- Dzień dobry, Panie Stark!
Tony uniósł wzrok z nad trzymanej w dłoni szklanki z whiskey i oparł się o kanapę, zakładając nogę na nogę. Obdarzył Petera, który radosnym krokiem niemal wbiegł do salonu, przyjaznym spojrzeniem, a na jego twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech.
- Mógłbyś kiedyś w końcu przestać mówić do mnie po nazwisku - szatyn odstawił alkohol na szklany stolik znajdujący się przed nim, a nastolatek zwolnił lekko kroku.
Po sytuacji, w której przez przypadek nazwał TEGO Tony'ego Starka swoim ojcem, miał ochotę zapaść się po ziemię. Nie wiedział co mu wtedy strzeliło do głowy, ani tym bardziej dlaczego to powiedział. Być może był po prostu rozkojarzony, albo zmęczony, jednak słowo się rzekło, a od tamtej pory jego relacja z miliarderem bywała dosyć... grząska. Żaden z nich bowiem nie wiedział jak zachować się w towarzystwie drugiej osoby, więc starali się omijać wszelkie sytuacje, w których musieliby przebywać ze sobą w jednym pomieszczeniu sam na sam.
- Możemy nie wracać do tamtego... czegoś? To naprawdę było niechcący. Ja nie miałem zamiaru...
- A miałeś kiedyś twarz zaklejoną taśmą? - wciął mu się w zdanie Tony, biorąc do ręki kartkę i ołówek leżące na stoliku kawowym.
- Em... Nie? - Peter uniósł pytająco jedną brew do góry i odłożył granatowy plecak pod ścianę, poprawiając jednocześnie podwinięty rękaw bluzki.
- To siedź cicho, bo nadrobisz braki - mężczyzna uśmiechnął się szeroko, a nastolatek przewrócił oczami z rozbawieniem - A teraz pytanie z innej beczki: umiesz rysować, szkicować lub robić cokolwiek podobnego?
- Picasso ze mnie raczej nie będzie - parsknął cicho, podchodząc i siadając niepewnie na kanapie obok Tony'ego.
- Na to liczę - odpowiedział niemal natychmiast i podał Peterowi kartkę z ołówkiem, którą ten przyjął z lekkim zawahaniem - A teraz słuchaj mojego kolejnego genialnego pomysłu, który zapewne wypali tak samo jak poprzednie. Jeszcze nikt o nim nie wie, bo muszę się doradzić osoby postronnej, ale... Kojarzysz ten ekstra, piękny i cudowny napis na wieży, przedstawiający przeklinane przez większość ludzi moje nazwisko, co nie?
- Oczywiście, że tak, Panie Stark - Peter uśmiechnął się z rozbawieniem, gdy mężczyzna posłał mu znudzone spojrzenie i cicho westchnął.
- Więc... Usuwam go.
- Słucham? - nastolatek otworzył szerzej oczy w zdziwieniu.
- Wiem, że słuchasz, bo inaczej byś nie odpowiedział - parsknął szatyn i został obdarzony pytającym wzrokiem żądającym wyjaśnień - Kiedyś ten budynek może faktycznie mógł robić za Stark Tower, ale przecież teoretycznie już od dawna nie siedzę tu sam, więc tak sobie pomyślałem, że pasowałoby uaktualnić napis...
- Avengers Tower! - wciął mu się w zdanie Peter, unosząc radośnie rękę do góry.
Tony uśmiechnął się pogodnie, a przez głowę przemknęła mu szybka myśl, gdy poczuł ciepło rozlewające się po jego zimnym sercu. Takie samo, którego doznał, gdy nastolatek kilka dni temu nazwał go swoim ojcem. Być może naprawdę wbrew powszechnej opinii, był w stanie odczuwać ludzkie emocje?
- Dokładnie. Coś w stylu Avengers Tower - przytaknął mu spokojnie - I tutaj wchodzi twoja pomoc, ponieważ potrzebuję... osoby będącej w stanie wymyślić jakiś ładny napis, który mógłbym zlecić ludziom do wykonania.
Peter uniósł jedną brew do góry i popatrzył na mężczyznę jak na debila, nie będąc do końca pewnym czy się przypadkiem nie przesłyszał.
CZYTASZ
Prawdomówny Kłamca || Loki Laufeyson
Fanfiction"Każda kobieta marzy o spotkaniu Księcia na białym koniu. Cóż... Ty dostałaś Księcia, który będzie próbował cię zabić. Optymistycznie, prawda?" Nie będę opowiadać wam o latających smokach, jednorożcach, romansach wyjętych niczym z filmu i Księżniczk...