- Dzień dobry - odezwał się nagle znajomy głos w drzwiach. Cała czwórka jak na zawołanie spojrzała w tamtym kierunku i uśmiechnęła się lekko.- Cześć Thorze - odpowiedzieli wszyscy po kolei. Hestia jednak przypatrywała mu się z wielkim zdziwieniem w oczach. Wielki, potężny Bóg piorunów ubrany był w najzwyczajniejsze ludzkie ubrania, a przy sobie nie miał charakterystycznego dla jego osoby młota. Niesforne blond kosmyki opadały mu na twarz, ale on wydawał się tym w ogóle nie przejmować.
- Teraz to ty wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha, Hes - zaśmiała się Natasha i puściła dziewczynie oczko. Thor popatrzył na nią z pytającym wyrazem twarzy.
- Gorzej, zobaczyłam Boga w ludzkich ubraniach - parsknęła, a reszta osób zaczęła się śmiać. Syn Odyna usiadł przy stole z uśmiechem, spoglądając co jakiś czas na śniadanie.
- Kto dziś gotował? - spytał po chwili, jednocześnie nakładając sobie porcję jajecznicy.
- Hestia - odpowiedział Bruce i popatrzył na szatynkę.
- Skąd wiedziałeś, że nie ja? - zapytała Natasha spoglądając na Thora.
- Nigdy nie podajesz nam tego Midgardzkiego, słodkiego... Czegoś - mruknął, pokazując widelcem najbliższego tosta posmarowanego nutellą. Hestia parsknęła i znowu upiła łyk herbaty.
- To nutella - odpowiedziała brązowooka uśmiechając się do Natashy.
- Ona jest niezdrowa... - jęknęła rudowłosa.
- Ale dobra - dokończył za nią Clint i wystawił wszystkie zęby w szerokim uśmiechu.
Nagle na tarasie rozległ się huk. Wszyscy popatrzyli się w stronę oszklonych drzwi, przez które wszedł po krótkiej chwili młody chłopak. Miał brązowe włosy, czarną koszulkę z krótkim rękawem, dżinsy i granatowe trampki.
- Dzień dobry wszystkim! - krzyknął wchodząc do środka.
- Cześć Peter! - przywitał się Clint, a po chwili za jego przykładem poszli Natasha, Thor i Bruce. Hestia przyglądała mu się z lekkim zastanowieniem; to jest wielki i nieustraszony Spider - Man? Zmarszczyła lekko brwi ale nie odezwała się. Nagle wzrok chłopaka spoczął na niej. Dziewczyna zmieszała się, jednak po chwili odchrząknęła i przywitała się.
- Cześć - mruknęła.
- Dzień dobry Pani... - zastanowił się lekko, a z jego twarzy znikł uśmiech.
- Lined. Ale wystarczy Hestia - odpowiedziała i uniosła kąciki ust - Co ty tak właściwie robiłeś na tarasie? - spytała, a chłopak lekko się zawachał.
- Ona wie młody - poinformowała go Czarna Wdowa, a chłopak odetchnął z ulgą. No tak... Wciąż pozostawał jednym z anonimowych bohaterów, więc cały czas musiał uważać na to co mówi i do kogo - Przyzwyczajaj się Hes, on kiedyś wparował mi przez okno do pokoju o trzeciej w nocy - parsknęła śmiechem Natasha.
- Ale to było niechcący Pani Romanoff! Okna mi się pomyliły! - zarumienił się Peter jednocześnie próbując się tłumaczyć.
- Idę zakładać kraty w oknie. Nie potrzebuję w pokoju dodatkowego robactwa - mruknęła Hestia, a cała szóstka osób ryknęła śmiechem.
- Pająki są fajne! - krzyknął po chwili nastolatek.
- Niby z której strony? - spytała się szatynka wycierając łzy spod oczu, wciąż chichocząc.
- No... Z każdej! - parsknął chłopak i oparł się o jedną ze ścian.
- Mamy inne pojęcie fajności, Peter - uśmiechnęła się Hestia i po chwili przyglądnęła nastolatkowi.
CZYTASZ
Prawdomówny Kłamca || Loki Laufeyson
Fanfiction"Każda kobieta marzy o spotkaniu Księcia na białym koniu. Cóż... Ty dostałaś Księcia, który będzie próbował cię zabić. Optymistycznie, prawda?" Nie będę opowiadać wam o latających smokach, jednorożcach, romansach wyjętych niczym z filmu i Księżniczk...