„Prawie ostateczna lista najgorszych koszmarów" - Krystal Sutherland

35 4 4
                                    

6/10 (może 7/10)

Data: 18.01.2021

Czy strach przed miłością może być fobią?

W rodzinie Esther wszyscy są skazani na fobie. Ojciec cierpi na lęk przestrzeni, brat bliźniak nie zniesie ani chwili w ciemności, a matka hipsterka przeraźliwie obawia się pecha. Dziewczyna jeszcze nie wie, jaki strach zawładnie jej życiem, lecz na wszelki wypadek unika potencjalnych zagrożeń i spisuje je na specjalnej liście. Gdy któregoś dnia zostaje okradziona, znika także niedokończona lista najgorszych koszmarów... Te niefortunne okoliczności doprowadzają Esther do nawiązania przyjaźni z kimś, kto jest gotów pomóc jej w pokonaniu wszystkich fobii...

***

To nie jest lekka książka dla młodzieży. „Prawie ostateczna lista najgorszych koszmarów" to trudna, wręcz ciężka lektura, powiedziałabym, że nawet nieco mroczna. Wolno mi się ją czytało, musiałam utrzymać duże skupienie, żeby czegoś nie pominąć. Krystal Sutherland porusza tutaj trudny temat fobii oraz multum innych problemów, z którymi borykają się nastolatkowie, a także dorośli, a to wszystko w bardzo skondensowanej dawce. Miałam wrażenie, że wszystkie nieszczęścia świata skupiły się właśnie na rodzinie Esther: brak pieniędzy, ojciec zamknięty w piwnicy, lękający się przestrzeni tak bardzo, że nie podejmuje leczenia po przebytych udarach, matka samotnie borykająca się trudną sytuacją finansową, uzależniona od hazardu i do bólu przesądna, brat cierpiący na depresję i chorobliwy lęk przed ciemności (prawie by mnie tym lękiem zaraził), dziadek z demencją zatruwający wnukom umysły bajkami o klątwie i śmierci, przyjaciółka, która praktycznie się nie odzywa (a przynajmniej nie do głównej bohaterki), no i ona Esther wmawiająca sobie wszystkie możliwe fobie, a do tego Jonah będący ofiarą przemocy domowej. Za dużo tego, zdecydowanie jak dla mnie za dużo. Tych wątków było tyle, że na kilka powieści mogłoby starczyć. Do tego dość dziwny i pokręcony wątek Śmierci oraz seryjnego mordercy. Już sama nie wiedziałam co jest prawdą, a co fikcją. Czy historie opowiadane przez dziadka Esther o tym jak spotykał na swojej drodze Śmierć były prawdziwe (raz nawet doszukałam się nieścisłości o tym kiedy miała umrzeć babcia Esther i nie wiem, czy autorka zrobiła to celowo, czy wkradł się jej błąd)? Na pewno dodawały one książce nutę ezoteryzmu, ale dla mnie za bardzo zakrawało to na fantasy. Dziwne to wszystko było.

Najfajniejszym wątkiem zdecydowanie było rodzące się uczucie między Esther a Jonahem (a raczej odradzające się), zwłaszcza to jak się spotkali. Podobały mi się ich dialogi, były naturalnie i zabawne. Pomysł na rozprawienie się w fobiami Esther też był fajny, miałam wrażenie, że ona wymyślała je na poczekaniu, żeby tylko nie odstawać od reszty rodziny, ale było to dla mnie mocno przerysowane. No i wątek jej brata, ja wiem, że to nastolatkowie, że nie wiedzą jak postąpić właściwie (my dorośli nawet często nie wiemy), ale do cholery wiedziała co się z nim dzieje, może wystarczyło odpowiednio wcześnie potrząsnąć matką lub ojcem, żeby nie doszło do tragedii.

Wydaje mi się, że książka jest warta przeczytanie, jednak jak dla mnie zbyt poważna, nieco smętna skłaniająca do refleksji, ale mi osobiście nie wniosła nic do życia, i to nie dlatego, że nie mam swoich fobii, mam i wierzę, że u młodych ludzi mogą one urosnąć do poziomu tragizmu. Można powiedzieć, że książka ta mówi o tym, że warto wołać o pomoc (jak większość tego typu książek). Pokazuje też jak młody umysł chłonie wszystko, co usłyszy i zobaczy, jak ogromy wpływ może mieć na dzieci to co im opowiadamy, albo filmy. Czy można przekroczyć granice, gdy przestanie się odróżniać rzeczywistość od fikcji?

Recenzje CzarownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz