W tym samym czasie, Loki, który pod postacią kruka śledził samochód Lined, usiadł na jednej z gałęzi wielkiego drzewa, zastanawiając się przez chwilę. Szatynka zniknęła za drzwiami tego dziwnego klubu kilka minut temu, a on, widząc jej zdziwione spojrzenie po spotkaniu jednego z mężczyzn odrazu wiedział, że to wszystko nie może dobrze się skończyć. Nie żeby się nią martwił czy coś... Jednak jeśli miałaby zginąć, to chętnie urządziłby sobie małe przedstawienie dla osłody tego nudnego pobytu w Midgardzie.
Pod postacią kruka, zleciał z gałęzi dębu i teleportował się wprost do wnętrza budynku, niemal odrazu przysiadając na jednej z wymyślnych lamp zwisających z sufitu. Huk muzyki i migające szybko światła, to zdecydowanie nie było coś, czego się spodziewał. Zacisnął mocniej pazury na szkle, z którego był wykonany przedmiot i westchnął cicho, próbując poskładać wszystkie myśli do kupy, czego ten klub mu zdecydowanie nie ułatwiał.
Definitywnie nie był przyzwyczajony do takich miejsc i zgiełku tu panującego... Kluby nocne oczywiście istniały w Asgardzie, lecz po pierwsze - wyglądały zupełnie inaczej, a po drugie - sam Loki jest Księciem, więc analogicznie dochodząc do wniosku - nie odwiedział ich, bo zachował jeszcze resztki godności i miał zamiar omijać je szerokim łukiem do końca życia.Opuścił głowę na dół i przeczesał wnętrze pomieszczenia czujnym wzrokiem, szybko analizując twarze ludzi. Przy barze nie dostrzegł nikogo prócz brunetki rozmawiającej z dwójką ludzi, szczerze wątpił aby Lined postanowiła potańczyć lub pooglądać którąś ze spriptizerek, więc w takim razie... Gdzie ona jest?
Po krótkiej chwili dostrzegł szatynkę pod jedną ze ścian, o którą stała oparta i prowadziła krótką wymianę zdań z jakimś mężczyzną. Przyjrzał jej się chwilę, i przekrzywił lekko głowę na bok, kiedy dostrzegł nerwowe spojrzenia dziewczyny rzucane na boki i przenikliwy wzrok, którym tasowała większość ludzi, którzy znajdowali się za szatynem.
Chwilę później odepchnęła się od ściany i poprawiła kosmyk włosów, gdy nagle mężczyzna złapał ją w talii i przyciągnął do siebie, co skwitowała morderczym spojrzeniem skierowanym w jego stronę. Szatyn szepnął jej coś do ucha, na co ona uśmiechnęła się niemrawo i oby dwoje skierowali się w nieznanym Lokiemu kierunku.Brunet zmienił postać z kruka na srokę. Mimo wszystko, lepiej obserwować całą sytuację w mniejszym ciele, które trudniej dostrzec.
Teleportował się na drugą lampę i odprowadził Lined wzrokiem, która wraz z mężczyzną doszła do celu i stanęła przed brązowymi, dwuskrzydłowymi drzwiami, zabezpieczonymi kodem. Szatyn wpisał go szybko i z tego, co Loki mógł dostrzec, składał się on z ośmiu cyfr. Mężczyzna otworzył drzwi i wpuścił dziewczynę przodem, w między czasie rozglądając się szybko po całym klubie, jak gdyby w poszukiwaniu osób, które mogły zauważyć ich zniknięcie za tajemniczym wejściem. Wszedł tuż za Lined do pomieszczenia, które, jak dostrzegł Bóg było długim korytarzem, i zamknął szybko drzwi, dzięki czemu dwójka osób zniknęła z pola widzenia Lokiego.Gdyby brunet znajdowałby się w ludzkim ciele, najprawdopodobniej na jego twarz wkradłby się wredny uśmiech. Uwielbiał bowiem dowiadywać się rzeczy, które nie powinny ujrzeć światła dziennego, oraz wchodzić do pomieszczeń, które były zabezpieczone w każdy możliwy sposób. Ot, taka jego wścibska natura.
Nie miał zielonego pojęcia co może czekać go za drzwiami, za którymi zniknęła Lined, dlatego wolał dostać się tam w bardziej... Midgardzki sposób. Odczekał chwilę, aby dziewczyna przeszła przez korytarz ukryty za tym wejściem i teleportował się na ziemię, do jednego z ciemniejszych zaułków. Nie wiedział czy ludzie mogliby go poznać, gdyby zmienił się w swoją prawdziwą postać, lecz wolał nie ryzykować ewentualnego rozpoznania, które raczej nie skończyłoby się happy endem.Po krótkiej chwili, z ciemnego obszaru klubu wyszedł krótko ścięty brunet o niebieskich oczach i czarnym garniturze na sobie. Loki wykrzywił twarz w grymasie na widok swojego aktualnego ciała i skierował się szybko do drzwi, za którymi zniknęła Lined.
CZYTASZ
Prawdomówny Kłamca || Loki Laufeyson
Fanfiction"Każda kobieta marzy o spotkaniu Księcia na białym koniu. Cóż... Ty dostałaś Księcia, który będzie próbował cię zabić. Optymistycznie, prawda?" Nie będę opowiadać wam o latających smokach, jednorożcach, romansach wyjętych niczym z filmu i Księżniczk...