5/10
Data: 23.07.2019
"Lancey Barnes, odkąd tylko pamięta, marzy o byciu aktorką. Kiedy dostaje szansę na
zagranie w hollywoodzkim filmie, nie waha się ani chwili. Jej największe marzenie
właśnie się spełnia!
Jednak Lancey szybko zauważa, że życie w świetle reflektorów ma swoje ciemne strony...
Rozczarowują ją codzienne trudności gwiazd filmowych. Trudno zaprzyjaźnić
się z innymi aktorami, straciła gdzieś cały zapał... a jej tata znalazł jej korepetytora,
chłopaka zupełnie jak z chóru kościelnego, który teraz ma pomóc jej w nauce. Że co?...
Co gorsza ktoś - nie wiadomo kto - próbuje zaszkodzić Lancey.
Wszystko wymyka się spod kontroli, a jedyną osobą, na którą dziewczyna może liczyć
- niezależnie od tego, czy chodzi o odkrycie zagadki, kto chce ją zniszczyć, czy
o wyrwanie ze stanu aktorskiej niemocy - jest Donavan.
Lancey wie, że nie może się poddać, ale po raz pierwszy w życiu zastanawia się,
czy to prawda, że najlepsze scenariusze pisze życie..."***
Kiedy usłyszałam o nowej książce Kasie West, nie mogłam się już doczekać, kiedy dorwę ją w swoje łapki. Wiązałam z nią ogromne nadzieje i nawet nie przejmowałam się niezbyt pochlebnymi recenzjami innych. Niestety muszę przyznać, że trochę się zawiodłam.
Ponieważ lubię Kasie West, to całą książkę czytałam z lekkim przymrużeniem oka na jej niedociągnięcia, zwalając to na to, że każdy autor, nawet najlepszy, ma w swojej karierze słabsze pozycje. „Przeznaczenie i pierwszy pocałunek" to książka, która po prostu West nie wyszła. Nie zaprzeczam, że może się podobać młodej osobie, która szuka lekkiej książki na lato i być może ja już oczekuję czegoś więcej nawet od zwykłych historii dla nastolatków.
Mam wrażenie, że Kasie West napisała tę książkę w pośpiechu, na kolanie, bez większego wysiłku i niestety mogę tu wypisać całą listę niedociągnięć.
Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, to wątek kręcenia filmu o zombie. Ostatnimi czasy w książkach o młodzieży mamy do czynienia tylko z przedstawieniami na podstawie Szekspira albo z historiami o zombie, czy naprawdę nie można wymyślić czegoś innego? Droga Kasie West, ileż można czytać lub oglądać o zombie?
Dialogi autorce tez nie wyszły, choć z reguły są zabawne i błyskotliwe tym razem wyszły dość sztucznie, zwłaszcza w przypadku głównej bohaterki, Lancey. Mam wrażenie, że Kasie West nie do końca potrafi stworzyć główną bohaterkę nie będącą outsiderem. Podobnie było w przypadku „Chłopaka na zastępstwo", gdzie ta popularność głównej bohaterki wyszła jej dość sztucznie.
No i wątek miłosny, był prosty i łopatologiczny. Do bólu przewidywalny bez żadnych zawirowań. Liczyłam na odrobinę dramatu, chociażby takiego, ze Lancey będzie chciała Granta, albo że pod koniec wybierze właśnie jego.
Wisienką na torcie był wątek „sensacyjny", który co tu dużo mówić, był również naciągany i mało zaskakujący, choć może sprawił, że koniecznie chciałam to przeczytać do końca.
No cóż, Kasie West nie popisała się tą książką, co nie znaczy, że zaniecham czytania jej książek i już czekam na premierę kolejnej.
CZYTASZ
Recenzje Czarownicy
RandomProjekt, który zawiera subiektywne recenzje książek. Co warto przeczytać , żeby poszerzyć swoje horyzonty i poczuć inspirację oraz czego nie czytać, żeby nie zmarnować swojego drogocennego czasu. Zawieram tu recenzje przeczytanych ostatnio książek. ...