- Zamierzasz mnie jeszcze jakoś obrazić, czy mogę liczyć na chociaż minutę ciszy?
Hestia uniosła rozbawiony wzrok i spojrzała prosto w szmaragdowe tęczówki Lokiego, który siedział na kanapie tuż obok niej.
- Na ciszę nie licz, ale z obrażaniem się wstrzymam. I tak wydajesz się być głuchy na wszystko co powiem, więc to kompletnie mija się z celem - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, wzruszając ramionami.
- Niemożliwe. Myślałem, że od tej jakże feministycznej przemowy zaczęłaś się dopiero rozkręcać - prychnął, przewracając oczami i zakładając nogę na nogę.
- Femini... Że co? Z której niby strony ona była feministyczna? - spytała, wpatrując się w niego z rozdrażnieniem.
- Z każdej? - odparł niemal z oczywistością, unosząc jedną brew do góry
- Ty... szowinisto od siedmiu boleści. To, że uważam, że kobiety nie powinno traktować się jak przedmiot, nie oznacza odrazu, że jestem feministką - odgryzła się wrednym tonem głosu.
- To, że po prostu skomentowałem twoją wypowiedź, nie oznacza odrazu, że jestem szowinistą - przewrócił oczami z obojętnością - Poza tym, biorąc pod uwagę mój... niemonogamistyczny styl życia, to raczej byłoby niemożliwe.
- Jedno nie wyklucza drugiego. Powiedziałabym nawet, że czasami idzie ze sobą w parze - mruknęła, wzruszając ramionami - A przeciwieństwiem monogamizmu jest poligamizm.
- Który tyczy się tylko żon, a jakbyś nie zauważyła, takowej nie mam, nie mówiąc już o ich większej ilości - prychnął z niechęcią, zakładając ręce na siebie.
Hestia westchnęła cicho, a Loki w między czasie wziął ze stolika znajdującego się przed nimi kieliszek, w środku którego pływał bliżej nieokreślony napój o lekko żółtawym zabarwieniu.
Na usta dziewczyny cisnęło się natomiast jedno pytanie, które bała się zadać, bowiem mogła przez nie zginąć, jak i zostać zupełnie zignorowana. Z drugiej strony, naprawdę była ciekawa odpowiedzi, o ile będzie dane jej takową usłyszeć, bo może... ale tylko może, była lekko zazdrosna.
- W takim razie, dlaczego nie poślubisz Aessy?
Loki odsunął gwałtownie kieliszek od ust i popatrzył na Hestię ze zdziwieniem, nie będąc do końca pewnym czy przypadkiem się nie przesłyszał.
- Ktoś zrzucił cię ze schodów, gdy byłaś dzieckiem? - spytał niemal odrazu, zupełnie poważnym tonem głosu.
- Nie przypominam sobie, ale nie wykluczam takiej możliwości - parsknęła cicho, nerwowo spoglądając na ranę znajdującą się na przedramieniu o kształcie runy - Pytałam serio. Ona jest Księżniczką, a ty Księciem, więc...
- Lined, zapytam ostatni raz. Czy ty jesteś głupia? - wciął jej się w słowo, obdarzając znużonym spojrzeniem.
- Utwierdziłeś mnie w tym przekonaniu już dawno, więc nawet nie muszę odpowiadać - prychnęła z irytacją - I w sumie nie wiem o co ci chodzi.
- Może zacznijmy od tego, że Aessa jest denerwująca, a skończmy na tym, że to wariatka.
- Mówisz tak, jakbyś ty był całkowicie normalny - mruknęła pod nosem z rozbawieniem i niemal odrazu tego pożałowała.
Loki przewrócił oczami z irytacją i ręką zepchnął Hestię z kanapy. Ta upadła na podłogę, uderzając o nią plecami i jęknęła, zaciskając mocniej szczękę, gdy poczuła piekący ból w swojej prawej ręce. Oparła głowę na ziemi i westchnęła cicho, żeby się uspokoić.
CZYTASZ
Prawdomówny Kłamca || Loki Laufeyson
Fanfiction"Każda kobieta marzy o spotkaniu Księcia na białym koniu. Cóż... Ty dostałaś Księcia, który będzie próbował cię zabić. Optymistycznie, prawda?" Nie będę opowiadać wam o latających smokach, jednorożcach, romansach wyjętych niczym z filmu i Księżniczk...