Rozdział #79

3K 277 146
                                    

- Wstawaj, ty zacofany w przód, geniuszu!

Hestia obudziła się, kiedy w jej twarz z całej siły uderzyła poduszka. Zanim dotarło do niej co się dzieje, ktoś ściągnął z niej kołdrę.
Jęknęła cicho i przetarła powieki, otwierając oczy i obdarzając stojącą nad nią Natashę morderczym spojrzeniem.

- Czego chcesz? - mruknęła cicho.

Przewróciła się na bok i naciągnęła na siebie koc, podczas gdy rudowłosa westchnęła z irytacją, kładąc dłonie na biodrach.

- Nie chciałam Ci wczoraj zawracać dupy, bo najprawdopodobniej byś mnie zabiła, ale dzisiaj już nie wytrzymam i zaraz wybuchnę - zaczęła szybko mówić, a Hestia starała się nadążyć za jej słowami - Kim jest twój ojciec? Mój mózg przez całą noc próbował bezskutecznie ułożyć wszystkie puzzle w całość i coś mu to nie wyszło, więc błagam, olśnij mnie.

- Nikim ciekawym - mruknęła pod nosem, podnosząc się do pozycji siedzącej - Możesz mi chociaż powiedzieć która godzina, zanim urwę ci głowę? - spytała, szybko zmieniając temat.

- Chyba po siódmej - zmarszczyła lekko brwi, zakładając ręce na siebie.

- Cudnie - przewróciła oczami, a po chwili wciągnęła szybciej powietrze, jak gdyby coś sobie uświadamiając - Chwila, licząc od wczoraj, dziś jest już jutro, prawda?

- Czekaj, co? - uniosła jedną brew do góry.

Hestia niemal natychmiast zerwała się z łóżka. Przytrzymała się ściany dłonią, gdy przez chwilę świat wokół niej zawirował i jęknęła cicho.

- Thora nie ma, prawda? - spytała, kierując się wolnym krokiem w stronę szafy.

- E... No nie - odparła Natasha obojętnym tonem głosu - Masz Jelenia.

Dziewczyna wypuściła cicho powietrze z płuc. Pomimo tego, że wczoraj niemal odrazu po zakończoneniu rozmowy z Lokim położyła się spać, koszmary nie pozwoliły jej zmrużyć oka na dłużej niż pięć godzin. Była wykończona psychicznie jak i fizycznie, a w jej głowie kłębiły się miliardy pytań, na które nie znała odpowiedzi.
Najgorszy jednak był fakt, że z tego co przekazała jej Frigga, dziś miała się odbyć audiencja Helmvalda. Ta... Jeśli poprzednie sytuacje nazywała wpakowywaniem się w bagno, to aktualnie musiała chyba pływać w niezłej gnojówce.

- Dobra, Loki też może być - westchnęła z irytacją, otwierając gwałtownie skrzydła szafy - Jarvis, mógłbyś?

- Oczywiście - odparł program spokojnym głosem.

Wyciągnęła z półki błękitną, luźną bluzkę z długimi rękawami i uśmiechnęła się wrednie, gdy Natasha znajdująca się za nią, cicho pisnęła z przerażeniem.

- Idzie się przyzwyczaić - parsknęła pod nosem szatynka.

Odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni i przewróciła oczami z rozbawieniem, widząc, jak rudowłosa wpatruje się w Lokiego zabójczym spojrzeniem. Ten jednak zupełnie ją zignorował, zakładając ręce na siebie

- Ominęła cię wizyta Friggi - odparł obojętnym tonem głosu.

- Chyba sobie żartujesz - szatynka zmarszczyła lekko brwi - Jest siódma rano. Wy w ogóle kiedykolwiek sypiacie?

- Nie. Żywimy się krwią Midgardczyków, a po nocach wyjemy do księżyca - westchnął z irytacją, a Natasha wraz z Hestią parsknęły cichym śmiechem - Wiesz, że zadając idiotyczne pytania, dostaniesz jeszcze głupsze odpowiedzi, prawda?

- Tak, tak, wiem - machnęła ręką w bliżej nieokreślonym geście - Możesz mi szybko skrócić na czym w ogóle wczoraj stanęło? Bo prawdę mówiąc, zaczęłam się już gubić.

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz