7/10
Data: 11.05.2022,
Pochodzą z różnych światów, a jednak są sobie przeznaczeni.
Pieniądze, luksusy, imprezy i władza – dla Ruby Bell to wszystko nie ma najmniejszego znaczenia. Odkąd dzięki stypendium może uczęszczać do elitarnego liceum Maxton Hall, robi co w jej mocy, by nie rzucać się w oczy innym uczniom.
A zwłaszcza Jamesowi Beaufortowi, nieformalnemu przywódcy szkolnej elity. Jest zbyt arogancki, zbyt bogaty, zbyt przystojny. O ile największym marzeniem Ruby są studia w Oksfordzie, on zdaje się żyć od imprezy do imprezy.
Jednak pewnego dnia Ruby poznaje starannie skrywaną tajemnicę; dowiaduje się o czymś, co zniszczyłoby reputację rodziny Jamesa, gdyby ta informacja została upubliczniona. I nagle James nie może jej dłużej nie zauważać. I choć Ruby nigdy nie chciała należeć do jego świata, ani James, ani jej uczucia nie zostawiają jej żadnego wyboru.***
Ile razy można czytać książkę (lub oglądać film) o bogatym badboy'u oraz szarej myszce? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ mnie się chyba nigdy nie znudzą, zwłaszcza jeżeli są napisane w fajny, przystępny sposób. I taka właśnie jest dla mnie „Save me". Uważam, że to książka do bólu schematyczna i nawet przewidywalna (choć były miejsca, gdzie mnie zaskoczyła), ale jest napisana bardzo lekkim i przyjemnym stylem. Przez książkę się właściwie płynie. Czułam się, jakbym oglądała film o amerykańskich nastolatkach (choć rzecz dzieje się w Anglii), a takie naprawdę lubię. I w przeciwieństwie do innych młodzieżówek tego typu, zwłaszcza z badboy'em w roli głównej, ta nie ocieka seksem i wulgaryzmami. Co więcej, choć nie przepadam za większością bohaterów wykreowanych na badboy'a, Jamesa polubiłam. Owszem ma u mnie duże minusy za narkotyki i zaliczanie panienek (na szczęście jego ekscesy nie są tu nie potrzebnie eksponowane, z wyjątkiem tych, które mają coś przekazać), ale po pierwsze (co często się zdarza), nie traktuje kobiet bez szacunku, jakby zasługiwała na niego tylko Ruby i jego siostra, a to jak zmienia się dzięki Ruby czuć, a nie jest to jedynie zaznaczone w książce grubymi literami. A Ruby? Jej się chyba po prostu nie da nie lubić. No i ta relacja między Ruby a Jamesem, te iskry przy każdym ich spotkaniu oraz świetne dialogi. Zwłaszcza początek, gdy James próbował ją przekupić, ale się okazało, że Ruby nie jest taka jak inne dziewczyny, a właściwie inni ludzie z jego otoczenia. Postacie drugoplanowe również wydają się ciekawe, choć schematyczne. Zwłaszcza rodzice Jamesa. Niestety pod tym względem historia jest trochę baśniowa (tak typowo dla nastolatków) i czarno- biała, źli bogaci rodzice Jamesa i dobrzy, ale biedni rodzice Ruby. Choć do „Save me" podchodziłam sceptycznie, to muszę przyznać, że się mi podobało i czytałam ją z uśmiechem na twarzy. Właściwie wciągnęła mnie tak, że nie umiałam się oderwać i miło spędziłam z nią czas. Książki nie da się przeczytać jednotomowo. Wydaje mi się, że części jednak należy czytać za jednym zamachem, więc już lecę z kolejną.
CZYTASZ
Recenzje Czarownicy
RandomProjekt, który zawiera subiektywne recenzje książek. Co warto przeczytać , żeby poszerzyć swoje horyzonty i poczuć inspirację oraz czego nie czytać, żeby nie zmarnować swojego drogocennego czasu. Zawieram tu recenzje przeczytanych ostatnio książek. ...