20

1.8K 96 30
                                    

Wszystkie pary oczu były skierowane tylko na jedną osobę.

-Dosyć tego Bisun.- powiedział mój ojciec czego kompletnie się nie spodziewałem.- Siedziałem cicho, ale już nie mogę. To poszło za daleko.

-Co ty wyprawiasz? Nie chcesz, aby twój syn się ożenił i był szczęśliwy? Przecież sam zgodziłeś się na ten pakt!

-Może i tak, ale zrozumiałem, że nic nie wskóramy. Popatrz na nich.- wskazał na naszą dwójkę.- To jest prawdziwa miłość. Jimin jego kocha i musimy się z tym pogodzić. To ten chłopak sprawi, że nasz syn będzie szczęśliwy. Nie możemy ich rozdzielić nawet jeśli będziesz chciała go zmusić do ślubu.

-Ale...on nie da nam wnuków, a co z firmą? Też masz to gdzieś?

-Bisun co jest dla ciebie ważne? Nasz syn czy pieniądze i rządzą?

-Oczywiście, że...

-Pomyśl zanim coś powiesz.- wtrąciłem się.

-Pieniądze.- fuknęła.- A ty smarkaczu się nie odzywaj, kiedy dorośli rozmawiają.

-Bisun!- krzyknął mój ojciec kompletnie załamany.

-Tato daj spokój.- powiedziałem.- Matka wybrała. Widocznie nigdy mnie nie kochała i teraz to udowodniła, bo wybrała pieniądze, które nie rosną na drzewach i nie będą wiecznie, ale ja tak, lecz już za późno.

-Jimin co chcesz zrobić?- spytał podchodząc do nas.

-Chcę wyjechać z moim króliczkiem.- oznajmiłem całując wspomnianego w czoło.

-Zostań tu w Seulu. Jesteś naszym jedynym dzieckiem, proszę Jimin. Nie chcemy cię stracić.

-Ty nie chcesz. Mama ma inne zdanie.- spojrzałem na nią.- I nie zostaniemy tu. Za dużo się wydarzyło.- mruknąłem.

-Chim, ale najpierw musimy skończyć szkołę.- szepnął mi młodszy wtulając się we mnie.

-Yh...właśnie.- westchnąłem zapominając o najważniejszej rzeczy.- Wyjedziemy, kiedy skończymy szkołę.- poprawiłem się.- A to już niedługo.- dodałem.- Musimy już iść, tylko że potrzebuje jednej rzeczy, a mianowicie kluczyków od kajdanek.- wyciągnąłem rękę. Kobieta z niesmakiem na ustach wyjęła z kieszeni moją upragnioną rzecz. Podziękowałem i uwolniłem się z przeciętnych narzędzi. Następnie pożegnałem się z nimi i cała trójka poszła do samochodu kuzyna. Tuż przed wejściem do auta przybliżyłem młodszego do siebie i pocałowałem go czule w usta.

-Dziękuje.- szepnąłem po oderwaniu się od niego.- Uratowałeś mnie, więc jestem twoim dłużnikiem.- oparłem swoje czoło o to jego głaszcząc kciukiem jego policzek.

-Hyung nie jesteś nic mi dłużny. Zrobiłem to, bo cię kocham.- uśmiechnąłem się z cichym śmiechem przytulając go najmocniej, ale nie żeby udusić.

-Ja ciebie też kocham, skarbie ty moje.- powiedziałem głaszcząc ręką jego plecy. Po chwili usłyszeliśmy kaszlnięcie.

-Wybaczcie, że wam przeszkadzam, ale trzeba jechać. Jungkook musi wrócić do ośrodka.

-Dobrze, ale jedźcie już. Pójdę tylko się spakować i zabiorę drugie swoje auto, ponieważ tamto jest zepsute, a nie mam zamiaru zostać tu ani minuty dłużej.- mruknąłem. Zrozumieli i wsiedli do samochodu i po chwili pojechali, a ja poszedłem do domu do swojego pokoju. Spod łóżka wyjąłem dużą walizkę. Zacząłem pakować do niej swoje rzeczy, a do plecaka swoje książki. Po kilkunastu minutach byłem gotowy i zszedłem na dół po drodze zabierając kluczyki od samochodu, a potem wyszedłem z budynku kierując się do garażu. Wsiadłem do swojego drugiego czarnego maleństwa, a swój bagaż wrzuciłem do bagażnika i odjechałem. Zdziwiłem się, że nikt mnie nie zaczepił, ale może to i lepiej. Pojechałem do szpitala.

Docierając na miejsce już w oddali zauważyłem samochód kuzyna. Zaparkowałem i po zamknięciu drzwi poszedłem w jego stronę. Po chwili z maszyny wybiegł młodszy i rzucił mi się na szyję. Objąłem go w pasie chowając twarz w jego zagłębieniu szyi. Staliśmy tak przez dobrych parę minut ciesząc się swoją bliskością.

-Kocham cię.- szepnąłem mu do ucha.

-Ja ciebie też, Chim.- odpowiedział. Odsunął się i popatrzył mi w oczy.- Muszę już iść.- oznajmił ze smutkiem.

-Nie martw się. Będę cię odwiedzał.- odparłem zarzucając mu włosy za ucho, które swoją drogą potrzebowały fryzjera, ale to kiedy indziej.

-Ale...ja się boję.- spuścił głowę.

-Czego skarbie?

-Że owszem... będziesz mnie odwiedzał, ale skąd mam mieć pewność, że przestaniesz mnie kochać, bo zrozumiesz, że będziesz żył z wariatem? Znajdziesz sobie kogoś innego...

-Jungkookie...to nigdy się nie stanie. Tylko ciebie kocham i zapamiętaj to. Gdybym cię nie kochał to ożenił bym się z JiWoo, ale tego nie zrobiłem, bo cholernie zależy mi na tobie.

-Mi na tobie też, Jimin.- uśmiechnął się i ponownie się do mnie przytulił.- Będę tęsknił.

-Ale nie rozstajemy się na zawsze.- zaśmiałem się.- Zobaczysz miesiąc przeleci nim się obejrzysz.- stwierdziłem.

-To niech już minie.- mruknął.- Ale będę czekał, a wiesz że poznałem tam taką jedną dziewczynę?

-Mam być zazdrosny?- spytałem zdziwiony.

-Nie~~To tylko moja koleżanka.- zaśmiał się uroczo.- Muszę już iść, do zobaczenia Chim.- pocałował mnie i od razu uciekł w kierunku budynku nim zdążyłem coś powiedzieć.

-Mój kochany wariat.- pokręciłem z rozbawieniem głową obserwując jak sylwetka chłopaka znika za drzwiami.

-Pasujecie do siebie.- usłyszałem za sobą. Odwróciłem się zauważając uśmiechniętego Tae.- Dobrze wybrałeś.- zaśmiał się.- Teraz wiem, że zasługujesz na niego, a on na ciebie. Będziecie szczęśliwą parą, a może małżeństwem już wkrótce.

-Dopilnuje, aby tak się stało. Tylko z nim chce spędzić resztę życia.

-Wiem Jimin, ale....nie spieprz tego. Innej szansy nie będzie. Zranisz go, a dobrze wiesz, że jest kruchym chłopakiem, a jego psychika...

-Tak, tak... rozumiem.- westchnąłem.- Będę najlepszym chłopakiem pod słońcem.- obiecałem sam sobie.- Tae?- zacząłem podchodząc do niego bliżej.- Chciałbym....ci podziękować. Zrobiłeś dla mnie tak dużo, a ja...prawie nic.

-Jimin jesteśmy kuzynami, a jesteś dla mnie jak brat, którego nie mam.- położył mi dłoń na ramieniu.- Zawsze ci pomogę, nawet w tych głupich pomysłach.- zaśmiał się.

-Dziękuje.- szepnąłem wzruszony przytulając go.- Pojadę do domu Jungkooka.- oznajmiłem odrywając się.- Będę tam mieszkał, więc do zobaczenia.

-Narazie. Wkrótce was odwiedzę.- odparł. Skinąłem głową idąc do swojego samochodu, do którego wsiadłem i odjechałem.

***********************

13.01.2019

Heh powiem tylko że dwie osoby zgadły co do ojca Jimina, ale pozostali również próbowali.

Troszkę krótki, ale jest. Pisząc ten rozdział, zastanawiałam się czy nie zrobić z niego epilogu, ale z drugiej strony jeżeli kochacie co niektórzy tą książkę nie chce jej kończyć  nawet jeśli ma 20 rozdziałów.

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz