🎊58🎉

1.2K 64 31
                                    

Obudziłem się, gdy słońce było już wysoko na niebie. Podniosłem się do siadu rozglądając się po pokoju, a mój wzrok padł na zegar ścienny. Była czternasta. Za długo spaliśmy. Westchnąłem cicho wstając powoli z łóżka, aby nie obudzić starszego, który nadal spał. Pewnie był wykończony. Próbując wytrzymać ból, małymi kroczkami z grymasem na twarzy wyszedłem z pokoju, a następnie pokonując wielką przeszkodę jaką były schody. Wszedłem do kuchni biorąc najpierw leki przeciwbólowe, a dopiero potem zaczynając robić śniadanie. Minęło kilkadziesiąt minut. Zdążyłem przygotować kilka kanapek, oraz herbaty. Po chwili poczułem oplatające mnie ramiona.

-Dzień dobry- powiedział

-O, miałem zamiar pójść cię obudzić. Zrobiłem śniadanie..- wskazałem na blat- A raczej nasz dzisiejszy obiad...

-Wygląda smakowicie- uśmiechnął się szeroko.

-To siadaj, bo również jestem głodny- odwzajemniłem jego gest chcąc się wyrwać, lecz odwrócił mnie w swoją stronę.

-A....Podobało ci się wczoraj?- spytał z wielkim bananem na twarzy

-Ugh...Jimin- spaliłem buraka- Tak- powiedziałem ściszonym głosem lekko zawstydzony

-Ah, Jungkookie..- zaśmiał się podnosząc mnie na rękach. Pisnąłem trzymając się jego szyi, aby nie upaść- Jesteś strasznie, ale to bardzo strasznie uroczy, wiesz?

-Odstaw mnie na ziemię!- oburzyłem się rozbawiony. Chłopak zrobił to o co go poprosiłem- Chcę jeść, mogę?

-Oczywiście- uśmiechnął się szeroko- Spróbuję wyjątkowego specjału mojego ukochanego narzeczonego- cmokął mnie w policzek siadając na krześle. Podniosłem brew nie rozumiejąc jego zachowania. Wzruszyłem ramionami idąc śladem chłopaka co skończył przede mną pochłaniając około sześć skibek chleba, po czym podziękował i uciekł szybko na górę. Niestety ja zdołałem zjeść tylko trzy. Co jak co, ale nie mam zamiaru być gruby i nie podobać się Chimowi.

Po zjedzonym posiłku poszedłem na piętro.

-Jimin...- powiedziałem z lekkim uśmiechem stojąc w progu patrząc na blondyna, który stał koło okna. Spojrzał na mnie zaskoczony. Cofnąłem się kawałek po czym zabrałem rozbieg wskakując na starszego, który złapał mnie pod udami- Chodźmy do sklepu- zrobiłem szczenięce oczka cmokając go po policzkach.

-Dlaczego?- zaśmiał się

-Chcę żeliki..coś słodkiego, plisss

-Dobrze. Zrobimy wielkie zakupy- musnął mnie w usta wychodząc z pokoju wciąż trzymając moją osobę na rękach.

W supermarkecie biegałem po wszystkich alejkach jak dziecko, ale i tak najwięcej w wózku było słodyczy.

-Kookie, nie możemy tyle tego- powiedział ściszonym głosem

-Ale dlaczego? Nigdy tego nie jadłem...- wydąłem dolną wargę niezadowolony

-A chcesz jechać do pana dentysty?

-Nie- spuściłem głowę- No dobrze odłożę to na miejsce- powiedziałem smutno przejmując metalowy pojazd jadąc na wyznaczony dział. Teraz zdałem sobie sprawę, że...Jimin wydałby kolejne kilka tysięcy won na moje zachcianki, dlatego odłożyłem praktycznie wszystko co wybrałem, czyli prawdzie mówiąc całą zawartość.

-Huh?- spytał zdziwiony zauważając pusty koszyk- Gdzie produkty? Miałeś odłożyć tylko słodycze- westchnął

-Wiem i to zrobiłem, ale odłożyłem też rzeczy, które sam wybrałem, a które ty zostawiłem. Widzisz?- pokazałem na ser

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz