77.

912 49 8
                                    

Wstałem wcześnie rano, a zegar wskazywał piątą godzinę.
Wywlekłem się z łóżka ubierając po cichu na siebie ciepłe ubrania, a następnie schodząc na parter.
Wyszedłem z budynku idąc boso na plażę.
Usiadłem na brzegu podkurczając nogi do swojej klatki patrząc na wodę, którą wiatr kołysał tworząc fale. Taki widok mnie uspokajał. Do tego idealna cisza, przerywana szumem czy śpiewem ptaków. Po prostu raj.

-Mamo...widzisz jak tu pięknie?- szepnąłem do siebie.- Miałem nadzieję, że pojedziemy razem w takie cudowne miejsce, ale... Nadzieja okazała się być złudna.

Spuściłem wzrok zauważając maleńką muszelkę. Podniosłem ją obserwując z każdej strony. Uśmiechnąłem się pod nosem wstając na równe nogi. Stwierdziłem, że poszukam ich więcej. Będę miał chociaż pamiątkę. Poszedłem przed siebie po kilka metrów schylając się i zbierając do kieszeni te małe skorupki.

Gdy miałem już wystarczająco dużo zauważyłem w oddali altanę z drewna. Ciekawy pobiegłem tam.
W środku były stoliki oraz krzesła. Po lewej stał mini bar, a po prawej dwa hamaki. Nie myśląc dłużej położyłem się na jednym z nich przykrywając kocem oraz zamykając oczy. Zasnąłem bardzo szybko.

***

Obudziły mnie wibracje w telefonie. Niechętnie wyjąłem urządzenie z kieszeni odbierając połączenie.

-Hm?

-Gdzie jesteś?

-W tej altanie.- wytłumaczyłem rozłączając się.
Po kilku minutach czekania nade mną pochylił się starszy.

-Przestraszyłeś mnie.- powiedział na przywitanie.

-Spokojnie. I tak nigdzie bym nie poszedł.- westchnąłem zakrywając czerwonym kocykiem głowę.- Mogę tu zostać?- wymamrotałem odsuwając jedno oczko patrząc na niego.

-A śniadanie?

-Nie chcę...

-Kookie. Jaka była umowa? Jeżeli nie zobaczę jak jesz będziesz spał sam.- skrzyżował ręce na piersi z poważnym wyrazie twarzy.

-Ale, hyuuung...- jęknąłem schodząc z wygodnego hamaka, stając na przeciwko narzeczonego. Dłońmi złapałem jego policzki cmokając kilka razy w usta.- Później, dobrze?- zrobiłem uroczą mimikę.

-Jung-...

-Wiesz, że cię kocham?- uśmiechnąłem się szczerze.- A wiesz, że...ten kto ostatni na plaży to zgniły banan?- roześmiałem się biegnąc pędem na złoty piasek.- Wygrałem!- krzyknąłem uradowany skacząc jak małe dziecko.

-Dałem ci fory, skarbie.- wydyszała łapiąc moje ręce.

-Nie prawda.- pokazałem mu język.- A!- pisnąłem dosyć głośno, gdy starszy położył nas na gorących kamyczkach.- Nie umiesz się bawić!- oburzyłem się uderzając go w klatkę.

Zaśmiał się przysysając swoje wargi do mojej szyi.
Westchnąłem przekręcając głowę w bok dając mu więcej miejsca.

-A..a..a...- zatrzymałem go, gdy chciał ściągnąć mi spodnie.- Nie pozwalam.

-Króliczku...

-Już o tym rozmawialiśmy, Jiminnie... Nie drąż tego tematu. Ja cię po prostu ostrzegam.

-No dobrze...- westchnął zrezygnowany wstając ze mnie.- Zrobiłem naleśniki...- oznajmił cicho krocząc w stronę domku.

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz