Rozdział #21

3.5K 250 62
                                    

Po chwili ciszy, przerywanej jedynie odgłosami stukających filiżanek i krokami Max, która lawirowała pomiędzy klientami, przyjmując ich zamówienia - Hestia poczuła w tylniej kieszeni lekkie wibracje. Natasha zmarszczyła brwi i spojrzała pytająco na szatynkę, która wyciągnęła z szortów dzwoniący telefon. Wzięła go do prawej ręki i przyjrzała się numerowi.

- Zastrzeżony? - obróciła głowę w kierunku rudowłosej, która wzruszyła ramionami.

- Pewnie Jarvis albo Fury - uśmiechnęła się lekko.

Hestia kliknęła zieloną słuchawkę i przystawiła telefon do ucha, wyczekując usłyszenia głosu rozmówcy znajdującego się po drugiej stronie.

- Kto mówi? - spytała niepewnie.

- Program Friday. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, Hestio - odezwał się kobiecy głos. Szatynka wypuściła z płuc wstrzymane powietrze i oparła plecy o krzesło, rozluźniając się.

- Nie, nie przeszkadzasz. Skąd masz mój numer?

- Jestem programem pomagającym Tarczy i jej agentom. Ustalenie czyjegoś numeru telefonu nie stanowi dla mnie problemu - odparła z lekkim rozbawieniem.

- Jasne - parsknęła - Raczej nie dzwonisz, żeby sobie poplotkować, prawda? Coś się stało?

- Rozszyfrowałam język z tej... Nietypowej księgi - odpowiedziała.

Hestia uniosła lekko brwi, a jej oczy zaświeciły się blaskiem. Natasha spojrzała na nią pytająco, ale szatynka nie zwróciła na to najmniejszej uwagi.

- To... Cudownie. Jakim prawem udało Ci się zrobić tak szybko? - spytała po krótkiej chwili ciszy.

- Litery w tej księdze mają pewne powiązanie z naszymi, ziemskimi runami. W dodatku niektóre słowa są bardzo podobne do języka angielskiego. Na pewno ułatwiło mi to dużo pracy.

- O... - mruknęła pod nosem - Dobrze... Przeanalizuj nagranie z nocy. Zeskanuj wszystkie strony książki, które otwierał L... - już chciała wypowiedzieć jego imię, ale w ostatniej chwili ugryzła się w język - Wiesz kto. Przetłumacz je i zgraj mi na prywatny serwer. Jak wrócę to wszystko przejrzę - przygryzła lekko wargę.

- Dobrze, Hestio. Coś jeszcze?

- Em... - zastanowiła się chwilę i obróciła głowę w kierunku szyby, spoglądając na ludzi idących w pośpiechu po chodniku - Tony nie spalił kuchni?

- Pan Stark jeszcze śpi - odparła z lekkim rozbawieniem w głosie - Poproszę jednak program Jarvis, aby ten go przypilnował.

W trakcie rozmowy telefonicznej, do stolika dwóch kobiet podeszła kelnerka, która postawiła przed nimi dwa cappuccina i croissanty z nadzieniem czekoladowym. Natasha skinęła w stronę Max delikatnie głową, a brunetka w odwecie uśmiechnęła się czule i odeszła bez słowa, nie chcąc przeszkadzać Hestii.

- Muszę kończyć, Friday - odezwała się agentka, a rudowłosa uniosła delikatnie wzrok i wsypała do swojej kawy dwie torebeczki brązowego cukru.

- Oczywiście, nie będę przeszkadzać. Do zobaczenia - odparła i rozłączyła się.

Dziewczyna zgasiła telefon i schowała go do tylniej kieszeni w spodniach. Westchnęła cicho i z lekkim uśmiechem na ustach posłodziła swoją kawę.

- Friday dzwoniła - powiedziała po chwili ciszy do Natashy. Rudowłosa uniosła wzrok i skinęła lekko głową.

- Przynajmniej ty idziesz do przodu ze zdobywaniem informacji - parsknęła i ugryzła kawałek croissanta - Fury kazał mi się czegoś dowiedzieć, ale ten idiota nie chce mi nic mówić - mruknęła z pełną buzią, gestykulując rękami.

- Trzeba umieć z nim rozmawiać. Jest dość... Specyficzny - oby dwie kobiety parsknęły śmiechem i napiły się kawy - Pomimo tego i tak tracę do niego nerwy.

- Daj spokój, w jego towarzystwie każdy może zwariować - przewróciła oczami Natasha - A najgorsze jest to, że do głupich osób nie należy i wygląda na bardzo zadowolonego z siebie, robiąc z nas idiotów - westchnęła i oparła głowę na ręce.

- Ta... - przytaknęła Hestia i spojrzała za okno - Muszę jakoś skontaktować się z Thorem - mruknęła po chwili zamyślenia, a Czarna Wdowa posłała jej zdziwione spojrzenie.

- Po co? Raczej nie pomoże ci w wyciąganiu informacji, biorąc pod uwagę, że Jeleń prawie go zabił i zapewne zrobi to, gdy natrafi się okazja - parsknęła śmiechem.

- Nie, nie o to mi chodzi - machnęła ręką i obróciła głowę w kierunku Natashy - Zastanawiam się czy dałoby się jakoś obejść zakaz Odyna.

- Chcesz żeby z powrotem nas zaczął mordować? - spytała prześmiewczo, a szatynka rzuciła jej miażdżące spojrzenie.

- Nie - odparła twardo - Chciałabym go odesłać z powrotem do siebie, żeby nie narobił więcej kłopotów.

- Z tym się zgadzam... Wątpię jednak, aby ten no... Odyn odwołał karę. W końcu musiał mieć jakiś powód, aby ją wymierzyć, prawda? - machnęła lekko ręką.

- I miał. Mimo to, i tak chciałabym porozmawiać z Thorem - westchnęła i oparła głowę na dłoniach.

- Daj spokój - przygryzła wargę - Thor odwiedza Ziemię raz na kilka miesięcy. Nie możesz liczyć na to, że zjawi się tu po tygodniu - oby dwie kobiety wypuściły z płuc powietrze.

- Nadzieja umiera ostatnia - parsknęła śmiechem.

Po krótkiej chwili ciszy, do stolika kobiet podeszła szybkim krokiem Max, która wystawiła im rachunek za jedzenie i kawy. Hestia zapłaciła go bez zbędnej wymiany zdań i spojrzała na Natashę.

- Zbierajmy się. Muszę zobaczyć co Friday zrobiła z tą książką - uśmiechnęła się lekko i oby dwie kobiety wstały z krzeseł.

Spokojnym krokiem skierowały się w stronę wyjścia, zamykając drzwi za sobą i wychodząc na stłoczone ulice miasta.

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz