- Skończony idoto, czyś ty zwiariował?! - krzyknęła rudowłosa prosto w twarz Starka.
Cała piątka osób, czyli Clint, Hestia, Bruce, Natasha i Tony przebywali w oliwkowo-szarej kuchni, od której zaczął się cały alarm. W powietrzu dało się wyczuć subtelny zapach przypalonej ścierki, która zapewne wylądowała już dawno w koszu na śmieci.
Szatynka była jedyną osobą, której ubrania nie były przemoczone do suchej nitki. Banner wraz z dziewczyną stali z boku z założonymi rękami, przyglądając się kłótni Starka i Romanoff. Kobieta i Barton wyglądali jak gdyby chcieli udusić miliardera gołymi rękami.- Mogłabyś przestać? Przecież nic się nie stało - mruknął Tony, popijając alkohol o złotym zabarwieniu, zupełnie nie zwracając uwagi na krople wody spływające mu po twarzy.
- Nic się nie stało?! Zalałeś cały budynek, debilu! Ciesz się, że pokoje i biblioteka są suche, bo zamordowałabym cię tu i teraz! Miałeś naprawić tu ustrojstwo miesiąc temu! Jak chcesz to wszystko wysuszyć?! - warknęła Natasha, szturchając go palcem w klatkę piersiową.
- Jarvis - mruknął znużony, unosząc piwne oczy do góry - Pozbądź się wody na wszystkich piętrach, pomijając labolatoria i bibliotekę.
- I piętro z celami - dodała dotychczas milcząca Hestia.
- Co? Przecież byłam tam przed chwilą i wszystko wyglądało jak wielki basen - rudowłosa zamordowała Starka wzrokiem i odwróciła głowę w kierunku dziewczyny - Swoją drogą, jakim cudem zdążyłaś się tak szybko przebrać?
- Nie przebierałam się - parsknęła śmiechem i oparła o ciemny, kuchenny blat - Loki pomógł.
Jak można było się spodziewać - reakcje osób były co najmniej osobliwe. Tony zakrzusił się alkoholem, który częściowo wylądował na ubraniu Clinta. Ten z kolei niechcący szturchnął Natashę w brzuch, która natychmiast oddała mu cios z podwójną siłą. Bruce otworzył szerzej oczy i odsunął się od wściekłej Romanoff, która przez mokre włosy wyglądała jak dziewczynka ze studni w wersji rudej.
- Czy te bransoletki nie miały przypadkiem blokować jego magii? - spytał spokojnym głosem Banner po niezręcznej chwili ciszy.
- Podobno blokują, ale nie całkowicie - wzruszyła ramionami Hestia - Nie wiem, nie znam się na tym. Popytasz Thora jak wróci z Asgardu.
- Hej, ale jak tak dobrze dogadujesz się z Jelonkiem to dlaczego sama go o to nie zapytasz? - spytał złośliwym tonem głosu Clint, uśmiechając się przy tym.
- Bo chcę jeszcze trochę pożyć - warknęła - A jeszcze chwila i wzajemnie się pomordujemy - mruknęła i słysząc dziwny dźwięk dochodzący od strony podłogi, spojrzała na nią.
W szarych płytkach pojawiły się malutkie dziurki o średnicy nie większej niż kilka milimetrów. Ustawione były co pół metra w prostych liniach, odsysając wodę znajdującą się na podłodze. Okna automatycznie się otworzyły, tworząc niewielkie szpary, a z sufitu puszczony został ciepły nadmuch.
- Chcesz nas ugotować? - warknęła Natasha, nie dając spokoju Tony'emu.
- Chciałaś żebym pozbył się wody, to proszę: magicznie znika - prychnął Stark.
- Ja wracam do labolatorium. Tam będzie chłodniej - parsknął Bruce wychodząc z pomieszczenia i nie zwracając uwagi na swoje przemoczone ubranie.
-A my idziemy się przebrać, prawda? - Clint pociągnął wściekłą Natashę za rękaw.
- Jeszcze się za to odegram - warknęła wychodząc za łucznikiem - Jeśli nie naprawisz tego ustrojstwa, albo nie zapiszesz się na jakiś kurs kulinarny, to możesz być pewny, że zafunduję Ci BARDZO bolesną i długą śmierć - syknęła i zniknęła za drzwiami.
CZYTASZ
Prawdomówny Kłamca || Loki Laufeyson
Fanfiction"Każda kobieta marzy o spotkaniu Księcia na białym koniu. Cóż... Ty dostałaś Księcia, który będzie próbował cię zabić. Optymistycznie, prawda?" Nie będę opowiadać wam o latających smokach, jednorożcach, romansach wyjętych niczym z filmu i Księżniczk...