"To zdarza się tylko w filmach" - Holly Bourne

196 7 8
                                    

7/10

Data: 23.02.2019

"Miłość przestała interesować Audrey, od kiedy z powodu ojca jej matka przeszła załamanie nerwowe. By odciąć się od rodzinnych problemów dziewczyna zatrudnia się w kinie. Tam poznaje niedoszłego filmowca Harry'ego. Nikt nie spodziewa się, że Audrey i Harry zakochają się w sobie tak szybko i szaleńczo. Jednak ich uczucie nie sprawi, że wszystko pójdzie jak z płatka.

Niestety prawdziwa miłość nie zawsze jest taka, jak w filmach...

Najwspanialsza historia miłosna nie opowiada o pocałunkach w śniegu czy pożegnaniach na lotnisku. Opowiada o cierpieniu, zakłopotaniu, nadziei i zdziwieniu, a przy tym zakazuje tandetnych frazesów. Oraz o zombie... Holly Bourne mierzy się z prawdziwą miłością w swojej przezabawnej i przejmującej powieści."

***

Jeśli szukacie feministycznej książki o miłości dla nastolatków, to dobrze trafiliście, choć jak to w feminizmie bywa to i tu wydaje mi się, że czasem autorka zaprzecza sama sobie, no ale...

„To zdarza się tylko w filmach" to już moja druga książka Holly Bourne i ciągle nie mogę się zdecydować, co myśleć o jej twórczości, choć ta historia podobała mi się chyba bardziej od „Jestem już normalna". To, że autorka pisze dobrze, to nie mogę zaprzeczyć. Pisze lekko, a jednocześnie porusza naprawdę trudne tematy, ale nie takie z kosmosu, ale z normalnego życia. Jednak niekiedy jej podejście do pewnych spraw mnie denerwuje.

Sama autorka przyznaje, że napisała tę książkę jako krytykę filmów romantycznych. Udowadnia nam ich schematyczność oraz to, że kończą się z reguły heppy endem nie pokazując tego, że z czasem romantyczna miłość zamienia się w zwykłą codzienność i przyzwyczajenie. Na przykładzie rodziców Audrey pokazuje, jak nisko można upaść, kiedy wyobrażenie o romantycznej, filmowej miłości zderzy się ze szarą codziennością.

Jednak uważam, że Holly Bourne poruszyła w tej książce o wiele ważniejsze kwestie niż tylko rozkładanie filmów romantycznych na czynniki pierwsze. Audrey to dziewczyna w dość trudnej sytuacji życiowej. Jej rodzice są w trakcie rozwodu. Matka przechodzi załamanie nerwowe ,a ojciec układa sobie życie z inną kobietą, z którą ma bliźniaki. Co więcej ojciec Audrey zmusza matkę do sprzedania ich rodzinnego domu. Bardzo mnie poruszył ten wątek. Wszystkie problemy skupiły się na Audrey, zajmowanie się mama, negocjacje z ojcem. Brat Audrey wyjechał na studia i tylko wciąż ma pretensje do naszej bohaterki, że słabo opiekuje się mama. Ojciec Audrey w ogóle nie dostrzega problemu, jakim jest stan zdrowia jego byłej żony. Zupełnie też przestaje się interesować sprawami swoich starszych dzieci. Ewidentnie jego nowa rodzina staje się dla niego ważniejsza. Wprawdzie, pod koniec Audrey wygarnia to i owo tacie, może nieudolnie, ale dość ekspresyjnie, jednak do niego zupełnie nic nie dociera.

Do tego Audrey ma również złamane serce. Jej związek z chłopakiem skończył się tuż po nieudanej, a wręcz dość brutalnej próbie seksu, która dla Audrey miała być jej pierwszym razem. Dziewczyna czuje wstyd i zażenowanie, przez co zamyka się na przyjaciółki oraz na resztę świata. Całe jej wyobrażenie o romantycznej miłości pryska jak bańka mydlana, dlatego podejmuje się projektu z filmoznawstwa, w którym ma zdyskredytować filmy romantyczne. Wtedy właśnie, Audrey poznaje typowego badboy'a Harry'ego (musi tak być ponieważ historia Audrey ma być odzwierciedleniem wszelkich komedii romantycznych) i godzi się zagrać w jego filmie o zombie. Dziewczyna długo broni się przed przyznaniem, że zakochuje się w nim. Dla Harry'ego Audrey jest wyzwaniem, żeby ją zdobyć musi się dla niej zmienić i faktycznie mu się udaje, a nawet się w niej zakochuje i obiecuje, że nie zrani Audrey, ale czy dochowa obietnicy, musicie się przekonać sami.

Bardzo podoba mi się w jaki sposób Holly Bourne ukazała w tej książce kwestię seksu tej dwójki młodych ludzi. To nie sceny rodem z książek new adult, gdzie wszystko idzie jak z płatka, jest różowo i fantastycznie, a oboje przeżywają orgazm za orgazmem. Holly Bourne pokazała to tak, jak wygląda w rzeczywistości, kiedy para dopiero się poznaje, przeżywa pierwsze wzloty i upadki.

Pora na to co mi się nie podobało. Przede wszystkim wszechobecny feminizm i palenie trawki. Audrey ma mocno feministyczne podejście, jak na taką młoda osóbkę. Z jednej strony nie chce być postrzegana jako wyjątkowa przez Harry'ego, a z drugiej nie chce być traktowana jak „wszystkie inne dziewczyny" – no to niech się wreszcie dziewczyna zdecyduje ;) Audrey (a tym samym autorka) czepia się tzw. „wymuszonych pocałunków" w filmach romantyczny, wręcz traktuje to jako molestowanie i tu popada już mocno w skrajność. Ja tam i tak uważam, że są one romantyczne.

Co do angielskiej młodzieży, to naszła mnie refleksja, że oni cały czas chodzą upaleni trawą, oczywiście nie główna bohaterka, co to to nie, bo jeszcze jaki dałaby przykład czytelnikom, ale Harry, cóż dał najlepszy przykład jak picie i ćpanie może doprowadzić do zguby...

Problem Holly Bourne i jej feminizmu polega na tym, że ona nie potrafi stworzyć „normalnego", pozytywnego męskiego bohatera , zarówno w „Jestem już normalna" jak i tutaj. Mamy byłego chłopaka Audrey, który jest dupkiem. Ojciec Audrey, który no... zachowuje się, jak dupek. Brat Audrey, który również zachowuje się jak dupek, zrzucając wszystkie problemy związane z mamą na nią oraz ciągle wzbudzając w niej poczucie winy, sam nie wziął żadnej sprawy we własne ręce, choć na szczęście pod koniec książki dostrzega swoje błędy. No i wreszcie Harry... nie będę pisała czy również okazał się dupkiem, bo to byłby już spoiler.

Książkę polecam. Myślę, że jednak pewnie jeszcze zajrzę do innych książkę tej autorki, bo mimo wszystko piszę dobrze, a jej książki dają do myślenia. 



***

711 słów recenzji, zaczynam bić rekordy... wprawdzie od tego rozbolała mnie głowa i znów osłabłam, ale jest szansa, że wracają siły do pisania i postaram się niebawem usiąść do NBTB :)

Recenzje CzarownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz