9/10
Data: 19.05.2021
Eliza ma 18 lat i jest prawdziwą ekscentryczką i nerdem, a do tego boryka się z chorobliwą nieśmiałością oraz brakiem jakichkolwiek znajomych. Drwiny, wyzwiska, przemykanie pod ścianami i nieustanne okupowanie swojego pokoju - tak wygląda jej życie w realu. W internecie za to jest LadyKonstelacją, ekstremalnie popularną na całym świecie autorką komiksu Morze potworne. Ma tam też swoją niewielką, ale wierną grupę wsparcia. Funkcjonuje więc właściwie tylko w sieci, rzeczywistości poświęcając tak mało uwagi, jak tylko się da.
I wtedy do jej szkoły trafia Wallace, były futbolista, a obecnie fan Morza potwornego i twórca fanfików na jego temat, który sprawia, że Eliza zaczyna dopuszczać do siebie myśl o życiu poza siecią. Hm, może związki międzyludzkie mają jakiś sens?
Ona i Wallace stają się sobie coraz bliżsi, dziewczyna nie chce jednak ujawnić mu swojej tajemnicy. Problem w tym, że z sekretów nigdy nie wynika nic dobrego i przez nie cały kruchy świat Elizy może runąć z hukiem... I jak wtedy stawić czoła swoim lękom? Jak pokonać własne potwory? Czy da się być blisko z kimś w realu?***
„Eliza i jej potwory" to książka, która zachwyca, aż żałuję, że tak długo kazałam jej czekać na mojej półce „must read". Mimo że jej akcja rozwija się dość wolno, to wciąga od pierwszych stron. We mnie wzbudziła wiele emocji, poruszyła najczulsze struny i naprawdę dała do myślenia.
Eliza tworzy komiks „Morze potworne" i publikuje je w internecie, gdzie jego popularność przekracza wszelkie granice. Dziewczyna zupełnie zatraca się w wirtualnym świecie, gdzie spędza czas z przyjaciółki oraz fanami. Jednocześnie coraz bardziej odcina się od świata realnego, gdzie nie ma przyjaciół, w szkole uchodzi za dziwaka, a rodzice i rodzina jedynie ją denerwują. Ma im za złe, że próbują ją odciągnąć od jej świata. Nie ma też prawie w ogóle kontaktu z braćmi. Rodzice Elizy, choć z pozoru wydaje się, że się starają, to zupełnie nie rozumieją, co dzieje się z ich córką. Nie wiedzą też wszystkiego. Nie wiedzą, jak daleko zaszła sprawa z rysunkami Elizy, myślą, że to jedynie jej hobby. Sami są typami sportowców, lubią aktywność fizyczną i zupełnie nie pojmują, dlaczego Eliza nie idzie w ich ślady. Nie zdają sobie nawet sprawy, że ich córka zarabia na komiksie pieniądze i to spore. Dość uporządkowany świat Elizy zaczyna się chwiać, gdy do szkoły trafia nowy uczeń Wallace. Z pozoru wygląda na typowego sportowca, tymczasem okazuje się, że jest on jednym z największych fanów „Morza potwornego", ba jest jednym z najpopularniejszych autorów w sieci, piszącym fanfiki o komiksie Elizy. Dziewczyna nie przyznaje się chłopakowi do tego kim jest, pozwala mu sądzisz, że również jest jedynie fanką tworzącą fanarty. Do tego wszystkiego Wallace niewiele mówi, praktycznie nie odzywa się, gdy wokół jest dużo ludzi, a z Elizą porozumiewa się, pisząc do niej wiadomości na karteczkach lub na telefonie.
Nie trudno się domyśleć, że z zapartym tchem czekałam, aż Eliza wyzna prawdę Wallacowi. Byłam też bardzo ciekawa, dlaczego Wallace tak mało się odzywa, ale to właśnie prawda o Elizie była przez połowę książki jak tykająca bomba, która w końcu wybuchła, a szkody były ogromne, dla nich obojga.
Bardzo polubiłam głównych bohaterów, choć w pewnym momencie nie podobało mi się zachowanie Wallaca, ale na szczęście się zrewanżował. Sama historia porusza naprawdę wiele problemów współczesnej młodzieży, której życie towarzyskie przeniosło się do sieci. Ale to nie tylko problem uzależnienia od internetu, ale także problem radzenia sobie z popularnością oraz presją, jaką ona ze sobą niesie, hejt w internecie, a przede wszystkim brak zrozumienia między rodzicami a dzieckiem. Rodzice Elizy się starali, jednak nie potrafili jej zrozumieć, że ona może mieć inne pasje niż oni. Czy Eliza przesadzała, zatracając się w swoimi komiksie – na pewno, jednak to chyba oni powinni znaleźć na to wszystko jakiś złoty środek, bo im bardziej oni naciskali, tym bardziej ona zamykała się na nich. Eliza nie rozumiała, że „Morze potworne", to nie jest całe życie. Najlepiej to chyba opisywała scena, gdy raz przegapiła publikację odcinka komiksu, a raczej spóźniła się z nią o kilka godzin i miała wrażenie, że cały świat się zawali. Tymczasem coś, co było jej pasją i miało sprawiać jej radość, stało się jej obsesja, i myślała wyłącznie o tym, by zadowolić swoich fanów.
Druga część książki skupia się bardziej na psychice Elizy, na tym jakie szkody wyrządziła jej ta cała sprawa z komiksem, sławą i fandomem. Choć tak naprawdę do końca nie wiem, czy Eliza zamknęła się w wirtualnym świecie, bo miała stany lękowe i depresję, czy na odwrót.
Natomiast sam wątek miłosny nie jest w tej książce najważniejszy, ani stawiany na piedestale, a ich uczucie powoli ewoluuje.
Książka jest napisana w ciekawy sposób. Styl autorki jest lekki, historię czyta się szybko. Do tego wprowadzenie wtrąceń czy to w formie wiadomości między bohaterami, albo Elizą i przyjaciółmi, czy też obrazków i fragmentów z komiksu, bardzo urozmaiciło tę książkę. Dodało jej realizmu i sprawiło, że stała się bardzo współczesna i na czasie. I tutaj chylę głowę przed autorką, bo naprawdę zrobiła kawał dobrej roboty. Nie można jej odmówić talentu zarówno pisarskiego, jak i graficznego. Co ciekawe, autorkę można znaleźć na Wattpadzie, a także „Morze potworne" i „Dzieci Hypnosa" (ulubiona seria książek Elizy) mają swoje strony internetowe.
„Elizę i jej potwory" gorąco polecam, a sama z chęcią sięgnę po kolejną książkę Francesci Zappia.
![](https://img.wattpad.com/cover/146548320-288-k212078.jpg)
CZYTASZ
Recenzje Czarownicy
RandomProjekt, który zawiera subiektywne recenzje książek. Co warto przeczytać , żeby poszerzyć swoje horyzonty i poczuć inspirację oraz czego nie czytać, żeby nie zmarnować swojego drogocennego czasu. Zawieram tu recenzje przeczytanych ostatnio książek. ...