3/10
Data: 29.11.2022
Zawsze jest dobry czas na małą przyjemność i... wielką rewolucję!
Alice Fletcher przeszła długą drogę – miała trudne dzieciństwo, a następnie musiała mierzyć się z ciągłymi kpinami rówieśników związanymi z jej wagą. Ostatecznie jednak to właśnie ona stałą się prawdziwą mistrzynią w osładzaniu życia innym. Realizuje bowiem swój ogromny talent w cukierni i właśnie została jej właścicielką. Brzmi świetnie? Nie do końca, biznes stoi bowiem na krawędzi upadku, a poprzedni właściciel, by go ratować, zaangażował Nathana Darcy'ego. Ten pewny siebie specjalista od wydobywania restauracji z kryzysu jest również prześladowcą Alice z lat szkolnych. Dziewczyna nie jest już jednak tak bezbronna i wystraszona jak kiedyś, co oznacza jedno – ostre starcie w krainie słodkości.
Nathan wydaje się wyjątkowo aroganckim typem. Alice ma jednak okazję przekonać się, że potrafi być także rycerski i czuły. Czy zwariowana cukierniczka i złośliwy playboy są gotowi na rewolucję?
Pełna humoru, słodko-pikantna opowieść o tym, że miłość przychodzi do każdego – niezależnie od proporcji ciała i grubości zbroi, za którą się chowa.***
Bardzo przeciętna, jeśli nie powiedzieć, że wręcz słaba książka. Opis zapewnia nas, że powinna być pełna humoru, tymczasem ja nie zaśmiałam się ani razu. Nie bawiły mnie ani sytuacji, ani zachowanie bohaterów ani dialogi. Czego tu nie było. Zaczynając od szkolnego prześladowania, kończąc na ojcu bandycie, a wszystko po to, żeby stworzyć tło do kilku erotycznych scen (bo przecież one są najważniejsze). Alice jaka jest wszyscy widzą. Niby miała się zmienić z zahukanej nastolatki i w waleczną kobietę, ja jakoś tego nie widziałam, bo jest odzywki były mało skuteczne, czy zabawne. A Darcy to już w ogóle postać porażka. Powód, dla którego nienawidził Alice był zupełnie bezsensowny i dziecinny. Do tego zmiana jego zachowania była poprowadzona słabo. Nagle się zmienił o sto osiemdziesiąt stopni, tylko za pstryknięciem palców. A uczucie Alice do niego było zupełnie z czapy. Jak mogła kochać swojego prześladowcę, który w taki sposób ją traktował. Mimo wszystko ona wciąż widziała w nim dobro? Na jakiej podstawie? Może autorka powinna tę relację bardziej rozbudować. Wspomniane było, że ich ciocie się przyjaźniły, ale tylko wspomniane, może trzeba by zaznaczyć, że kiedyś Darcy był inny. Generalnie fabuła tej książki nie ma sensu większego, nie wiem też czemu była osadzona w USA, choć na każdym kroku było czuć tę polskość autorki. Książka kończy się dość nagle, jakby autorce zabrakło pomysłu, jak Darcy ma przekonać do siebie Alice, więc lepiej było im dać kilka lat rozłąki, żeby pojęli jak bardzo się kochają. Postacie drugoplanowe również wciśnięte są w tej historii na siłę , dla tła i zachowują się mało realne. Czuć na każdym kroku, że to debiut i to dość nieudolny, byle wydać, byle był seks, byle sprzedać (wydawnictwo też się do tego nie przyłożyło, albo raczej przyłożyło).
CZYTASZ
Recenzje Czarownicy
RandomProjekt, który zawiera subiektywne recenzje książek. Co warto przeczytać , żeby poszerzyć swoje horyzonty i poczuć inspirację oraz czego nie czytać, żeby nie zmarnować swojego drogocennego czasu. Zawieram tu recenzje przeczytanych ostatnio książek. ...