"Dolina przebudzenia" - Anna Olszewska

13 1 2
                                    

7/10

Data: 04.12.2022

Czasami prawda niszczy wszystko...

Jagna nadal mierzy się z błędami przeszłości, które zdają się definiować jej życie. Postanawia pozostać w Brzegach, jednak kolejne dni obfitują w zdarzenia podważające słuszność tej decyzji.

Pensjonat nie jest opuszczony, jak wydawało się jeszcze kilka tygodni przed wydarzeniami na Rysach, a strach potęgują dodatkowo podejrzenia, że Staszek nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Adam nie zamierza ułatwiać matce powrotu w rodzinne strony, a Jędrek...

To wtedy na drodze Jagny pojawia się Kosma, który zdaje się skrywać własne tajemnice.

W tym samym czasie policja i TOPR poszukują zaginionego turysty. Znajdują ślady, ale czy na pewno jego?

***

Na drugi tom „Przełęczy snów" nie musiałam na szczęście zbyt długo czekać, zwłaszcza że byłam bardzo ciekawa dalszych losów Jagny oraz Jędrka. „Dolina przebudzenia" przyniosła odpowiedzi na moje pytania, ale zasiała kolejne i wciągnęła równie mocno, jak pierwszy tom (o ile nie mocniej). Faktycznie ciężko było mi się oderwać od lektury, pomimo że miejscami była przewidywalna, a zachowanie Jagny mnie denerwowało. Wkurzała mnie jej ambicja, że nikt nie może jej pomagać. Jędrek nie może synowi kupić ubrać. Miała pretensje, że przez dwanaście lat musiała sama opiekować się synem i podejmować trudne decyzje – helo, kobieto, to była twoja decyzja! Również syn Jagny, Adam, był dość typowym naburmuszonym nastolatkiem. Chyba z tego wszystkiego najwięcej sympatii zyskał u mnie Jędrek. Jednak pomimo tego, że książkę czytało się naprawdę dobrze, mam do zarzucenia autorce kilka źle poprowadzonych wątków, być może zabrakło dobrej redakcji, żeby zasugerować to autorce. Przede wszystkim wątek psa, którego Jędrek podarował Adamowi. Nie wiem, czy Anna Olszewska miała kiedyś szczeniaka, ja już wychowuje trzeciego i tu mamy w książce totalny absurd. Szczeniaka trzeba wyprowadzać co chwilę na podwórko, żeby nauczył się załatwiania na zewnątrz, szczeniaka trzeba pilnować, bo niszczy wszystko. Tymczasem zupełnie nagle zostawiają psa bez opieki i to na długo. Jagna zawozi syna do kuzynów (pies zostaje w domu), gdy wraca z Jędrkiem – psa nigdzie nie ma... Niby go szukają, ale i tak lądują w łóżku. Do rana żadne z nich psem się nie interesuje, na drugi dzień jadą po Adama, idą na wyprawę w góry, psem nadal nikt się nie interesuje – po tej właściwie dobie, nagle Adam dostaje olśnienia, że pies chyba za długo jest sam... Tak wiem, niby w pensjonacie mieszka Kosma, ale raz że nigdzie ta opieka nie jest uzgodniona, a dwa, że Kosmy więcej nie ma niż jest w pensjonacie. Następnie pojawia się wątek końcowy, gdy Jagna i Jędrek jadą na chrzciny i pozwalają zostać Adamowi samemu cały dzień w domu. W pensjonacie, w którym co chwilę dzieją się dziwne rzeczy, Jagna ma wrażenie, że ktoś ją obserwuje lub myszkuje po domu. I tak po prostu zostawiają Adama samego... I znów niby jest Kosma, choć akurat chyba go nie ma, a do tego żadne z nich (zwłaszcza Jędrek) mu nie ufa, ale i tak zostawiają dzieciaka samego... To był chyba bardzo mocny absurd w tej historii i obok tych dwóch wątków nie mogę przejść obojętnie, pomimo że tak bardzo się mi podobała. Było to zbyt niedorzeczne napędzanie tej fabuły. Choć autorka starała się nas trzymać w napięciu do samego końca, to i tak było wiadomo, kto stoi za zniknięciem zarówno psa, jak i Adama. Zabrakło mi też jakiejś rozmowy między Jędrkiem a Marysią, konfrontacji po tym jak go okłamała. No niestety, pojawiło się w tym tomie trochę zgrzytów. Ale i tak mogę tę historię z czystym sercem polecić. Zastanawiam się tylko, czy to aby na pewno koniec?...

Recenzje CzarownicyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz