"Dzień cudu" - Wioletta Sawicka

14 1 0
                                    

7(6,5)/10

Data: 16.11.2021

Czasem trzeba prawie umrzeć, by zacząć żyć na nowo.

Pewnej nocy los na drodze Piotra stawia Hankę. Ratuje jej życie i czuje się za nią odpowiedzialny. Hanka początkowo jest nieufna, powoli otwiera się przed Piotrem.
Skrajnie różni, a potrzebni sobie. Ona z bagażem trudnych doświadczeń i piętnem śmierci, on niedoceniony z porażającą niemocą twórczą. Zawierają układ. On jej pomoże wymyślić sposób by mogła odejść na swoich warunkach, a w zamian zyska temat na książkę. Hanka sporządza listę marzeń, które chciałaby zrealizować przed śmiercią.
Każdy dzień z Piotrem dla Hanki to dzień cudu.

***

„Dzień cudu" do książka, którą kupiłam z myślą o mojej mamie, ale z jakiegoś powodu opis mnie skusił, więc postanowiłam do niej zajrzeć, tak trochę od niechcenia, zwłaszcza, że nie przepadam za typowymi obyczajówkami (chyba, że znam już autora). Od pierwszych stron wszystko do mnie krzyczało, że ta książka się mi nie spodoba. Już na początek dostaliśmy ekspozycję na ekspozycji. Dowiadujemy się wszystkiego o głównych bohaterach nim jeszcze tak naprawdę zacznie się właściwa akcja książki. Poznajemy ich przeszłość, charakter i wszystko z czym muszą się zmagać. Do tego cała konstrukcja bohaterów jest bardzo szablonowa, nie zaskakują nas niczym specjalnym zwłaszcza ci drugoplanowi. Z jednej strony mąż Hani, zimny, oschły, małżeństwo bez miłości, jako układ, już od początku go nie lubimy. Z drugiej kochanka Piotra, wyrafinowana suka, patrząca tylko na kasę. Piękna, ale zepsuta od środka. Mamy też syna Piotra, typowego nastolatka, buntującego się przeciwko ojcu, z chamskimi odzywkami, w którego usta jest wciśnięty przerysowany slang młodzieżowy. Była żona Piotra, którą też z miejsca możemy znienawidzić – materialistka, która nie ma za grosz przyzwoitości. A i jeszcze kumpel Piotra – tu też musi być typowy macho, dobry przyjaciel, ale w głowie mu tylko seks i zaliczanie panienek. Rodziny Hani nawet nie skomentuję, tu już zupełny stereotyp, z ojcem alkoholikiem i matką dewotką i bigotką. No i nasi główni bohaterowie, Hania – choć pochodząca z patologicznej rodziny, bez wykształcenia, to oczytana, błyskotliwa, skromna, o niebanalnej urodzie. I Piotr, niby ma coś tam za uszami, ale kto by go nie pokochał... Do tego wszystkiego dochodzi dziwny styl autorki, która totalnie miesza czasy. Raz mamy teraźniejszy za chwile przeszły. Tak jakby dane akapity były pisane w różnym czasie i autorka zapomniała, jakiej formy ma używać. Nie rozumiem tego totalnie, poważna autorka, poważne wydawnictwo, a tu takie kwiatki. Być może zabieg celowy, ale ja go zupełnie nie kapuję. Gdyby ta historia ukazała się na wattpadzie, na pewno znalazły by się dobre dusze, które by to wszystko wytknęły. I mimo tego wszystkiego co napisałam (i to w dużym skrócie), to cholera, ta książka mi się podobała! Tak normalnie, po ludzku, bez rozkładania na czynniki pierwsze. Od momentu, kiedy Hania i Piotr poznają się w dość nietypowy sposób, a potem zawierają ze sobą układ, książka wciągnęła mnie na całego. Czytałam z czystą przyjemnością, trochę jakby oglądała telenowele, choć wiedziałam, że wiele rzeczy jest naciągane, to i tak chętnie czytałam dalej. Nawet mimo małego dramatu pod koniec, którym autorka bardzo chciała zagrać na emocjach czytelników i działania sił wyższych. Dialogi były nawet w porządku, choć dla mnie za dużo zwrotów, typu „synek" „ojciec" etc., na szczęście nie było też zbędnych, przynudzających opisów, ani szczegółowych scen seksu, właściwie były one bardzo subtelne i pozostawione w domyśle, za co ogromny plus. Być może całość mi się podobała tak bardzo, dlatego, że jednak historia dość mocno przypomina mi książkę „Błękitny zamek" Lucy Maud Montgomery, którą bardzo dobrze wspominam z młodzieńczych lat. Podsumowując, książkę polecam, tak dla czystego relaksu na jeden dwa wieczory. Może nie jest lekka, ale na pewno na swój sposób ciepła i urocza. 

Recenzje CzarownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz