Rozdział #24

3.6K 254 78
                                    

Hestia uśmiechnęła się w kierunku windy i odwróciła do Lokiego, który spojrzał jej prosto w oczy.

- Nie powinnaś gdzieś iść? - spytał wrednym tonem głosu. Dziewczyna westchnęła i założyła ręce na siebie.

- Uprzejmy jak zawsze - mruknęła do siebie i odwróciła się do Boga tyłem.

Spokojnym krokiem podeszła do windy, klikając guzik powrotu. Na jej nieszczęście, Stark Tower było ogromne, więc przyjazd kabiny - nawet pomimo zaawansowanej technologii - zajmował dłuższą chwilę czasu.
Gdy wejście się otworzyło, szatynka rzuciła szybkie spojrzenie Lokiemu i bez zbędnej wymiany zdań kliknęła świecący hologram z liczbą dziesięć.

***

Po kilkunastu minutach wolnego czasu, który spędziła w swoim pokoju wyszła na korytarz i zmarszczyła lekko brwi. Jak na próbę zrobienia w balona najbogatszego człowieka na świecie, było tu podejrzanie cicho... Za cicho. Wzruszyła samoistnie ramionami i skierowała się do pokoju Natashy. Uniosła dłoń na wysokość klatki piersiowej i uderzyła w drzwi trzykrotnie, czekając na jakąś reakcję kobiety, która powinna przebywać wewnątrz.

Nie minęło kilka sekund, a przed dziewczyną stanęła rudowłosa, która trzymała w prawej dłoni klamkę i spoglądała na nią z rozbawieniem.

- Chodź - pociągnęła Hestię za rękę, zanim ta zdążyła się przywitać.

Puściła dłoń szatynki i szybko zamknęła drzwi i lekkim trzaśnięciem.

- Ja umiem sama chodzić, nie musisz mnie tak ciągnąć we wszystkie strony - parsknęła śmiechem, a Natasha odpowiedziała jej tym samym.

- Nie wątpię - przewróciła oczami.

Położyła się na łóżku i machnęła ręką, każąc Hestii usiąść na czarnym krześle, stojącym obok drewnianego biurka. Dziewczyna przyjrzała się stolikowi i stwierdziła, że wygląda, jak gdyby Romanoff nigdy z niego nie korzystała. Wykonała jej prośbę, zakładając nogę na nogę.

- Więc... Jaki masz pomysł? - spytała po niezręcznej chwili ciszy.

- Hm... Słyszałam, że Tony ostatnio pracuje nad jakąś ultra super zbroją... - zaczęła powoli mówić, wpatrując się w sufit - Mam tutaj też schowane trzy puszki różowej farby w sprayu...Które załatwił Clint...

Hestia westchnęła i oparła głowę na dłoniach. Niezbyt podobał jej się ten wymysł.

- To jest bardzo zły pomysł - odezwała się, a kobieta podniosła głowę z poduszek, wpatrując się w jej osobę - Ty masz pojęcie ile ta zbroja jest warta? Nie mam zamiaru zrobić z niej wersji dla Barbie.

- Wersja dla Barbie... Ten tekst przejdzie do historii - zaśmiała się, zakrywając oczy - Masz lepszy pomysł?

- Em... - zastanowiła się chwilę.

Zazwyczaj, jeśli ktoś chce się na kimś odegrać, musi uderzyć w jego największą słabość. Pytanie tylko, co może być słabością takiego człowieka jak Tony? Pieniądze? Ma ich jak lodu, a jeśli Hestia wraz z Natashą chciałyby je wydać to zapewne nie starczyło by im na to życia. A może...

- No jasne - uderzyła się delikatnie w czoło, a rudowłosa rzuciła jej zdziwione spojrzenie - Ile w Stark Tower, Tony posiada tych... Barków z alkoholem?

- Od cholery. Mamy tu cztery piętra gościnne z minimum dziesięcioma salonami każde. A w tych pomieszczeniach, jak można się domyślić, są barki. W niektórych kuchniach też widziałam kilka... - zmarszczyła lekko brwi - Ten pomysł odpada - mruknęła, jak gdyby czytała w myślach dziewczyny - Wylanie tych wszystkich butelek zajęłoby nam kilka dni. Poza tym Tony zawsze może sobie kupić nowe...

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz