- Zostaw te rzeczy, jutro po nie przyjdziemy. Nie chce mi się ich teraz nosić.
Hestia zamknęła za sobą drzwi od czarnego samochodu Natashy, a kobieta kliknęła guzik na kluczykach, zamykając go. Po kilkugodzinnych zakupach udało się im kupić prezenty dla mniej niż połowy osób, co oznaczało, że w najbliższym czasie będą musiały udać się na cały dzień do rozmaitych sklepów.
Szatynka zdołała załatwić ultra nowoczesny prototyp łuku dla Clinta, który do zestawu dołączony miał strzały. Natasha, tak jak obiecywała - kupiła mu jedną parę skarpetek, które chciała zapakować w co najmniej piętnaście pudełek, tym samym przebijając rekord mężczyzny, który ustanowił w zeszłym roku. Dla Tony'ego, Hestia znalazła idealny podkoszulek z napisem "Nie widzę w tym pomieszczeniu piękniejszej i mądrzejszej osoby ode mnie", a rudowłosa wręcz z premedytacją kupiła mężczyźnie książkę kucharską. Dla Pepper szatynka znalazła złotą bransoletkę wysadzaną niebieskimi kamieniami, a Natasha kolczyki pasujące do niej. Obydwie poprosiły też sprzedawcę o podobny zestaw dla Wandy, lecz w bordowym kolorze, który odrazu zapakowały w pudełeczko.- Czyli co? - spytała Hestia, idąc za Natashą w stronę wejścia do Stark Tower - Zostali nam... Steve, Sam, Bucky, Bruce, Vision i Peter?
- Chyba tak - wzruszyła ramionami - Najgorzej będzie coś wybrać Visionowi... Dawałaś kiedyś prezent humanoidalnemu robotowi? - odwróciła twarz w stronę dziewczyny.
- Jakoś nie było okazji, wiesz? - uśmiechnęła się wrednie i dorównała jej kroku - Gdzie tak pędzisz?
- Jest trochę zimno, nie uważasz? Nie mam zamiaru odmrażać sobie tyłka, bez jakiegoś konkretnego powodu - parsknęła śmiechem, a obydwie kobiety po chwili weszły do Stark Tower.
***
- Pójdę chyba zwlec Tony'ego z łóżka... Miał zerknąć i zabezpieczyć dodatkowo Jarvisa, a wczoraj chyba naprawiał Friday.
Hestia wyszła z windy na dziesiątym piętrze i obróciła się wokół własnej osi, machając dłonią do Natashy, która stała oparta o szklaną ścianę kabiny.
- Leć. Ja... - zastanowiła się przez chwilę, otwierając lekko usta - Muszę coś jeszcze zrobić - uśmiechnęła się sztucznie.
- Papa - machnęła w jej stronę ręką, zanim drzwi od windy się zamknęły.
Hestia westchnęła cicho i schowała dłonie do kieszeni, kierując się w stronę swojego pokoju. Była wykończona nie tylko psychicznie, lecz przede wszystkim fizycznie. W porównaniu do Natashy, kilkugodzinny spacer po sklepach nie sprawiał jej satysfakcji i zdecydowanie nie czuła się po nim wypoczęta. Choć musiała przyznać, że przynajmniej przez chwilę jej głowa odpoczęła od problemów, z którymi borykała się osobiście.
Nacisnęła na klamkę i popchnęła drzwi, jednocześnie zatrzymując się w przejściu. W swoim pokoju dostrzegła bowiem stojącego przy oknie Lokiego, który bawił się jej notatnikiem i wysyłał w jego stronę zielone strugi światła, za każdym razem odbijające się od fioletowej bariery.
- A ty znowu zaczynasz? - westchnęła z irytacją i zamknęła za sobą drzwi.
- Wiesz, że nie umiem złamać tych zaklęć? - spytał z irytacją, odwracając twarz w jej stronę.
- I? - spojrzała na notatnik leżący na biurku - Przecież nie jesteś wszechmogący. Nie możesz umieć wszystkiego.
- Błąd, Lined - westchnął z irytacją, zakładając ręce na siebie - Jeśli chodzi o magię, to mało osób jest w stanie się ze mną równać, a jeszcze mniej, umie więcej rzeczy ode mnie.
- Mhm... Fajnie - przewróciła oczami i ściągnęła z siebie kurtkę, którą zawiesiła na wieszaku.
- I... Nie zamierzasz się na mnie wydrzeć, że wszedłem do twojego pokoju bez pytania? - oparł się o ścianę, a Hestia poprawiła szybko włosy.
![](https://img.wattpad.com/cover/228264781-288-k691510.jpg)
CZYTASZ
Prawdomówny Kłamca || Loki Laufeyson
Fanfiction"Każda kobieta marzy o spotkaniu Księcia na białym koniu. Cóż... Ty dostałaś Księcia, który będzie próbował cię zabić. Optymistycznie, prawda?" Nie będę opowiadać wam o latających smokach, jednorożcach, romansach wyjętych niczym z filmu i Księżniczk...