2/10
Data: 24.06.2022
Byli jak dwa kontrastowe kolory – czerń i biel. Nosili w sobie mrok, lecz wierzyli, że uczucie, które ich połączyło, okaże się silniejsze niż narastające od lat ciemności...
To opowieść o chłopaku, który tańczy, by wyrzucić drzemiącą w nim złość, oraz o kobiecie, która skrywa wielką tajemnicę. To także historia jej siostry, cierpiącej na rzadką chorobę, dla której taniec okazuje się wybawieniem. Co się stanie, gdy splotą się losy tej trójki? "Nauczyciel tańca" to powieść, która pokazuje, że miłość może przezwyciężyć wszystko!***
Uwaga, spoilery!!
Kolejny raz trafia w moje ręce słaba książka. Przeczytałam do końca chyba tylko dlatego, że już ostatnio kilka porzuciła. Poza tym większość jej przesłuchałam w audiobooku, podczas podróży (część przespałam), więc stwierdziłam, że dam radę skończyć czytać. Przede wszystkim książka bardzo schematyczna i do bólu przewidywalna. Nie zaskoczyło mnie w niej absolutnie nic, choć autorka bardzo próbowała wprowadzać zwroty akcji i szokujące wątki. A zaczynało się dobrze. Kaja opiekuje się dużo młodszą siostrą, która przestała mówić po tym, jak ich rodzice zginęli w pożarze. Chcąc spełniać marzenia dziewczynki, prosi Dominika, złego chłopca z dzielnicy rapu, o lekcje krumpu dla swojej siostry. I na tym dobry pomysł się kończy. Nie zaskoczyło mnie nic, ani to, że Dominik trafił do domu dziecka, gdzie był molestowany, ani że Sara okazała się córką Kai (którą urodziła w wieku 14 lat), ani że rodzice Kai byli pierwszymi adopcyjnymi rodzicami Dominika, ale gdy mama zaszła w ciążę to „zwrócili" chłopaka do domu dziecka (tu zbieg okoliczności już totalnie absurdalny). Oprócz Ediego – przyjaciela Dominika, który tak naprawdę też był bardzo sztampową postacią, to nie polubiłam absolutnie żadnego bohatera. Kaja to taka mimoza, choć potrafiła w wieku 14 lat okłamać chłopaka, żeby uprawiać z nim seks. Dziecka, które nosiła pod sercem nienawidziła i uważała, że niszczy jej życie i sprawia ból, ale przecież sama była sobie winna. Potem nagle odwracają kota ogonem, twierdząc, że to mama Kai była tą złą, bo kazała córce podpisać umowę, że zrzeka się praw do Sary i nie powie jej, że jest jej mamą. Z kolei Dominik to już w ogóle. Badboy, co to nie pozwala się dotykać, nie całuje się z kobietami, uznaje tylko ostry seks od tyłu, ale przy Kai cudownie się zmienia, wychodzi z niego czuły romantyk i wgl wspaniały mężczyzna. Generalnie psychologicznie ta książka wypada słabo. Bohaterowie podają nam na tacy wyjaśnienia swoich zachowań, tłumacząc wszystko krok po kroku, co sprawia, że brakuje tu emocji.
Tańca mamy tu jak na lekarstwo, a lekcji tańca to już całkiem. W drugiej części dominują sceny seksu rozciągnięte na ileś stron, które są jak wyjęte z taniego erotyka. Ponownie brakuje tu emocji, czegoś magicznego, bo jak przy pierwszym zbliżeniu Dominik mówi do Kai „uwielbiam lizać twoją cipkę", no to sorry, ale coś tu nie gra (ja przy takim tekście wybuchłabym śmiechem i uciekła).
Wielu rzeczy jeszcze mogłabym się czepiać, typowej wyuzdanej kochanki Mag, która godzi się na seks bez związku, ale potem ma pretensje, gdy Dominik przyprowadza Kaję i oczywiście miesza w ich związku (na co Kaja pozwala), albo ojciec Sary, który nagle ni stad ni zowąd pojawia się, akurat w najbardziej odpowiednim momencie. Scena nim to też był absurd. Artur nazywa ciągle przy Sarze Kaję „mama", a Sara ani razu nie pyta Kai dlaczego.
Książki raczej nie polecam. Dla mnie to taka kolejna opera mydlana, w której kumulują się wszystkie dramaty świata, a w dodatku właśnie słabo poprowadzona psychologicznie.
CZYTASZ
Recenzje Czarownicy
RandomProjekt, który zawiera subiektywne recenzje książek. Co warto przeczytać , żeby poszerzyć swoje horyzonty i poczuć inspirację oraz czego nie czytać, żeby nie zmarnować swojego drogocennego czasu. Zawieram tu recenzje przeczytanych ostatnio książek. ...