorzyść, ale rób jak uważasz.

Mężczyzna obdarzył ją pytającym wzrokiem, a Hestia w odpowiedzi wzruszyła ramionami.

- W końcu dotarło do ciebie, że mieszanie się w rzeczy, których nie rozumiesz, raczej nie należy do najlepszych pomysłów? - uniósł jedną brew do góry, zakładając ręce na siebie.

- Ta... Może trochę - mruknęła z grymasem na twarzy - Ale i tak głupio robisz.

- Przy czym jest to wyłącznie moja sprawa, więc się przymknij - przewrócił oczami z irytacją - I wymyśl jakąś sensowną wymówkę, żeby zatkać tamtych idiotów - machnął dłonią w bliżej nieokreślonym geście.

- Podobno z naszej dwójki to ty robisz za tego mądrzejszego, więc...? - prychnęła pod nosem.

- Jasne. Jak trwoga to do Boga, prawda? - westchnął z rozbawieniem, a Hestia uśmiechnęła się lekko - Patrząc na to jak oni potrzegają moją osobę, możesz im równie dobrze przekazać, że cię olałem i nic nie powiedziałem. Podoba się taka wersja?

- Jest najbardziej prawdopodobna, więc chyba tak - wzruszyła ramionami, a Loki obdarzył ją pytającym wzrokiem - No co?

- Suche fakty, Lined: okłamujesz swoich, żeby kryć mnie - poprawił szybko kosmyk włosów, który opadł na jego twarz - To jest... dziwne.

- Aż tak bardzo? Przecież nie muszę się spowiadać ze wszystkiego. Poza tym, ty nie powiedziałeś im o moim ojcu, to ja mogę przemilczeć sprawę Tesseractu i wszyscy będą zadowoleni - uśmiechnęła się nerwowo, chowając dłonie za siebie - I chociaż wiem, że umawianie się z tobą na cokolwiek to kompletna głupota, ale...

Zanim Hestia zdążyła dokończyć, Loki przyłożył dłoń do jej ust. Dziewczyna zmarszczyła brwi i obdarzyła go pytającym spojrzeniem, a mężczyzna przeniósł wzrok na drzwi znajdujące się za nią.

- Jak dobrze wygłuszone są te pokoje? - spytał, przechylając głowę lekko na bok.

Szatynka odsunęła od siebie jego dłoń i uśmiechnęła się wrednie.

- Biorąc pod uwagę z czego Tony był znany kilka lat temu, to raczej muszą być dobrze wyciszone - parsknęła śmiechem, kręcąc delikatnie głową - Co znowu wymyśliłeś?

- Masz czasami takie momenty, podczas których wydaje ci się, że ktoś cię obserwuje albo podsłuchuje? - spytał, odsuwając się od dziewczyny.

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz