Rozdział #89

3.7K 290 985
                                    

- Em... Loki?

Hestia zatrzymała się tuż przed wielkimi drzwiami, chowając ręce za siebie. Mężczyzna westchnął z irytacją i odwrócił się, obdarzając ją pytającym spojrzeniem.

- Helmvald jest w środku? - spytała, sugestywnie patrząc na wejście.

- A skąd mam wiedzieć? - prychnął ze znużeniem w głosie.

Otworzył drzwi i wszedł do sali tronowej. Dziewczyna zacisnęła usta w wąską linię i z duszą na ramieniu skierowała się tuż za nim. Teoretycznie nie miała się czego bać, prawda? Przecież Helmvald i Odyn jej nie zjedzą... Chyba.
Nie wyobrażacie sobie jednak, jak w tej chwili czuła się mała. Ona, zwykły człowiek pomiędzy Bogami i Elfami, którzy mogli jednym pstryknięciem palca ją zabić.

Uniosła głowę i niemal wstrzymała oddech, gdy weszła do gigantycznego pomieszczenia ozdobionego taką ilością złota, której nigdy nie widziała na oczy. Wielkie filary podpierały sufit, a pomiędzy nimi znajdowały się okna, ukazujące widok na cały Asgard. Pośrodku, pod jedną ze ścian znajdował się tron, wyglądający niczym wyjęty prosto z baśni.
Przed nim stał Odyn, którego niemal natychmiast rozpoznała i wyższy od niego blondyn, o jasnej, prawie białej karnacji. Oczy miał niemal szare, a na jego głowie spoczywała srebrna, wysadzana zielonymi kamieniami korona. Gdyby nie fakt, że odrazu po wejściu dwójki osób do komnaty, ten przeniósł na nich wzrok, Hestia mogłaby uznać, że mężczyzna zachowuje się niczym posąg. Piękny, jednak zupełnie pozbawiony życia.
Tuż obok niego stała kobieta o prostych, czarnych włosach, na których założony miała diadem. Natychmiast obdarzyła szatynkę zimnym spojrzeniem lekko fioletowych oczu, poprawiając jednocześnie dłonią białą suknię, którą miała na sobie.

Hestia ukłoniła się niemal bezwiednie głównie ze względu na Odyna, który stał przed nią, niżeli Helmvalda i jego córkę. Z drugiej strony... Czy to na pewno była Aessa? I gdzie jest Frigga wraz z Thorem?

- Tak, to Aessa. Thor siedzi u Sif, a Frigga z Sapentią - usłyszała w swojej głowie głos Lokiego, który zachowywał obojętny wyraz twarzy, idąc tuż obok niej - Nie ma za co - dodał z lekkim rozbawieniem.

Helmvald obdarzył Wszechojca szybkim spojrzeniem i jako pierwszy postanowił zabrać głos, gdy dwójka osób stanęła naprzeciwko niego.

- Nie wiedziałem, że zwykłe mieszczanki mają wstęp do sali tronowej - uśmiechnął się prześmiewczo, wpatrując zimnym wzrokiem prosto w Hestię - Doprawdy Odynie, Asgard ostatnio schodzi na psy.

Wszechojciec westchnął cicho z irytacją, jednak tak, aby blondyn go nie usłyszał. Szatynka dostrzegła w oczach Lokiego dziwny błysk, który zdecydowanie nie zwiastował niczego dobrego.

- Nie wiedziałem, że Król Elfów ma w zwyczaju obrażać własnych poddanych - odgryzł się niemal natychmiast z wrednym uśmiechem na twarzy - Doprawdy Helmvaldzie, Álfheim ostatnio schodzi na psy.

Hestia z całej siły powstrzymywała się, aby nie parsknąć śmiechem, jednocześnie przez chwilę się zastanawiając. "Własnych poddanych"? Ach, racja. Zupełnie zapomniała, że obywatelstwo Álfheimskie przechodzi z rodzica na potomka, co teoretycznie czyniło ją... Elfką.

- Jesteś bezczelny, Książę - Helmvald zmrużył oczy i przeniósł zimne spojrzenie na bruneta.

- Od urodzenia - uśmiechnął się prześmiewczo - Ty zresztą też, Wasza Wysokość.

- Loki - westchnął ze znużeniem Odyn, wcinając się w ich kłótnię - Zaraz przejdę do sprawy Hestii. Mógłbyś na razie kontynuować, Helmvaldzie, czego tak właściwie ode mnie oczekujesz? - przeniósł wzrok na blondyna, który odwrócił się w jego stronę.

Prawdomówny Kłamca || Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz