"To, co widzę bez ciebie" - Peter Bognanni

44 5 9
                                    

9/10

Data: 25.11.2020

Siedemnastoletnia Tess Fowler rzuca liceum, ponieważ nie potrafi normalnie funkcjonować po tym, jak dowiaduje się, że nie żyje Jonah – chłopak, z którym od paru miesięcy kontaktowała się codziennie, wymieniając żartobliwe, czułe SMS-y i maile. Jemu pierwszemu wyznała miłość, a on odwzajemnił jej uczucie. Nie miała żadnych podstaw, by przypuszczać, że Jonah zamierza popełnić samobójstwo. Tess nadal do niego pisze, radząc sobie w ten sposób z rozpaczą i żałobą. Ku swemu zaskoczeniu pociechę odnajduje w najmniej oczywistym zajęciu: pomagając ojcu w prowadzeniu firmy zajmującej się alternatywnymi usługami pogrzebowymi. Tess coraz bardziej angażuje się w działalność ojca i oboje realizują się, pomagając swoim klientom oraz sobie nawzajem. Jednak miłość, cierpienie i życie to zjawiska o wiele bardziej skomplikowane, niż Tess się spodziewała. Zwłaszcza gdy otrzymuje wiadomość, która stawia jej świat na głowie.

***

Nie pamiętam już, co mnie skłoniło do kupienia książki „To, co widzę bez ciebie". Okładka, choć ładna, jest dość prosta. Być może zaciekawił mnie tytuł, albo opis, jako że zawsze ciągnie mnie do książek poruszających wątek samobójstwa. Długo potem czekała na półce z innymi książkami na swój moment, aż wreszcie nadszedł i żałuję, że tak późno sięgnęłam po tę książkę.

Spodziewałam się, że będzie to melancholijna historia o radzeniu sobie ze stratą ukochanej osoby. I właściwie po części dokładnie taka jest, ale nie jest to żaden wyciskacz łez. Powiedziałabym raczej, że ta książka wzrusza i doskonale oddaje uczucie pustki po śmierci kogoś bliskiego oraz pogrążanie się w coraz to większej depresji.

Tess zakochuje się w chłopaku. Ich znajomość jest dość dziwna. Poznają się na pewnej imprezie, gdy dziewczyna jest w totalnym stanie upojenia. Razem zasypiają na kanapie. Potem ta znajomość przechodzi w świat wirtualny – maile, Facebook, SMS-y, wiadomości video. Gdy dowiaduje się, że chłopak popełnił samobójstwo, jej świat legł w gruzach. Tess pogrąża się w depresji. Na dodatek nie ma żadnego wsparcia ze strony rodziców, którzy są dość specyficzni. Matka akurat przebywa z kochankiem w Indiach, a ojciec rozkręca interes pogrzebowy i nie ma pojęcia co dzieje się w życiu córki. Organizuje pogrzeby nie tylko ludzi, ale również i zwierząt, ciężko powiedzieć, że mu to idzie dobrze. Dziewczyna wprowadza się do ojca, tylko dlatego, że nie ma się gdzie podziać i raczej nie darzy go zbytnim szacunkiem, obwiniając o rozpad małżeństwa oraz o roztrwonienie pieniędzy na jej studia.

Od czasu do czasu Tess pisze na Messengerze wiadomości do zmarłego Jonaha, opisując to, co widzi bez niego... I kiedy postanawia z tym skończyć, zaczyna się najlepsze, ponieważ Jonah do niej odpisuje. Niestety nie mogę zdradzić zbyt wiele, żeby nie spoilerować, ale dla mnie ten wątek w tej historii był najlepszy. Nie dość, że Tess poczuła się oszukana, to jeszcze stanęła przed ogromnym dylematem. Sama nie wiem, jak bym postąpiła na jej miejscu.

Właściwie mogę powiedzieć, że w tej książce podobało mi się wszystko (nie licząc palenia przez Tess trwaki, ale to był jednorazowy wybryk). Podobała mi się fabuła, wątek romantyczny, motyw ojca głównej bohaterki oraz ich wzajemnej relacji i tego jak próbowali odzyskać utracony kontakt. Podobało mi się przedstawienie przez autora tych różnych, alternatywnych metod na pogrzeb oraz przeżywanie żałoby. Choć było to dość ekstrawaganckie, i jeśli tak jest, to świat chyba trochę oszalał, to chyba każdy by chciał, żeby to jego pożegnanie nie było takie typowe(ja np. mam swoją wizję co do oprawy muzycznej na tę okazję).

Zabrakło mi trochę rozwinięcia wątku matki Tess, z chęcią bym poczytała o ich konfrontacji, bo osobiście miałam ochotę babę wytargać za włosy.

Jedynie pod koniec książki, ta podróż do Sycylii wydała mi się trochę naciągana, jakby autor sam nie był pewien jak to wszystko rozwiązać. Ale zrzucam to na amerykańskie realia.

Zakończenie książki, choć nie było idealne, usatysfakcjonowało mnie.

To też moja pierwsza styczność z twórczością Petera Bognanni, ale już zakochałam się w jego stylu, lekkości pióra, ciekawych dialogach oraz w niebanalnych bohaterach. Podobał mi się sarkazm Tess i jej cięte riposty. Musiałam się jedynie przyzwyczaić do stosowanych przez autora dygresji i skakania w czasie.

Ja jestem książką zachwycona. Cieszę się, że mam ją w swojej kolekcji i być może kiedyś jeszcze do niej wrócę.

Ps. Zdziwiło mnie, kiedy Tess szła nocą przez uliczki sycylijskiego miasteczka, nie zaczepił jej ani nie porwał żaden podejrzany mafiozo... Może wówczas książka ta miałaby lepsze oceny.

Recenzje CzarownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz