"Jej wisienki" - Penelope Bloom

115 4 0
                                    

6/10

Data: 14.09.2019

Jak poznałem Hailey? Cóż, dżentelmen nigdy się nie przechwala...Na szczęście ja nie jestem dżentelmenem. Najpierw zapłaciłem za jej wisienki, a potem skradłem jej bukiecik. A jeszcze później? Zostawiłem swoją wizytówkę i wyszedłem.

Jak poznałam Williama? Wszedł do mojej piekarni, kupił placek z wiśniami, ukradł wazon pełen kwiatów – wciąż nie mam pojęcia, po co mu one były – i zostawił wizytówkę. Nie uratował mojego podupadającego interesu, nie sprawił, że mój walnięty były chłopak się odczepił, ale bardzo chciałam, żeby rozwiązał mój inny problem... ...dwudziestopięcioletniego dziewictwa. Dlatego wiedziałam, że wykorzystam tę wizytówkę. I wiedziałam, że jestem w tarapatach, kiedy usłyszałam w telefonie ten jego seksowny, głęboki głos: „Wciąż pragnę twojej wisienki. Jest szansa na dostawę do domu?

***

Ja, wielka antyfanka wszelkich erotyków, z premedytacją sięgnęłam po kolejną książkę Penelope Bloom, która i tym razem totalnie mnie wciągnęła. A to z prostej przyczyny – uwielbiam styl autorki oraz jej poczucie humoru. Może tym razem nie było tu tylu zabawnych przytyków, jak w przypadku pamiętnego banana, ale i tak książkę czytało się szybko, lekko i przyjemnie, a nawet raz wybuchłam śmiechem podczas pewnej sceny rzucania ciastem... Co ciekawe dużo bardziej polubiłam głównych bohaterów, zarówno Hailey, jak i William, który wg mnie był o wiele ciekawszą postacią niż jego brat bliźniak, uwielbiający banany. Taki trochę badboy w dobrym stylu, na dodatek cierpiący na kleptomanie. Zdecydowanie obaj z braci nie mają równo pod sufitem, co jest dość zrozumiałe biorąc pod uwagę ich rodziców.

Na szczęście samych scen erotycznych jest w książce mniej niż w pierwszej części, a pierwsza z nich – ta najważniejsza nawet mi się podobała. Była dość urocza i napisana ze smakiem. O drugiej wolałabym się nie wypowiadać, żeby nie popsuć całości wypowiedzi. Bardzo mi się nie podoba przesłanie autorki, że jeśli kobiecie naprawdę zależy to... hm, musicie sami się domyśleć podczas lektury, co mam na myśli.

Co do większych uwag, to chyba nie mogę zarzucić autorce schematyczność. Znów mamy milionera i dziewczynę z problemami finansowymi (trudno mieć tu większe pretensje, obecnie trzy czwarte romansów zwiera identyczne wątki), która jednak ambitnie nie ma zamiaru brać pieniędzy od bogatego kochanka. I tu jest to o wiele ciekawiej rozwiązane niż w przypadku sławnego Grey'a, z którego wciąż mam przed oczami scenę, gdy Christian Grey mówi Anie jak to sama do wszystkiego doszła etc, podczas gdy jest redaktorką wykupionego przez niego czasopisma (po raz kolejny płaczę ze śmiechu).

Denerwowały mnie też ciągłe przytyki przyjaciół i rodziny Hailey dotyczące tego, że jest dziewicą (w wieku dwudziestu pięciu lat – skandal). Dla mnie to totalna bzdura, że mówi się o tym tak otwarcie i przy każdej okazji. No ale to w końcu erotyk – nie oczekuję od niego zbyt wiele.

Czekam na trzecią książkę z serii, która tym razem nosi tytuł „Jego babeczka", aczkolwiek wolałabym przeczytać jakieś dzieło autorki niebędące erotykiem...

Recenzje CzarownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz