2.19

466 35 26
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Nie ruszyłem się z kąta przez dobre dwie godziny. W końcu po tym czasie usłyszałem dzwonek. Zignorowałem go, ale nie dawał za wygraną. Warknąłem wstając i idąc otworzyć. Chciałem mieć w tej chwili spokój.

-Jungkookie..- Przed sobą zobaczyłem starszego. Uraczyłem go obojętnym wzrokiem i z powrotem chciałem zamknąć drzwi.- Skarbie, proszę. Przepraszam cię. Tak cholernie cię przepraszam.

-Na przyszłość Jimin.... Nie obiecuj rzeczy, których nie jesteś w stanie spełnić.

-Co?- Spytał i wszedł siłą do środka. Przytulił mnie, lecz odsunąłem go.- Czy on...

-Kolejny raz złamałeś obietnice. Pozwoliłeś by znowu mnie skrzywdził.

-Przepraszam. Jestem wszystkiemu winien. Tak to prawda. Nie chciałem cię zostawiać z tym samego. Chciałem jak najszybciej dotrzeć do ciebie. Ale jak to mówią: "Kto się spieszy, to się diabeł cieszy". I wtedy była ta awaria samolotu. Gdyby wykryli ją podczas lotu, nigdy bym tu nie dotarł!- Uniósł głos przez co skuliłem się w sobie cicho szlochając.- Kookie. Przepraszam... Chcesz....chcesz się przytulić?

Niepewnie skinąłem głową, a starszy zaraz zamknął mnie w swoich ramionach. Nie chciałem bać się czyjegoś dotyku, a szczególnie Jimina. To przy nim czułem się bezpieczny, dlatego zmusiłem się i wtuliłem się w niego. To sprawiło, że wybuchłem płaczem.

-Jestem już z tobą. Cichutko...

-Chim?

-Tak?

-Nie zmusisz mnie bym poszedł do psychologa? Nie wyślesz mnie kolejny raz do psychiatryka? Prawda? Nie zrobisz tego?

-Nie zrobię nic bez twojej zgody.- Położył dłoń na mym policzku całując w czubek nosa.- Od teraz ja będę twoim psychologiem. Pomogę Ci i zostanę z tobą. Dlatego mów mi o wszystkim co cię gnębi, rozumiesz?

-Nie będziesz krzyczeć?

-Nie. Nie będę.

-A-ale masz firmę...

-Zabiorę sobie urlop. Mam świetnych pracowników. Poradzą sobie.

-Na pewno...

-Na pewno, Jungkookie. Zrobię Ci herbaty na uspokojenie.

Zgodziłem się idąc ze starszym do kuchni. Usiadłem na krześle patrząc tępo w blat.

-Kook...

-On nie jest moim ojcem.- Powiedziałem bez wahania.

-Wiem. Masz prawo go nienawidzić.

-On naprawdę nie jest moim ojcem. Biologicznym.

-Jak to?

-Moja mama miała romans. Moim i Jung-hyunga ojcem, ale tym prawdziwym jest dyrektor prokuratury. Były robione testy. Potwierdziły to.

"Zawsze Przy Tobie..." /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz