"Wiedźma" - Anna Sokalska

97 5 3
                                    

8/10

Data: 14.04.2020

Obłożona klątwą wiedźma Jasna budzi się z długiego snu. Wyrwana ze swoich czasów, samotna i pozbawiona mocy, pragnie zemścić się za dawne krzywdy. Spotyka na swej drodze zmorę-uciekinierkę, szamana z przypadku i anioła niezadowolonego z nowych obowiązków. Każdy z nich zmaga się z cieniami przeszłości, a Los wciąga ich w nieoczywistą rozgrywkę o ludzkie dusze i przygotowania do końca świata.

Wiedźmy i demony, wilkodłaki i łapiduchy, szamani i anioły śmierci – postaci ze słowiańskich legend i wierzeń całego świata spotykają się we współczesnym Wrocławiu, tworząc niezwykłą wizję Wieloświata. Dawne historie odżywają po wiekach w nowych kształtach, a uśpione moce wypełniają ulice miast XXI wieku. Na Ślęży, w dawnym miejscu słowiańskiego kultu, gdzie niegdyś starły się siły niebios i piekieł, ponownie otwiera się przejście między światami.
„Wiedźma" rozpoczyna nowy cykl urban fantasy „Opowieści z Wieloświata". Zapraszamy do niezwykłego uniwersum, przesyconego słowiańsko-fantastycznym kolorytem!

***

„Wiedźma" Anny Sokalskiej to książka, która po raz kolejny raz pokazuje, jak bardzo moja opinia jest rozbieżna od opinii większości czytelników. Tym razem jednak odwrotnie niż z reguły. Na szczęście została ona nominowana w plebiscycie lubimyczytać.pl na najlepszą książkę fantasy, więc może nie jest ze mną jednak tak źle.

„Wiedźma" przykuła moją uwagę przepięknie wykonana okładką, i tu ukłony w stronę wydawnictwa. To jedna z takich książek, którą aż się chce trzymać w rękach.

Z reguły niechętnie sięgam po fantasy, zawsze mam wrażenie, że się rozczaruję. Sądziłam, że „Wiedźma" będzie kolejną „Szeptuchą" – dość banalny romans z pogańskimi wierzeniami w tle. Nic jednak bardziej mylnego. Ta książka ma mało wspólnego z romansem, a i tych pogańskich wierzeń nie jest tu za wiele. Jest za to niezwykle opisany świat magiczny, Międzyświat, Zaświaty, działania istot wyższych, które genialnie dostosowują się do współczesnej cywilizacji. Muszę przyznać, że czytając „Wiedźmę" momentami nachodziły mnie skojarzenia z Terry'm Pratchettem, zwłaszcza jeśli chodzi o opisy praw rządzących w uniwersum książki, czy wręcz poczuciem humor, które nie zawsze było takie oczywiste.

To nie jest książka lekka i łatwa. Trzeba przy niej wykorzystać duże pokłady wyobraźni. Postacie nie są czarne albo białe, a na pewno nie są tuzinkowe. Jeśli chodzi o główną bohaterkę, to liczyłam trochę na większy pokaz jej magicznych mocy. Na pewno da się ją polubić, choć wydaje się dość sztywną postacią. Za to postać Niny, oj wyszła autorce, bardzo ciekawie, bo właściwie przez całą historię nie wiadomo, czy można ją lubić, czy raczej powinno się nienawidzić. No i wreszcie postacie magiczne, tu zdecydowanie moim ulubieńcem jest Szarak, anioł, który za karę został przydzielony do pracy z umarłymi jako Anioł śmierci. Generalnie bardzo mi się podobała kreacja Aniołów śmierci, zdecydowanie spodobały by się Pratchettowi.

Minusem książki jest według mnie zły podział na akapity, które czasem potrafiły się ciągnąć na całą stronę, co utrudniało czytanie, aczkolwiek i tak przemknęłam przez książkę dość szybko. Trochę moglaby też autorka popracować nad dialogami, miejscami były nieco sztuczne, bądź wręcz przechodziły w monolog.

Całość oceniam naprawdę pozytywnie, jest dobry pomysł, fajni bohaterowie i niebanalne wykonanie. Na pewno sięgnę po kolejne części cyklu „Opowieści z Wieloświata".

Dodam jeszcze, że to pierwsza książka od bardzo dawna, która aż się prosiła o zaznaczenie niektórych cytatów. Przytoczę kilka z nich:

„Po ocknięciu się przez jakiś czas może pani odczuwać nieprzyjemne mrowienie, związane ze stabilizacją cząsteczek i adaptacją do nowej atmosfery energetycznej, ale szybko się pani przyzwyczai."


„– A jeśli rzucę się z wieżowca?

– To pani spadnie.

Nina nerwowo nabrała powietrza, ale widząc, że anioł śmierci sobie z niej nie kpi (chyba), powstrzymała gniew.

– Nie o to mi chodzi – wycedziła. – Co, jak spadnę? Odbiję się jak od trampoliny?

– To zależy. Jeśli pod ulica będzie kanał, zapadnie się pani pod ziemię – odparł anioł śmierci, a Nina była pewna, że przez ułamek sekundy dostrzegła na jego twarzy rozbawiony uśmieszek.

– A jak nie będzie? – dopytywała, teraz już bardziej dla przekory niż z ciekawości.

– Wyląduje pani na powierzchni. Nie będzie bolało. Najwyżej wpadnie pani w poślizg. Nic spektakularnego."


„(...) – Przecież śmierć to nie koniec – przypomniała, ze śladem ironii, słowa, które sama usłyszała po swojej śmierci.

– Tak, lecz wy nie wszyscy w to wierzycie, i to bezsensowne cierpienie, które sami sobie zadajecie, jest przygnębiające.

– To trzeba było nie wymyślać umierania – wytknęła Nina.

– Wątpisz w boski plan? – odparł Szarak.

– A co to za plan, w którym umierają dzieci? – Nina nie zamierzała odpuścić. – Co z taką duszyczką się dzieje? Nawet nie było jej dane pożyć. To dopiero jest bez sensu."


I mój ulubiony:

„–Nierozważnie jest iść na przełaj przez nieznane zagony – zaprotestowała Jasna, lecz to, zamiast wstrzymać Krisa, wywołało tylko kolejną falę jego wesołości.

– Niechaj szczypta ryzyka zagości w żywocie twojem i w szaleństwie krocznij za mną w te obce zagony – powiedział z dostojnie uniesionymi brwiami i lekko się kłaniając, szerokim gestem zaprosił ją przed siebie.

Jasna zapowietrzyła się odrobinę, wyczuwając, że się z niej nabija, i odparła słowem kluczem, którego właściwe nie rozumiała, ale którym zwykle w podobnych sytuacjach posługiwała się Nina:

– Spierdalaj."

Recenzje CzarownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz