2.9

551 39 20
                                    

-Co tu robisz? Jak tutaj wszedłeś?- Spytałem odwracając się w jego stronę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Co tu robisz? Jak tutaj wszedłeś?- Spytałem odwracając się w jego stronę.- Przecież...

-Przez drzwi. Normalnie. Gdy uciekłeś do domu, schowałem się, a kiedy wyszedłeś znowu skorzystałem z okazji. Inaczej byś mnie nie wpuścił.- Posłał lekki uśmiech.- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć.

-Po co przyszedłeś?

-By cię zobaczyć. Ćwiczysz?

-Nie powinno cię to interesować.- Fuknąłem czując jeszcze większy ścisk w sercu. Bolał mnie jego widok i to, że ma kogoś innego.- Wyjdź stąd.

-Chcę porozmawiać.- Westchnął podchodząc bliżej przez co cofnąłem się.

-O czym?- Spytałem spuszczając głowę.- Nie mamy już o czym. Nas już nie ma Jimin. Wracaj do swojego kochasia.

-Mówisz o Jamesie?

-Nie interesuje mnie to jak się nazywa. Co? Jego też ranisz jak mnie?- Zapytałem przez co starszy zamilkł.- Kolejnemu chcesz złamać serce. Dlaczego z każdym się bawisz?

-Nie bawię się. Nikim się nie bawiłem.

-To po co udajesz, że go kochasz?

-Zazdrosny jesteś? Skąd wiesz, że go nie kocham?

-Nie jestem zazdrosny! A wiem, bo znam cię Jimin.

-Może i masz rację, ale mam powód.

-Ciekawe jaki. No? Oświeć mnie.

-Bo nie potrafię nikogo pokochać jak ciebie kochałem.- Wydusił patrząc w moje załzawione oczy.

-Nie.- Pokręciłem przecząco głową.- Nie rób mi tego drugi raz. Nie dawaj mi nadziei. Wyjdź stąd, proszę cię.

-A obrączkę i tak nosisz.- Szepnął podchodząc jeszcze bliżej przez co oparłem się o drzwi.- Mogę cię przytulić?

-Nie. Jeśli to zrobisz... Za drugim razem się nie pozbieram. Zniszczysz mnie całkowicie. Nie mogę na to pozwolić, rozumiesz?- Spytałem.

-Więc nadal coś do mnie czujesz.

-A myślałeś inaczej?- Wyszlochałem.- Zawsze będę cię kochał. Nawet jeśli ty już przestałeś.

-Jesteś pewny? Chcę coś zrobić. Błagam pozwól mi.

-Nie, Chim...- Szepnąłem, lecz starszy położył dłoń na mym policzku zmuszając bym patrzył mu się w oczy. To sprawił, że mu uległem. Tak po prostu... Poddałem się.

Po chwili musnął moje usta tymi swoimi. Nadal były takie miękkie i czułe jak kiedyś. Uderzyło we mnie gorąco. Niepewnie oddałem gest choć z drugiej strony serce krzyczało bym go odepchnął. Nie mogłem.

Odsunął się po kilku chwilach głaszcząc po policzku.

-Czemu to zrobiłeś?- Spytałem cicho.- Naprawdę chcesz mnie do końca zniszczyć?

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz