Następnego dnia razem z Jiminem pojechaliśmy do ośrodka. Stresowałem się, ponieważ domyślałem się, że zleci wysłanie do szpitala na jakiś czas. Miałem świadomość, że moja psychika jest w strzępkach, a nie potrafię sam jej złożyć.
-Jesteśmy.- Usłyszałem głos męża.- Mam iść z tobą?
-Boję się.
-Nic nie będzie. Porozmawiasz tylko z Panem bądź Panią. Pomogą Ci. Będę na ciebie czekał.
-Nie. Wejdź ze mną.- Poprosiłem. Uśmiechnął się skinając głową.
Weszliśmy do niezbyt dużego budynku kierując się w stronę gabinetu. Znałem drogę, ponieważ byłem tu już wcześniej.
-Spokojnie.- Szepnął przytulając mnie. To pomogłoby mi się odrobinę uspokoić. Dotyk Jimina był kojący i delikatny. Dziękowałem mu wtedy za to, że był. Jak w całym moim życiu.
Po kilku minutach na korytarz wyszła kobieta, która zaraz wywołała moje imię i nazwisko. Podszedłem ze starszym wchodząc do środka.
***
Po półtorej godziny, gdzie przez większość czasu próbowali mnie uspokoić w końcu opuściliśmy gabinet. Pani doktor na razie zapisała mi tylko leki. Kiedy nie zobaczy poprawy wtedy wyślę mnie do szpitala.
-Jimin...?
-Byłeś bardzo dzielny.- Powiedział kładąc dłoń na mym policzku.- Jestem bardzo z ciebie dumny.
-Zrobiłem z siebie idiotę, bekse...
-Kookie, Pani doktor na pewno nie była zła. Rozumiała Twój ból i problemy. Wracajmy do domu.- Oznajmił. Zgodziłem się z nim. Wsiedliśmy do samochodu odjeżdżając.
*
Siedziałem przy blacie czytając ulotkę leku, który został mi przepisany. Kolejne antydepresanty. Słysząc kroki odwróciłem głowę, a do pomieszczenia wszedł starszy.
-Co robisz?- Spytał przytulając mnie od tyłu i całując w czoło.
-Um..czytam. Naprawdę muszę to brać?
-Tak powiedziała Pani psychiatra.
-A-ale... Już wolę trafić do szpitala niż brać te narkotyki.
-Guk to nie są narkotyki.
-Skąd możesz wiedzieć? Brałeś?
-Dobrze, spokojnie.- Wzmocnił uścisk.- Wiem, że się boisz.- Zaczesał do tyłu moje włosy na czole, całując w skroń.- Ale jeśli chcesz być zdrowy, szczęśliwy musisz dać radę. Będę cię wspierał. Tylko regularnie musisz je brać i z całych sił walczyć.
-Wiem.- Oparłem głowę na tej jego.- Muszę dać. Tylko jak skoro...ojciec nadal jest na wolności?
-Złapią go. Pan Kang ci to obiecał.
-Wiem, ale muszę mu wszystko powiedzieć by miał powód do zamknięcia go.
-Jesteś gotowy?- Spytał.
-Nie do końca.- Złapałem jego dłoń, które starszy splutł ze sobą.
-Nie spiesz się. Daj sobie czas. Ale skarbie nie myślisz by się przeprowadzić? Wiem, że tu się wychowałeś. Ale to miejsce też nie pozwala Ci się uwolnić. Wiele tu wycierpiałeś, przeszedłeś. Dlaczego chcesz tu być i to wspominać?
CZYTASZ
"Zawsze Przy Tobie..." /Jikook
FanfictionJeon Jungkook to biedny chłopak, który opiekuje się chorą matką, a jego ojciec ma gdzieś jego uczucia, dla niego liczy się to by wyrósł na mężczyznę. Natomiast Park Jimin jest bogatym chłopakiem, któremu nic nie brakuje w życiu, ale jednego nigdy ni...